„Fantastic Four #1” (2018) – Recenzja
Fantastic Four #1 (2018 / Fresh Start)
The World’s Greatest Comic Magazine!
Rok 1961 był rokiem, który zmienił życie pewnego Amerykanina. Chciał on zrezygnować z posady redaktora naczelnego wydawnictwa komiksowego. Gdyby nie jego „pożegnalny” projekt, rynek komiksowy i ogólnie ujęta popkultura mogłyby wyglądać zupełnie inaczej. Gdyby Stan Lee nie stworzył Pierwszej Rodziny, nie byłoby Marvela jaki znamy. Teraz, w 2018 roku, wydarzenie Fresh Start zapowiada powrót ekipy, a co się z tym wiążę, serii Fantastic Four.
Pozwolę sobie na krótkie przedstawienie wątków fabularnych zawartych w tym zeszycie. Inauguracyjny album zawiera w sobie trzy historie. Opowieść Bena Grimma i Johnny’ego Storma krąży wokół wątku godzenia się z utratą bliskich oraz kurczowego trzymania się nadziei, że Reed, Sue oraz dzieciaki powrócą na Ziemię. Następnie przenosimy się do Latverii, która pod nieobecność Dr. Dooma zmieniła się w państwo policyjne. Narracja poprowadzona w tych kadrach zwiastuje nam nadchodzące problemy, jakie mogą spotkać Pierwszą Rodzinę. Ostatnie strony to łamiąca czwartą ścianę, humorystyczna historyjka z Impossible Manem. Pierwszy zeszyt jest preludium wydarzeń, które nastąpią.
Autorzy najnowszego wydawnictwa Marvela zaserwowali nam zgrabne opowiastki, które przyjemnie się czyta. Czytelnicy znający Marvel 2-In-One, gdzie The Thing i Human Torch podróżowali między alternatywnymi rzeczywistościami, będą mocno zaskoczeni. Nie znaczy to, że wymagana jest znajomość tej mini-serii. Autorzy nie wyjaśniają czytelnikowi, jaki jest ciąg przyczynowo-skutkowy, który spowodował, że wraz z bohaterami znajdujemy się w tym miejscu. Jednocześnie zachęcają do oczekiwania na rozwój wydarzeń.
Kreska i kolory są bardzo przyjemne w odbiorze. Każde z opowiadań charakteryzuje się niezależnym stylem. Pierwsza historia jest nowoczesna, druga natomiast stara się wracać do klasycznego rysunku Marvela. Jednak brakuje mi tu tego czegoś, co przyciągnie moją uwagę na dłużej. Nie znalazłem w tym zeszycie kadru, który chciałbym przedrukować do formy plakatu.
Pierwszy zeszyt Fantastycznej Czwórki jest intrygującym startem dla nowej serii. Nakreśla pierwsze wątki i próbuje skupić uwagę czytelnika na bohaterach, jednak nie jest to dobre miejsce, by zacząć przygodę z Pierwszą Rodziną. Szczerze powiedziawszy, gdyby nie wspomniana wcześniej mini seria 2-In-One, to oceniłbym ten komiks znacznie niżej. Nie będę ukrywał faktu, że możliwą jest utrata zainteresowania tą drużyną superbohaterów po pierwszym zeszycie, bo nie dostajemy w nim wiele.
Szczerze polecam ten komiks osobom, które Fantastyczną Czwórkę znają i kochają. Czytelnicy chcący poznać Mr. Fantastica i jego rodzinę, powinni wcześniej zapoznać się z przygodą Thinga i Torcha w podróży między rzeczywistościami.
Autor: Buarey