„Extraordinary X-Men: Wojna Apocalypse’a” (Tom 2) – Recenzja

Extraordinary X-Men: Wojna Apocalypse’a (Tom 2)
Na wielu frontach.

Jeff Lemire kontynuuje swoją opowieść o X-Menach w dobrym stylu. Soją przygodę z tą serią, przejętą po Bendisie, zaczął mocnym akcentem i zabawą z motywami. Teraz owa zabawa pogłębia się jeszcze bardziej, a scenarzysta, sięgając po najróżniejsze wątki charakterystyczne dla serii, rzuca nas w wir opowieści o Apocalypsie. Jest dynamicznie i ciekawie, ale album ten posiada jeden zasadniczy minus. Podobnie, jak to było w przypadku crossovera Czarny wir, tak i w Extraordinary X-Men: Wojny Apocalypse’a dostajemy jedynie najważniejszą część, bez rozdziałów rozpisanych na serie Uncanny X-Men i All-New X-Men. Szkoda, ale i tak jest dobrze, a znajomość wszystkich części opowieści wcale nie jest konieczna by dobrze bawić się przy lekturze tego albumu.

Extraordinary X-Men

Akcja w tomie toczy się wielotorowo. Jednym z wątków jest ratowanie mutantów, którzy w drodze do Przystani X, zamiast trafić do celu, znaleźli się Dziwnoświecie. Gdy część ekipy rusza tam, Jean Grey i Storm podejmują próbę wyleczenia Nightcrawlera z traumy. Jak chcą tego dokonać? Oczywiście wchodząc do jego głowy, na to, co tam na nie czeka, mogą nie być gotowe…

Głównym wątkiem całości staje się jednak kolejne potężne zagrożenie dla rasy mutantów, które sprawia, że bohaterowie po raz kolejny wskakują do strumienia czasu i tym razem trafiają do odległej przyszłości.  Rządzi nią nie kto inny, jak Apocalypse, a nasi X-Meni to jedyna nadzieja dla własnej rasy. Ale czy będą w stanie ją ocalić?

Extraordinary X-Men nie jest dziełem tak rewelacyjnym, jak niemainstremowe komiksy Lemire’a, pokroju Łasucha, Royal City czy nawet Czarny młot (który jednak do mainstreamu już się zalicza). Wciąż jednak to kawał bardzo dobrego komiksu, który godnie kontynuuje x-menowy run Bendisa z Marvel Now. Zaczęło się rewolucyjnie, bo wielkimi zmianami w świecie mutantów i ogłoszeniem śmierci Cyclopsa. Jak do niej doszło, tego dopiero się dowiemy w albumie Śmierć X, jest więc na co czekać. A póki co Leimre bierze na warsztat klasyczne wątki, jak przeszłość Nightcrawlera czy Apocalypse i serwuje nam lekką, szybką i przyjemną w odbiorze opowieść akcji.

Kiedy w 1995 roku startował Age of Apocalypse (miejmy nadzieję, że kiedyś ujrzymy całość po polsku), popularność i rozmach eventu sprawiły, że na cztery miesiące zmieniono nawet tytuły serii. Wątki z niego natomiast po dziś dzień obecne są w przygodach X-Menów, trafiły też na filmową taśmę, co tylko dowodzi ich popularności. Lemire w dobrym stylu powraca do nich i odświeża całość, tworząc sympatyczny, lekki komiks nie tylko dla fanów.

Extraordinary X-Men

Do współpracy dobrał sobie dobrą ekipę twórców. Rysunki Victora Ibañeza są typowe, przyjemne dla oka i dobrze pasujące do opowieści. Nie inaczej jest z Humberto Ramosem i jego specyficznymi pracami, gdzie widać wyraźnie typowe dla meksykańskiej szkoły rysunku naleciałości z pogranicza mangi i cartoonowych ilustracji. A całość tradycyjnie doczekała się świetnego wydania. Lubicie X-Menów? Extraordinary X-Men to pozycja dla Was.


Autor: WKP


Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja was przekonała do zakupu, to serię/tom możecie nabyć tutaj.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x