„Spider-Man 2099: Nie z tego czasu” (tom 1) – Recenzja

Spider-Man 2099: Nie z tego czasu

Spider-Man to postać, którą znają chyba wszyscy. Nie skłamię też, gdy powiem, że jest to jeden z najpopularniejszych, jeśli nie najpopularniejszy superbohater w historii. To chyba właśnie ten powód skłonił ludzi z Marvela do stworzenia przeróżnych, alternatywnych wersji tego herosa. W przeciągu kilku (nastu?) ostatnich lat pojawiło się ich całkiem sporo. Przykładowo: Spider-Gwen, Superior Spider-Man czy Miles Morales. Ja z kolei mam zamiar poruszyć temat jeszcze innego Człowieka-Pająka. Jest nim Miguel O’Hara, będący przy okazji protagonistą jednego z najnowszych komiksów, którymi w styczniu uraczył nas Egmont – Spider-Man 2099: Nie z tego czasu. Tak, cyferka na końcu jego pseudonimu to nie żart. Ten koleś naprawdę pochodzi z roku 2099, tyle że… utknęło mu się w naszych czasach. Przynajmniej na chwilę obecną.

Tomik zawiera w sobie sześć zeszytów. Są to Spider-Man 2099 #1-5 oraz Amazing Spider-Man #1, które pierwotnie zadebiutowały na rynku w roku 2014. Całość wchodzi w skład linii Marvel NOW!.

Spider-Man 2099

Jak zwykle, nie zdradzę Wam całej fabuły, bo jaki w tym sens? Lepiej takie rzeczy odkrywać samemu. Dostaniecie za to, jak to mam w zwyczaju, streszczenie z tylnej okładki.

W 2099 roku Miguel O’Hara zyskał pajęcze moce i rozpoczął walkę z Alchemaxem – złą korporacją, pracującą nad stworzeniem superżołnierzy. Niedawno cofnął się do naszych czasów, gdy firma dopiero co powstała, i otrzymał szansę ocalenia jej przed deprawacją. Problem w tym, że nie tylko Spider-Man 2099 gotów jest walczyć o lepsze jutro. W wyniku dziwnego układu z Alchemaxem Miguel trafia do kraju ogarniętego wojną domową, gdzie musi ocalić duszę swojego dziadka i zmierzyć się z dawnym przeciwnikiem Petera Parkera. Jednak tuż za rogiem czai się znacznie groźniejszy wróg.

Scenariusz Petera Davida (człowieka, który nagrodzony został nagrodą Eisnera) chwyta za gardło i nie puszcza aż do ostatniej strony. To po prostu kawał fantastycznej historii, aczkolwiek niesamodzielnej. Choć z początku może się wydawać, że tak właśnie jest, szybko okazuje się, że to kolejna cegiełka, która dołożona zostaje do wstępu eventu Spider-Verse (pl. Spiderversum). Nie jest to jednak żaden zarzut z mojej strony, gdyż zabieg ten zdecydowanie ułatwia odnalezienie się w tym wszystkim, a jak wiadomo, gdy dostaje się coś, co się zna (w tym przypadku kogoś), jest łatwiej. Nie chcę ujawniać więcej, ale mogę jeszcze dodać, że chodzi tu o motyw polowania na Spiderów z różnych Ziem. Komiks naładowany jest akcją i jej zwrotami, a także naprawdę ciekawymi bohaterami.

Spider-Man 2099

No właśnie, bohaterowie. Miguel może nie jest taki jak Peter Parker, czyli Spidey, do którego przywykła większa część czytelników, ale cóż z tego? To właśnie dzięki temu jest on tak barwną, oryginalną i wielowymiarową postacią, z którą czytelnik szybko łapie kontakt, zaczyna go rozumieć i dopinguje go. Podobnie jak Kapitan Ameryka (porównanie wcale nieprzypadkowe), O’Hara jest człowiekiem spoza swego czasu, choć w przeciwieństwie do Capa, nasz wiek nie jest dla Miguela przyszłością a przeszłością.

Gdyby tego było mało, podejmuje się on prawdziwie paradoksalnego czynu: zatrudnia się w firmie, której nienawidzi całym sercem. W firmie, która w jego czasach rządzi w zasadzie wszystkimi i wszystkim. Od teraz ma on realny wpływ na kształtowanie się koncernu Alchemax. Jeśli to nie jest definicją determinacji, to nie wiem, co mogłoby nią być. Niestety, nic nie idzie zgodnie z planem, a wszystko komplikuje się bardziej, niż można się było na początku spodziewać. Do tego trzeba będzie poradzić sobie w całkiem nowym miejscu, przy którym każda wersja Nowego Jorku to przysłowiowy „pikuś”.

Za stroną wizualną komiksu stoi trio Will Sliney i Rick Leonardi (szkice/rysunki) oraz Antonio Fabela (kolory). Mi osobiście taki styl tworzenia ilustracji wraz z dobraną do nich kolorystyką bardzo pasują. Może dlatego, że trochę przypominają mi te, które zdobiły historię Superior Spider-Man, której jestem ogromnym fanem. Graficzki są raczej proste, ale wolę to, niż miałbym dostać bezsensownie wymieszaną ze sobą całą paletę malarską i tonę niepotrzebnych szczegółów, które odwracałyby moją uwagę od rzeczy najważniejszych. Jedyne do czego mógłbym się czepić to twarze postaci, które czasami bywają naprawdę dziwnie, a może i nawet karykaturalnie narysowane.

Spider-Man 2099

Jeszcze tylko słów kilka odnośnie polskiego wydania. I tym przypadku jest to najbardziej standardowy Egmont, który nie wyróżnia się w jakikolwiek sposób. Na zewnątrz twardsza (tekturowa) obwoluta z dwoma artami (po jednym na przodzie i tyle), grzbiet z tytułem, logotypem i cyferką, a w środku śliski, kredowy papier i galeria z różnorodnymi pracami graficznymi oraz okładkami wariantowymi (segment ten jak zawsze umieszczony został na końcu komiksu). Tłumaczenie jak zwykle stoi na wysokim poziomie. Błędów czy tego typu rzeczy też się nie doszukałem, więc spokojnie mogę powiedzieć, że odpowiedzialny za translację Tomasz Kupczyk wykonał solidną robotę. Wolumin wyceniony został na 39,99 zł.

Jeśli macie więc cztery dychy w portfelu i brak Wam ciekawej opowieści z Człowiekiem-Pająkiem, który brałby w niej udział, wiecie już, w co powinniście się zaopatrzyć. Osobiście Miguela polubiłem dawno temu, a ten tomik utwierdził mnie tylko w przekonaniu, by nie zmieniać swojej opinii.


Autor: SQ


Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Michał

Przeczytałem pierwszy tom, próbowałem przeczytać drugi i… Mam dwojakie wrażenia. Nie ukrywam że od początku podchodziłem do Spidermana 2099 z dystansem. Spiderman który cofnął się prawie o 100 lat? Ale to dziwne- powiedziałem sobie. To nie może się udać… Jednak jako fan ,,Pająka” postanowiłem zaryzykować- i zakupiłem oba tomy. Pierwsze wrażenie? ,,Wow… to jest o dziwo ekstra! Kreska jest do tego stopnia świetnie narysowana, że nawet bloki w tle chce se podziwiać”. Po przeczytaniu pierwszego tomu (urwanego w najciekawszym momencie) zapragnąłem sięgnąć po drugi. I niestety… to było błędem, albowiem okazało się że jakiś tomik komiksu przegapiłem (nie zwróciłem uwagi,… Czytaj więcej »

1
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x