„Amazing Spider-Man: Preludium do Spiderversum” – Recenzja

Amazing Spider-Man:
Preludium do Spiderversum

Amazing Spider-Man: Preludium do Spiderversum to kolejny komiks z Marvel NOW!, który w naszym kraju ukazał się dzięki wydawnictwu Egmont bardzo niedawno, bo 7. grudnia (2017). Jest on jak sam tytuł wskazuje wstępem do całego eventu znanego jako Spider-VersePierwotnie ukazał się on na przełomie lat 2014-2015. Cena woluminu to już standardowo egmontowe 39,99 zł, a w jego skład wchodzą zeszyty The Amazing Spider-Man #7-8 oraz The Superior Spider-Man #32-33, a także Free Comic Book Day 2014 (Guardians of the Galaxy) #1. Sprawdźmy zatem, z czym mamy tu do czynienia.

Amazing Spider-Man: Preludium do Spiderversum

Historia (za którą odpowiada duet Dan Slott & Christos Gage) skupia się oczywiście na Człowieku-Pająku. Tym razem jednak nie na jednym, a na wielu. Co to znaczy? To znaczy, że wraz z Preludium fanom ukazane zostają przeróżne wersje Pajączka. Pochodzą one z wielu alternatywnych Ziem, a na dodatek, wszystkie Pająki będą musiały połączyć siły w wielkiej batalii przeciwko wspólnemu wrogowi – niejakim Inheritors (Dziedziczącym); między-wymiarowym istotom polującym na osobników, posiadających pajęcze moce. Nie są to niestety przeciwnicy, których można jakkolwiek bagatelizować czy lekceważyć, dlatego też całemu „Spiderversum” zagraża niebezpieczeństwo. Więcej Wam nie zdradzę, ale opis z tylnej okładki komiksu chętnie przedstawię:

W 2099 roku przeniesiony w czasie Otto Octavius jako Superior Spider-Man podąża tropem morderstw Pająków z innych światów. W końcu staje do samotnej walki z tajemniczym stworem znanym jako Karn, lecz ponosi porażkę. Wtedy postanawia zebrać armię Spider-Manów z całego multiwersum, lecz czy to wystarczy by pokrzyżować plany nowego wroga?
Tymczasem prawdziwy Peter Parker spotyka Ms Marvel – i zaczynają się kłopoty! Czy bohaterowie zdołają ocalić Nowy Jork przed przybyszem z kosmosu?

Tego musicie dowiedzieć się sami.

Zanim przejdziemy dalej, dorzucę jeszcze tylko, że w recenzowanym tu tomiku pojawia się także mały wątek z Ms Marvel. Nie jest on z drugiej strony jakoś specjalnie ważny czy szczególny, więc pozwolę go sobie po prostu pominąć.

Amazing Spider-Man: Preludium do Spiderversum

W tym momencie warto jeszcze zaznaczyć, że skoro jest to „preludium”, tak też trzeba to traktować; dużo czasu poświęca się tu na przedstawienie wszystkich bohaterów. Zarówno tych dobrych, jak i złych. Nie zdziwcie się więc, bo notorycznie dostajemy tu potężne ilości dialogów czy wszędzie stosowanej ekspozycji. Z drugiej strony, właśnie dzięki temu widać znaczące różnice w zachowaniach, a przez to w charakterach protagonistów i antagonistów (co dla mnie jest chyba największym plusem). Tych jest tutaj przecież cała gama.

Samych Spiderów jest naprawdę wielu. Na kartach Preludium dostajemy głównie oryginalnego Spider-Mana i Superior Spider-Mana / Otto Octaviusa (obaj z Ziemi-616), indyjskiego Spidey’ego (Ziemia-50101), Spider-Girl (Ziemia-807128), Spider-Mana Noir (z Ziemi-90214, gdzie nadal panują lata 30.), Silk (Ziemia-616), wytrenowanego przez Wolverine’a – Assassin Spider-Mana (Ziemia-8351), Spider-Małpę (Ziemia-8101), Spider-Cyborga (Ziemia-2818) czy Ścianołaza z sześcioma ramionami (Ziemia-921000). Mało tego. Większość z nich dostaje nawet po kilka stron tylko i wyłącznie dla siebie, gdzie tłumaczy się „co? kto? jak? skąd? i dlaczego?”. Czego w takim układzie prawdziwy fan Pajączka mógłby chcieć więcej? Jeszcze większej ilości „Peterów Parkerów”? Spokojnie. Wszystko przyjdzie z czasem.

