"Jessica Jones #1" (2016) – Recenzja
Jessica Jones nie należała nigdy do najpopularniejszych bohaterek komiksów Marvela. Przed premierą jej solowego serialu stworzonego na platformę Netflix, czytelnicy kojarzyli ją wyłącznie z serią Alias, napisaną przez Briana Michaela Bendisa i zilustrowaną przez Michaela Gaydosa, kontynuowaną później w krótkiej serii The Pulse, która jednak nie zdobyła takiej sławy i uznania, jak poprzedniczka. Alias przedstawiał życie i pracę Jessici Jones – nadludzko silnej eks-superbohaterki – jako prywatnego detektywa. Seria odróżniała się od większości wychodzących w swoim czasie komiksów Domu Pomysłów ze względu na poważny charakter i skupienie się na postaciach stroniących od kolorowych strojów i widowiskowych, epickich walk w powietrzu. Jessica została przedstawiona jako dojrzała, zmęczona życiem kobieta, a jej charakter i podejście do świata szybko zjednało jej spore grono fanów. W serialu wcieliła się w nią Krysten Ritter – jej wersja tej postaci również spotkała się z pozytywnym odbiorem publiczności.
Sukces produkcji Netflixa poskutkował stworzeniem nowej serii komiksowej o Jessice, której pierwszy numer ukazał się w zeszłym miesiącu. Scenariuszami ponownie zajął się Bendis, a za rysunki znów zabrał się Gaydos. Powrót oryginalnego duetu twórców zapowiadał serię w podobnym klimacie, co Alias, czytelnicy byli więc zdecydowanie optymistycznie nastawieni do projektu. Czy słusznie? Przyjrzałam się pierwszemu numerowi nowej serii Jessica Jones.
Pierwszą rzeczą, jaka rzuca się w oczy, kiedy sięga się po pierwszy zeszyt serii, jest to, jak bardzo przypomina Alias. Jest to oczywiście zasługa doboru twórców, ale i tak robi ogromne wrażenie – nie spodziewałam się, że uda im się ponowić i tak dobrze oddać to, co zaprezentowali w pierwszym komiksie o Jess.
Twórcy postanowili rzucić czytelników w środek historii, nie tłumacząc zbyt wiele i pozostawiając wiele kwestii do wyjaśnienia w późniejszych zeszytach. W pierwszych scenach widzimy Jessicę, która właśnie wychodzi z więzienia – czemu w ogóle w nim była? Tego nie wiemy. Bohaterka ma zamiar w spokoju wrócić do domu i ponownie zająć się pracą prywatnego detektywa, szybko znajduje zresztą sprawę do rozwikłania. Klientka prosi o pomóc w odkryciu, co stało się jej mężowi, który nagle zaczął zachowywać się, jakby przybył z zupełnie innego świata. Protagonistka podchodzi do tego mocno sceptycznie, co uważam ze nieco dziwne, w sytuacji kiedy po niebie latają superherosi, Ziemię regularnie odwiedzają kosmici, a niedaleko mieszka znajomy czarodziej… alternatywne wymiary brzmią całkiem sensownie i nie rozumiem, dlaczego Jess w nie nie wierzy. Pomijając jednak to, zlecenie zapowiada się interesująco i jestem ciekawa, jak zostanie rozwiązane. Nie jest to jednak jedyny wątek pierwszego numeru. Jessica dwukrotnie napotyka na swojej drodze popularnych herosów, którzy jednak nie przybyli, by miło spędzić z nią czas i powspominać dawne dzieje. Wygląda na to, że życie prywatne bohaterki przeżyło pewne załamanie, które teraz ją ściga. Intrygujący wątek, chociaż na razie niewiele pokazał. Miło było zobaczyć cameo paru postaci i mam nadzieję, że takie gościnne występy będą się pojawić co jakiś czas.
Rysunki Michaela Gaydosa sprawdzają się fantastycznie – tak samo, jak w oryginalnej serii z Jess. Świat ukazany w komiksie jest przyziemny, żywy, idealnie odzwierciedlający uliczne życie. Najjaśniejszym punktem jest tu jednak przedstawienie głównej bohaterki. Jessica Gaydosa idealnie obrazuje jej charakter i podejście do życia. Oddaje też to, że mimo swoich mocy i powiązań z wielkimi bohaterami w barwnych pelerynach, jest zwykłą kobietą, taką, która nie wyróżnia się z tłumu (przydatne w pracy detektywa, prawda?) i którą można by spotkać na ulicy. Nie jest porażająco piękna czy zgrabna, wygląda na wiecznie zmęczoną, nawet nieco zaniedbaną. Cały ten projekt postaci w połączeniu z ekspresyjną mimiką tworzy świetną, trójwymiarową bohaterkę.
Pierwszy numer serii Jessica Jones zapowiada kolejną świetną serię. Chociaż na razie nie jestem szczególnie przekonana do prywatnego wątku, który się tu rozgrywa, to wszystkie przedstawione tu wydarzenia intrygują i zachęcają do sięgnięcia po więcej. Warstwa wizualna jest powalająca, Jessica wypada dokładnie tak, jak powinna. Fani serialu z jej udziałem na pewno odnajdą się w ulicznym, dusznym, przyziemnym klimacie i w obecności lubianej heroiny. Zdecydowanie polecam.
Autorka: Sida
Komiks dostarczony został przez sklep ATOM Comics. Taki sam możecie nabyć od nich –>TUTAJ<–