„Giant-Size X-Men: Jean Grey And Emma Frost #1” (2020) – Recenzja
Giant-Size X-Men: Jean Grey And Emma Frost #1 (2020)
Jean i Emma na pomoc Storm.
Kolejny zeszyt Hickmana i od razu kolejna dobra opowieść o X-Menach jego autorstwa. Tak w skrócie przedstawić można Giant-Size X-Men: Jean Grey And Emma Frost. A mogło nie być tak pięknie, bo całość wydaje się być w pewnym stopniu wymuszona. Na szczęście scenarzysta i tym razem nie zawiódł, dostarczając komiks, po który autentycznie warto jest sięgnąć jeśli lubicie przygody marvelowskich mutantów.
HICKMAN & DAUTERMAN TAKE ON GREY & FROST! The first of five essential X-tales specially designed to showcase some of Marvel’s best artists! First up, Russell Dauterman, superstar artist of THOR and WAR OF THE REALMS! When Storm is in danger, it’s going to take two of the most powerful telepaths on Earth working together to make things right. Jean Grey and Emma Frost, together again for the good of Krakoa!
Nowy rzut Giant-Size X-Men powstał po to, żeby zaprezentować prace najlepszych marvelowskich artystów. Łącznie ma być ich pięć (Nightcrawler, Magneto, Fantomex i zeszyt roboczo zatytułowany Giant-Size X-Men: Tribute To Wein & Cockrum) i wszystkie, poza ostatnim napisane zostały przez Hickmana (należy spodziewać się, że w Tribute czeka nas zbiorowa praca wielu artystów, w tym pewnie i jego). Wszystkie też wydają się nieco wymuszone, bo w końcu to tylko taki dodatek, ale jednak scenarzysta, jak już wspominałem, dał radę.
Opowieści jest lekka, dynamiczna i przyjemnie skupiona na postaciach, ich cechach i akcji, w której uczestniczą. Jest zagadka, jest klimat… Nie ma tu co prawda zbyt wiele miejsca na ich budowanie, ale i tak twórcy radzą sobie dobrze. Nieco gorzej jest z rysunkami, bo prosta kreska Dautermana wzbogacona o zbyt kolorową paletę barw nie powala, ale także i nie odstręcza.
Reasumując: warto. To dobry komiks zarówno dla stałych czytelników, jak i tych, którzy chcieliby zacząć wniknąć w ten świat. A cała seria zapowiada się jeszcze lepiej.
Autor: WKP
Wielu twórców zasługuje na kolejne szansę. Nie tylko Hickman.