KomiksyTeksty

„Return of Wolverine #1” (2018) – Recenzja

Return of Wolverine #1

Dawno w rękach nie miałam żadnego komiksu o X-Men. A już przede wszystkim opowiadania dotyczącego Wolverine’a. Jakoś tak wyszło, że ostatnimi czasy sięgałam po inną tematykę. Tym razem jednak postanowiłam zadośćuczynić i przeczytać najnowszy zeszyt od Charlesa Soule’a pod tytułem Return of Wolverine. Czy było warto powrócić do świata mutantów? Czy warto jest zapoznać się z nową serią o przygodach Rosomaka?

Logan budzi się pokiereszowany i dosłownie zalany krwią w tajemniczym laboratorium. Pewien ocalały naukowiec błaga go o pomoc w znalezieniu i zabiciu Persephony, która jest odpowiedzialna za śmierć wielu istnień. Ostrzega Wolverine’a, że jest niebezpieczna i doprowadzi do zagłady ludzkości. Nie mając wielu opcji do wyboru, Logan ucieka i bierze sprawy w swoje ręce. Zbiegiem okoliczności ponownie traci przytomność, a w wyzdrowieniu pomaga mu inna pani naukowiec, która pragnie odzyskać uprowadzonego przez Persephonę syna. Czy Wolverine zdecyduje się pomóc kobiecie w potrzebie? Skąd w jego głowie biorą się tajemnicze wspomnienia/wizje? Czy w walce będzie mógł liczyć na jakichkolwiek sprzymierzeńców?

Return Of Wolverine

Zawsze uwielbiałam postać Wolverine’a (i to wcale nie tylko dzięki Hugh Jackmanowi). Po prostu uważam, że jest to bohater nietuzinkowy, posiadający bogatą komiksową i filmową historię. Jest w nim coś, co zawsze wzbudza mój respekt i chęć zapoznania się z jego burzliwymi dziejami. Logan posiada taki bagaż doświadczeń, że niezależnie ile o nim czytasz, wciąż dowiadujesz się o nim czegoś nowego. Nie inaczej jest w przypadku Return of Wolverine. Logan to prawdziwy badass z prawdziwego zdarzenia. Nie mówię tutaj tylko o jego zdolnościach. Przez te 30 stron czuć namacalnie, że facet niejednokrotnie przeszedł przez piekło, wliczając w to majsterkowanie przy umyśle mutanta. Mimo, że wielu rzeczy nie rozumie, czy też nie pamięta, widzi, że nie może stać bezczynnie i od razu bierze się do pomocy.

Podziwiam Wolverine’a za to, że nigdy się nie poddaje i zawsze dąży do celu.

Tak naprawdę pierwszy wolumin jest sklejką kilku różnych scen czy retrospekcji, które na chwilę obecną nie mają większego sensu. Sądzę, że wiele jeszcze się wydarzy i fabuła pójdzie w dość niespodziewanym kierunku. Mam przeczucie, że przed niejednym ciężkim wyborem stanie główny bohater i będzie musiał nieźle się namęczyć, by dojść do sedna sprawy. Z chęcią zapoznam się z kolejnymi tomikami i mam nadzieję, że pod koniec wszystko się wyjaśni.

Za stronę graficzną komiksu odpowiada Steve McNiven oraz Jay Leisten, a za kolorystykę Laura Martin. Kreska mi się nawet podoba. Jest dość gruba i wyraźna. Problem mam z kolorystyką. Wszystko się na siebie nakłada i chwilami z bólem przyszło mi przyglądać się poszczególnym kadrom. Oby w kolejnych zeszytach się to poprawiło.

Summa summarum, Return of Wolverine zapowiada się dość intrygująco. Na chwilę obecną wstrzymam się z oceną, gdyż jest to dopiero pierwszy wolumin i niewiele jeszcze wiadomo na temat fabuły. Jestem jednak pozytywnie nastawiona i czekam aż Wolverine w końcu wysunie te swoje szpony i trochę zacznie nimi siekać.


Autorka: Rose (Vombelka)

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 Komentarze
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x