„Moon Knight: Black, White, & Blood #1” (2022) – Recenzja

Moon Knight: Black, White, & Blood #1 (2022)
Księżycowy rycerz w barwach krwi

Pierwszy zeszyt komiksowej mini-serii Moon Knight: Black, White & Blood zapowiadał się bardzo ciekawie, a… Właśnie, okazał się chyba najbardziej nierównym ze wszystkich dotychczas wydanych w ramach „krwistego” cyklu. Właściwie tylko jedna opowieść warta jest poznania – i to wcale nie ta, na którą najbardziej liczyłem – resztę możecie sobie darować, więc jeśli chcecie sięgnąć po komiks, to tylko jeśli jesteście fanami serii albo postaci.


A BLOOD MOON RISES – AND ITS CONTENTS ARE BLACK, WHITE & RED! A bevy of comicdom’s finest creators put their mark upon the Fist of Khonshu in stories depicted in stark black, white and blood-red! Jonathan Hickman and Chris Bachalo introduce the all-different Moon Knight of the future! Marc Guggenheim and Jorge Fornés tell a Moon Knight adventure in reverse! And Murewa Ayodele and Dotun Akande team the white-clad crusader up with the Amazing Spider-Man for a harrowing night of adventure!


Moon Knight

Uwielbiam Hickmana, czytając zarówno jego Avengers, gdzie bawił się całą mitologią marvelowskich mścicieli, wzbogacając ją i rozwijając, X-Men, jak i jego autorskie komiksy pokroju Black Monday Murders, bawiłem się znakomicie. Liczyłem więc na jego komiks o Moon Knighcie, tym bardziej, że narysował go jeden z moich ulubieńców, Chris Bachalo, ale niestety. Komiks, choć graficznie świetny, fabularnie okazał się mielizną, która mnie zmęczyła. Być może nie jest Hickman stworzony do tak krótkich form, ale i tak jego fabuła była rozczarowaniem.

Dobrze za to czytało się historię So White. Yet, So Dark. z gościnnym udziałem Spider-Mana. I szkoda, że tylko tę jedną, bo kolejna opowieść niestety wiele ze sobą nie niosła, choć i tak była lepsza od hickmanowej. Owszem, zeszyt jako ogół, wprowadza trochę nowych postaci, bawi się wątkami, ale nie robi tego w zbyt dobry sposób. Poprzednie opowieści z BW&B może genialne nie były, ale czytało się je przyjemnie. W większości, bo koszmarki też się zdarzały. Tym razem poziom jednak spadł. A szkoda.

I tak docieramy do prostego wniosku: rzecz tylko dla fanów. I to zagorzałych. Oby jednak kolejne zeszyty podniosły poziom.


Autor: WKP

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x