Co do czarnych charakterów… Jak już wcześniej wspomniałem, są to tzw. Inheritors (w wersji polskiej Dziedziczący), których celem jest odszukiwanie pośród multiwersum wszystkich osób, które obdarzone zostały pajęczymi zdolnościami, a później ich pochłonięcie. W Preludium poznajemy kilkoro z nich. Dowiadujemy się również, że wszyscy wyglądają tak, jakby urwali się z XVII-XIX wiecznej Francji lub Anglii, bo strojem przypominają wysoko postawionych obywateli i/lub szlachciców. W dodatku, traktują się nawzajem jak jedna wielka rodzina (choć raczej dość mocno patologiczna i na ciągłym głodzie) oraz, że są niesamowicie potężni (tak bardzo, że nawet zjednoczone pajęcze siły mają z nimi problem). Na prowadzenie wychodzą jednak Karn i Morlun, których mamy tu najwięcej – tego pierwszego można by nazwać „gwiazdą” opisywanego tu komiksu. Trzeba także dodać, iż i w tym przypadku bardzo zręcznie ukazano różnice w osobowościach „złoli”, dzięki czemu poznajemy ich trochę lepiej, w tym ich motywacje i historię.

Amazing Spider-Man: Preludium do Spiderversum

Strona graficzna Preludium do Spiderversum (są za nią odpowiedzialni Giuseppe Camuncoli, Cam Smith, John Dell i Antonio Fabela) to prawdziwy miód dla oczu komiksiarzy, bo jest tu chyba wszystko: fenomenalnie narysowane postaci, niesamowicie szczegółowe ilustracje, świetnie ujęte sceny akcji (ich ilość jest doprawdy pokaźna) i bardzo różnorodna paleta barw, która dosłownie „ożywia” każdą kolejną stronę. To wszystko poprzeplatane jest ślicznymi efektami i refleksami świetlnymi w najróżniejszych kolorach i odcieniach tęczy. Są też wystrzały, wybuchy/eksplozje, sporo kopaniny i „laserków”. Nie poskąpiono także pięknie przygotowanych dwustronnych rozkładówek. Mnie oczy zaświeciły się na widok trzech z nich. Dwie przedstawiają „Spider-komando” w pełnej krasie, a na trzeciej załapał się nawet Wolverine. Najbardziej jednak działają na mnie nieustannie rozszerzająco-zwężające się oczka na maskach Pająków. Lepszego sposobu na wyrażanie emocji w przypadku tych herosów nigdy nie wymyślono i nikt już nie wymyśli.

Polskie wydanie nie odchodzi w żaden sposób od tego, co dostajemy od Egmontu miesiąc w miesiąc, czyli: twardsza, tekturowa obwoluta; dwie okładki (przednia i tylna), na których umieszczone są graficzki autorstwa kilku wspomnianych w poprzednim akapicie person (Camuncoli, Smitha i Fabeli) i grzbiet z małym emblematem, numerem zeszytu i jego nazwą. Nic porywającego, ale ciągle jest poprawnie, bez elementów, którym można by cokolwiek zarzucić. Tutaj chciałbym jeszcze tylko dodać, że za polskie tłumaczenie odpowiada Piotr W. Cholewa. Myślę, że na temat samej translacji wypowiadać się już nie muszę, bo wydawnictwo przyzwyczaiło nas do tego, że ich prace są na najwyższym poziomie. Nic w tej materii nie zmieniło się i tu.

Amazing Spider-Man: Preludium do Spiderversum

Spider-Verse miało być najważniejszym i najbardziej epickim wydarzeniem w historii Petera Parkera oraz jego alter-ego. Czy tak faktycznie było? Dla jednych tak. Dla innych nie. Zdania są jak zwykle podzielone. Dla mnie z kolei event ten od lat niepodzielnie rządzi na szczycie mojej prywatnej listy wszystkich historii o Spider-Manie (no, może prócz scenariusza znanego z Superior Spider-Mana).

To nie kolejna „śmieszniutko-heheszkowa” bajeczka dla dzieci (choć zabawne elementy są nieodzowną częścią komiksów Marvela), bo tym razem stawką są ludzkie życia; trup ściele się gęsto, a przeciwnik jest bardziej nieustępliwy niż rozjuszony byk. Do tego atmosfera jest tak ciężka i gęsta, że dałoby radę kroić ją nożem. Bohaterom towarzyszy przy tym ciągłe uczucie zaszczucia. Preludium znakomicie spełnia swoją rolę, jaką jest wprowadzenie czytelnika w klimat opowieści i przedstawienie mu tego, co ma nadejść, w sposób bardzo dosadny. Jeśli niecałe 40 zł to cena, którą miałbym płacić co jakiś czas w ramach takich emocji i przeżyć – nie zastanawiałbym się dwa razy. Polecam. Ogromnie. Pajęczo.


Autor: SQ


Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu Egmont Polska.

Grafika tytułowa pochodzi z portalu Ostatnia Tawerna.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
1
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x