„Nieśmiertelny Hulk” – Recenzja
Nieśmiertelny Hulk
Doktor Banner i Mister Hulk
Fani Hulka w końcu się doczekali! Przez lata na polskim rynku mieliśmy tylko pojedyncze albumy z przygodami zielonego olbrzyma, choć na naszym rynku pojawił się dość wcześnie, bo w roku 1995, nigdy jednak nie mogliśmy cieszyć się regularną serią o jego przygodach. Aż do teraz. ale to nie jedyny powód do zadowolenia, bo Nieśmiertelny Hulk to zdecydowanie jeden z najciekawszych projektów z tą postacią w historii i rzecz absolutnie warta poznania nawet jeśli za bohaterem nie przepadacie.
Pierwszy tom opowieści grozy o Nieśmiertelnym Hulku z serii wydawniczej Marvel Fresh!
Niełatwo zauważyć Bruce’a Bannera. Siedzi cicho i nie lubi zwracać na siebie uwagi. Gdyby ktoś wpakował mu kulkę w łeb, umarłby bez sprzeciwu. Jednak po zapadnięciu nocy przebudziłby się jako ktoś inny –nieśmiertelny zielony potwór zwany Hulkiem, najsilniejsze monstrum ze wszystkich. W obu swoich wcieleniach przyciąga kłopoty, więc tuła się po amerykańskiej prowincji i nigdzie nie zagrzewa miejsca na dłużej. Pewni ludzie uparli się jednak odszukać Bannera. Problem w tym, że zamiast potulnego naukowca mogą znaleźć bestię… i tajemnicze Zielone Wrota. Jaki koszmar się za nimi kryje? I czy dawni przyjaciele z Avengers zdołają poskromić gniew Hulka, skoro nie udało się to nawet śmierci?
Autorem tego mrocznego, nietuzinkowego portretu jednego z najsłynniejszych bohaterów Marvela jest brytyjski pisarz i scenarzysta komiksowy Al Ewing, znany z takich serii jak „Mighty Avengers” czy „Loki: Agent of Asgard”. Rysunki stworzyli Joe Bennett i Lee Garbett. Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach #1–10 serii „Immortal Hulk” oraz w zeszycie #684 serii „Avengers”.
Hulk to nie tylko jeden z pierwszych bohaterów Marvela, a przy okazji postać, przez którą (za sprawą manipulacji Lokiego) utworzył się zespół Avengers, ale też i pierwsza postać tak mocno inspirowana grozą – klasykiem Doktor Jekyll i pan Hyde. Przez dekady wydawania przechodził różne transformacje, oscylując gdzieś miedzy człowiekiem i bestią. W większości z nich zgubił się gdzieś jednak ten horrorowi pierwiastek, który istniał na początku, a teraz powraca z siłą, jakiej chyba jeszcze seria ta nie widziała.
Jak zapewne już doskonale wiecie, nie jestem fanem Hulka, choć doceniam jego tragiczny potencjał (rzadko jednak przez twórców wykorzystywany – najlepiej wyszło to Azzarello w genialnym Bannerze – mógłby doczekać się wznowienia – i Jenkinsowi w Psach wojny) i na początku tej opowieści na kolana nie padłem. Ale im bardziej historia zaczęła się rozkręcać, tym bardziej do mnie trafiała i musze powiedzieć, że ostatecznie dostałem świetny komiks, gdzie groza i superhero składają się w coś naprawdę udanego.
Jest tu akcja, dobre tempo, nieco popisów, a co najważniejsze, klimat. Jak wspominałem, Hulk zaczynał jako horror i do horroru wraca. To, co jednak w latach 60. XX wieku było jedynie gdzieś w tle, tu wysuwa się na pierwszy plan. Przez to w opowieści o Zielonym Gigancie zaczynają gościć klimaty rodem z filmów o zombie i horrorów z lat 80., a to mnie kupuje. Do tego mamy udane – w większości tomu, bo są i prace nieco słabsze niestety – rysunki. Rysunki dość realistyczne, ale lekkie, dobrze oddające miejskie plenery i uzupełnione o pasujący kolor są miłe dla oka.
W skrócie, warto. Jeśli lubicie Hulka, musicie poznać ten album. Jeśli nie, a cenicie dobre superhero z nieoczywistym zejściem na ścieżkę horroru, też się nie zawiedziecie.
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja Was przekonała do zakupu – opisywaną serię/tom możecie nabyć tutaj.
Wreszcie jakaś niesamowita recenzja. Chyba zdecydowanie warto ów komiks przeczytać.