„Man Without Fear #1-5” (2019) – Recenzja
Man Without Fear #1-5 (2019)
Umarł Daredevil. Niech żyje Matt Murdock?
Charles Soule zakończył swoją przygodę z Daredevilem historią Death of Daredevil (zeszyty Daredevil #608-612), w której to tytułowy bohater trafił do szpitala po tym, jak próbując uratować zagrożonego chłopca, został potrącony przez ciężarówkę. Uderzenie okazało się na tyle poważne, że dało przypomnieć o sobie wielu poprzednim, poważnym, źle zaleczonym obrażeniom Matta. Niemal śmiertelnie ranny, pogrążony w śpiączce i sparaliżowany bohater musi w obliczu tych wydarzeń zmierzyć się ze swoją przeszłością i zastanowić nad swoją przyszłością, a pomagają mu w tym zarówno bliscy, jak i wrogowie. Ten proces śledzimy w pięciozeszytowej mini-serii Man Without Fear.
Ta historia, choć stosunkowo krótka, w zgrabny sposób przedstawia, kim jest Daredevil, kim jest kryjący się pod maską Matt Murdock i jakimi wartościami się kieruje. Na przestrzeni tych kilku zeszytów doskonale pokazuje także, kto jest dla Matta ważny i jakie jest podejście każdej z tych postaci do jego fachu. W ciekawy sposób zarysowuje też najważniejszy problem, z którym bohater musi się zmierzyć. I paradoksalnie nie jest to jego obecna kondycja fizyczna. To fakt, że Daredevil, jako ten tytułowy Man Without Fear, nie odczuwa strachu, a co za tym idzie, nie ma instynktu przetrwania.
Choć uwielbiam komiksy superbohaterskie, zdecydowanie największą sympatią darzę te, które opowiadają nie o samych herosach, ale o ludziach, którzy kryją się pod ich maskami. O tym, jacy są i z czym muszą się mierzyć, gdy zdejmują z siebie obcisłe kostiumy i odwieszają peleryny na hak. Man Without Fear jest właśnie jedną z takich historii. Skupioną mocno na sferze psychologicznej bohatera, nie wstydzącą się pokazać jego słabszych stron, jego niedoskonałości. Matt jest tutaj prawdziwie człowiekiem. Jest zmęczony. Jest zakłopotany. Cierpi. Upada i wstaje. Właśnie za to doceniam ten komiks najmocniej.
Uwagę warto zwrócić także na oprawę graficzną serii. Nie jestem fanką takiej kreski, jaką posługuje się tutaj Danilo Beyruth. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że jego styl bardzo dobrze wpasowuje się w ton i charakter historii. Ponadto, bardzo spodobał mi się koncept na przedstawienie Strachu i Bólu, toczących wewnętrzny konflikt w umyśle Matta. Pogłębiały one atmosferę lęku i przygnębienia, sprawiając tym samym, że czytelnikowi łatwiej było wczuć się w sytuację.
Czy więc teraz przykuty do łóżka bohater stawi wreszcie czoło tłumionym obawom i porzuci rolę Daredevila by chronić Matta Murdocka? Czy żmudny proces rehabilitacji będzie w stanie go złamać? Tego nie chcę Wam zdradzać. Ale jedno jest pewne – wybór będzie trudny i wprowadzi zmiany w status quo postaci.
Autorka: Dee Dee