„Uncanny X-Force: Inny Świat” (tom 3) – Recenzja
Uncanny X-Force: Inny Świat
Pod koniec listopada na polskim rynku wylądował kolejny (trzeci już) tom komiksowej serii Uncanny X-Force o podtytule Inny Świat, wydawanej przez Mucha Comics. Tym razem czytelnicy dostają do swojej dyspozycji wydanie zbiorcze, które zbiera w całość materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach Uncanny X-Force #19.1, #20-24 oraz w Fear Itself: Uncanny X-Force #1–3. Łącznie daje to pełną liczbę dwustu stron. Cena okładkowa albumu to 75 zł. Czy warto tyle zapłacić? Zerknijmy.
Za absolutnie prze-genialny scenariusz Innego Świata odpowiada po raz kolejny fenomenalny Rick Remender, jednakże w tym przypadku wspierany jest on przez Roba Williamsa. Cóż w nim takiego genialnego? Cóż, prawda jest taka, że X-Menów choć lubię, nigdy nie byli moim ulubionym składem Domu Pomysłów. Zmieniła to dopiero sekcja X-Force, przez którą latami przewalały się tony postaci, ale to właśnie ta konkretna inkarnacja na zawsze zapadła mi w pamięć. Nie tylko ze względu na charakterystycznych (anty?)herosów, ale też na prawdziwy misz-masz, jaki fundowany jest czytelnikowi. Jest tu chyba wszystko, począwszy od ratowania świata po najdziwniejsze z dziwnych wymiarów, nadnaturalnych istot czy fanatyczne ugrupowania przez wewnętrzne konflikty, aż po ciężkie wybory, kwestie i problematyczne sytuacje, z których wykaraskanie się stanowi prawdziwą sztukę. W tle tego wszystkiego oczywiście nadal pojawia się wątek nienawiści do mutantów, co przerobione zostało już chyba na wszelkie możliwe sposoby.
Z takimi sprawami poradzić sobie może jedynie prawdziwie destrukcyjny team składający się z Deadpoola, Wolverine’a, Nightcrawlera, Psylocke i Fantomexa. Tego nie zmieni nigdy nikt. Nawet Magneto czy Sabretooth, którzy zasilili X-Force w późniejszych odsłonach serii. Po prostu nie da się tego przebić. Zresztą, sprawdźcie sami, zapoznając się z poniższym opisem z tylnej okładki Innego Świata.
Trafiamy do magicznej krainy pełnej wróżek, skrzatów i życzliwych czarodziei. Tak przynajmniej pamiętali ją ci, którzy wcześniej ją odwiedzali. Dziś króluje w niej śmierć i chaos – wszystko przez armię, która najechała krainę pod wodzą kozłogłowego czarnoksiężnika.
Tymczasem Fantomex zostaje oskarżony o zbrodnię tak okropną, że Korpus Kapitanów Brytanii zwrócił na niego swoją uwagę. Reszta członków drużyny X-Force musi go uratować, choć nie mogą zostawić miłujących pokój mieszkańców Innego Świata na pastwę krwiożerczej armii. Wolverine i X-Force walczą na dwa fronty – ratują mieszkańców Innego Świata oraz robią, co mogą, by zapobiec egzekucji Fantomexa. Być może nie wszyscy członkowie drużyny powrócą do domu!
Dodatkowo: X-Force stawiają czoło Purifiers. Misja: Ocalić świat.
Najlepsze w tym wszystkim, co nie zmieniło się w stosunku do dwóch poprzednich tomów, są jedyne w swoim rodzaju interakcje pomiędzy protagonistami. Mało która ekipa reprezentuje sobą taki poziom. Najłatwiej będzie porównać ich do maksymalnie dysfunkcyjnej (patologicznej) rodziny, która przede wszystkim jest totalnie świadoma swoich ułomności, ale mimo to wspiera się, trzyma się razem i jej członkowie troszczą się o siebie… w mniej lub bardziej pokrętny sposób. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Mój ulubiony team-up jest chyba przy okazji najbardziej oczywistym z wyborów – Deadpool/Wolverine. Jeden bardziej zabójczy od drugiego, tak samo impulsywny i tak samo woli działać, niż zastanawiać się nad tym, co będzie dalej. Choć wielu wydawać się może, że są oni skrajnie różni to nic bardziej mylnego. Jest dokładnie na odwrót. W dodatku obaj są najlepsi w tym co robią, choć to co robią, wcale nie jest miłe.
Za stronę graficzną Uncanny X-Force #3 odpowiada cały tabun ludzi, bo tworzyli go Greg Tocchini, Phil Noto, Billy Tan, Simone Bianchi, a także Dean White, Jose Villarrubia i Simone Peruzzi. Co w związku z tym? Przede wszystkim mnogość stylów. Jest to oczywiście przy takich wydaniach zbiorczych miecz obosieczny, gdyż jedni (jak ja) takich zabiegów nie cierpią. Inni z kolei wolą efekt nieustannego zaskoczenia, bo jedna kreska doprowadza ich do momentalnego wynudzenia. Mnie osobiście ciężko przeskakuje się ze stylów kreskówkowych i mocno karykaturalnych do tych bardziej urealnionych, brutalniejszych i brudnych. I tu nie chodzi o to, że nie lubię tego czy tamtego sposobu przedstawiania świata. Po prostu trudno przełączyć mi się z jednego na drugi, przechodząc na kolejną stronę. Szczególnie jeśli przez ostatnie 50 stron podziwiałem postaci narysowane w jeden sposób, a teraz muszę przyzwyczaić się do ich całkowicie innego sposobu prezencji. To po prostu do mnie nie trafia.
Polskie wydanie Innego Świata to najwyższy standard do jakiego przyzwyczaiło nas wydawnictwo Mucha Comics. Wolumin posiada piękną twardą oprawę z dwoma cover artami. Jeden umieszczony jest na przodzie, a drugi z tyłu. W środku dostajemy za to treść wydrukowaną na pachnącym tuszem papierze kredowym, który jak zawsze prezentuje się prześlicznie w połączeniu z kolorowymi obrazkami. Na końcu komiksu umieszczono zaś mini-galerię z okładkami alternatywnymi i czarno-białymi szkicami. Za tłumaczenie z języka angielskiego odpowiada Pan Tomasz Sidorkiewicz. Brawa.
Uncanny X-Force #3: Inny Świat to godna kontynuacja tego, co otrzymaliśmy w dwóch poprzednich tomach, a przy tym kolejny argument na korzyść tej inkarnacji grupy uderzeniowej śmiertelnie niebezpiecznych mutantów do zadań specjalnych. Mogę zatem rzec, że cena tego komiksu jest jak najbardziej adekwatna do jego jakości. Jeśli więc w jakiś sposób nie mieliście jeszcze styczności z tą wersją X-Force – nadróbcie to szybko. Najlepiej zapoznając się z cała serią!
Autor: SQ
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Mucha Comics. Jeśli recenzja was przekonała do zakupu, to serię możecie nabyć tutaj.