„Jessica Jones: Wyzwolona” (tom 1) – Recenzja
Jessica Jones: Wyzwolona
Jess powraca po latach nieobecności
15 grudnia 2018 na półkach polskich sklepów z komiksami wylądowała nowa propozycja od wydawnictwa Mucha Comics. Tom nosi nazwę Jessica Jones: Wyzwolona i jest wielkim powrotem marvelowej pani detektyw (po ponad dekadzie nieobecności), jak i tria, które odpowiadało za legendarny już cykl Alias (Brian Michael Bendis, Michael Gaydos i Matt Hollingsworth). Jest to stosunkowo nowa seria, która wydana została pierwotnie na przełomie lat 2016/2017, licząc sobie 18 zeszytów. W skład omawianego tu woluminu wchodzą zeszyty z serii Jessica Jones #1-6, można zatem założyć, że pojawią się jeszcze dwa albumy takie jak ten. Cena okładkowa tytułu to 59 zł. Czy warto tyle wydać? Sprawdźmy.
Nowa historia (wspomnianego wyżej B.M. Bendisa) z Jess jest odsłaniana przed czytelnikami w powolny i dość tajemniczy sposób. Wszystko zaczyna się od sceny, gdy główna bohaterka wychodzi z więzienia… ale dlaczego? Tego nikt nam nie mówi. Zaczynamy więc zasadniczo „od środka”, podchodząc do całej tej kwestii w sposób „w kolejnych zeszytach wszystko się wyjaśni”. Sprawdźcie zresztą opis wydawcy umieszczony na tyle albumu.
Wiele się zmieniło w Uniwersum Marvela, odkąd Jessica Jones była bohaterką własnej serii komiksowej. W cieniu czyha mnóstwo tajemnic, które może ujawnić tylko wyjątkowa kobieta – taka jak ona. Agencja detektywistyczna Alias Investigations zostanie ponownie otwarta, a spośród wielu sekretów do zbadania pierwsze śledztwo Jessiki może okazać się najniebezpieczniejszym! Niedawno wpadła na trop nowego, ukrytego zła – tak przerażającego, że była gotowa rozbić własną rodzinę, żeby ocalić przed nim najbliższych. Czy ta ofiara wystarczy? I czy istnieje sposób odbudowania jej dawnego życia? Twórcy postaci Jessiki Jones przygotowali nowy rozdział przygód słynnej pani detektyw, wyjaśniający niektóre z największych pytań, jakie zrodziło Uniwersum Marvel NOW!
Warto też dodać, że pani Jones od jakiegoś czasu jest po ślubie z Luke’iem Cagem, wraz z którym ma córeczkę. W związku z tym dostajemy tu co jakiś czas solidną porcję rodzinnej dramy i wszystkiego, co z tego typu tematami związane. Pojawi się także jedna z najlepszych kumpelek Jessiki – Captain Marvel. W dodatku fabuła Wyzwolonej dzieje się już po wydarzeniach ukazanych w evencie Tajne Wojny (Secret Wars). Mamy tu zatem tylko jedną, główną Ziemię, gdzie trafili bohaterowie z różnych alternatywnych rzeczywistości, a przy tym 99,9% populacji nie pamięta, że takie coś miało w ogóle miejsce… z wyjątkami oczywiście. Co ciekawej, i ten wątek jest w nowej Jessice poruszany. Więcej Wam nie powiem, bo spoilerować nie mam zamiaru. Dodam jedynie, że choć nie jest to ten sam poziom, który lata temu reprezentował Alias, to wciąż kawał dobrego komiksu.
Swoim stylem graficznym Wyzwolona jest jak powrót do początków lat 2000, kiedy to Alias pojawiło się na amerykańskim rynku. Fani na całym świecie oszaleli na punkcie kreski i kolorystyki zastosowanych przez duet Gaydos & Hollingsworth. Tutaj postanowiono zabieg ten powtórzyć; dostajemy dokładnie to samo, a więc ten sam sposób rysowania (szczególnie twarzy i wszelakiej mimiki/ekspresji) i nakładania barw, a także ogromne przywiązanie do szczegółów. Największym plusem strony wizualnej jest jednak sposób, w jaki oddaje ona rzeczywistość. Taką najzwyklejszą, szarą i przyziemną. Jasne, to świat, gdzie ludzie latający po niebie czy podnoszący samochody jedną ręką są czymś, z czym ma się styczność na co dzień, ale sama Jess jest jak to wszystko, co ją otacza. Pomimo własnych supermocy jest nadal zwykła kobietą z masą problemów na głowie. W dodatku nie jest jakoś porażająco piękna czy atrakcyjna. Wręcz odwrotnie. Mówiąc prościej – grafika wygrywa ukazaniem przeciętności.
Co do polskiego wydania – to jak zawsze stoi na najwyższym poziomie. Mucha i tu nie zawodzi. Robiąca fenomenalne wrażenie twarda obwoluta na zewnątrz. Wewnątrz piękny kredowy papier z masą ślicznych ilustracji, a także potężna galeria okładek alternatywnych na końcu. Również tłumaczenie dialogów stoi na bardzo wysokim poziomie, a kwestią tą zajął się ponownie pan Marek Starosta, który zdążył już przyzwyczaić i przekonać czytelników do swoich translacji.
Jessica Jones: Wyzwolona to zdecydowanie powrót z klasą. Tak jak wspomniałem wcześniej, nie jest to może już to samo co Alias, lecz to nadal świetna historia z intrygującą i niejednoznaczną bohaterką, gdzie dochodzi kwestia wartości rodzinnych i łączenia ich z życiem zawodowym. Pamiętajcie też, że JJ:W to album skierowany do osób pełnoletnich. Jeśli więc macie osiemnastkę na karku i jesteście fanami Jessici czy samych klimatów detektywistycznych, Wyzwolona staje się dla Was automatycznie pozycją obowiązkową.
Autor: SQ
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Mucha Comics. Jeśli recenzja was przekonała do zakupu, to tom/serię możecie nabyć tutaj.