„Deadpool Kills The Marvel Universe Again #1-2” (2017) – Recenzja
Deadpool morduje uniwersum… znowu.
W końcu udało mi się dorwać komiks o przygodach Najemnika z Niewyparzoną Gębą! Odkąd tylko poznałam Deadpoola w zeszłorocznym filmie, stwierdziłam, że z przyjemnością zapoznam się bliżej z historią tej dosyć nietuzinkowej postaci. Akurat trafiłam na bardzo interesujący run, który jeszcze bardziej ugruntował mnie w przekonaniu, że nic mnie już nie może zaskoczyć w Komiksowym Uniwersum Marvela, a mianowicie Deadpool Kills The Marvel Universe Again, autorstwa Cullena Bunna.
Coś niepokojącego dzieje się w świecie superbohaterów, gdyż kolejno zaczynają ginąć znani i lubiani herosi. W niezwykle brutalny i krwawy sposób umierają m.in. Gambit, Quicksilver, Valkyrie, Loki, Thor, Spider-Woman czy Spider-Man (zarówno Peter Parker, jak i Miles Morales). Grupka ocalałych bohaterów, składająca się z Jessici Jones, Kate Bishop, Punishera, Misty Knight, Moon Knighta oraz Cable’a, wkrótce odkrywa, że za tę rzeź odpowiada… Wade Wilson a.k.a Deadpool. Jednocześnie dowiadujemy się, że Red Skull oraz kilku innych potężnych złoczyńców specjalnie piorą mózg Deadpoolowi, żeby zlikwidował wszystkich, kto stanie im na drodze. Czy ocaleni schwytają Wade’a? Czy Deadpool odzyska świadomość?
Na razie nie umiem powiedzieć zbyt wielu rzeczy o Deadpoolu. Liczę, że jeszcze wiele żartów, dowcipów i śmiesznych sytuacji przyjdzie mi zobaczyć. Teraz generalnie Najemnik zabija wszystkich herosów jak leci i powiem, że atmosfera jest raczej dramatyczna, wręcz tragiczna. Bohaterowie giną w tak drastyczny sposób, że czasami z bólem brnęłam przez dalsze strony serii. Zawsze myślałam, że Herculesa czy Rogue nie da się tak łatwo zabić, a Deadpool robi to jednym cięciem miecza. Moment, gdy Spider-Man (właściwie oba Pajączki) zostaje pozbawiony głowy, mnie tak przeraził, że niejednokrotnie wracałam do tej sceny, żeby się upewnić, czy tak faktycznie się stało.
Za stronę graficzną komiksu odpowiada Dalibor Talajić oraz Goran Sudẑuka, a za kolorystykę Miroslav Mrva. Jak dla mnie pierwsze dwa zeszyty prezentują się nienagannie, kreska jest w porządku, nie mam żadnych zastrzeżeń. Tak samo jeśli chodzi o barwy. Pod tym względem także run trzyma poziom. Artysta nie boi się stosować czerwonego koloru, który nie tylko symbolizuje postać Deadpoola, lecz także jego ‘’krwawy’’ dorobek. Czerwień wręcz leje się strugami i nie obawiano się pokazać tak makabrycznych scen jak np.
Jakie są największe plusy ukazującej się serii? Z pewnością klimat, który różni się od wcześniejszych komiksów, z którymi miałam styczność. Jest niby wesoło, momentami nawet śmieszkowo, żeby potem za chwilę zrobiło się totalnie poważnie, dramatycznie i koszmarnie wręcz. Totalny rollercoaster emocji, co mi się bardzo podoba. Nie ma miejsca na nudę. Mało tego, cieszy mnie występ Jessici Jones czy Moon Knighta i pozostałych, chcących schwytać Najemnika. Czuję, że odegrają dość dużą rolę i oby nikt nie zginął! Co do postaci Deadpoola na razie się wstrzymam z opinią… jeszcze nie mam wyrobionego zdania.
Za dotychczasowy minus mogę jedynie uznać brak jakichś większych i bardziej konkretnych wad. Na chwilę obecną takowych zwyczajnie nie dostrzegam.
Podsumowując, pierwsze dwa zeszyty Deadpool Kills The Marvel Universe Again zapowiadają się nader obiecująco i liczę, że dalej też się nie zawiodę. Jeżeli jednak ktoś ma słaby żołądek, to może lepiej niech się wstrzyma z czytaniem. Drastycznych scen jest dość
Autorka: Rose