„Symbiote Spider-Man: King In Black #1” (2020) – Recenzja
Symbiote Spider-Man: King In Black #1 (2020)
Czarny Król
Peter David przybywa z nową mini-serią o Spider-Manie. Symbiote Spider-Man: King In Black, bo o niej mowa, to lepsza opowieść, niż można by sądzić po samym opisie. Nie zmienia to jednak faktu, że nie jest ona do końca spełniona. Chociaż trzeba przyznać, że oferuje całkiem przyjemną rozrywkę.
Knull, the KING IN BLACK, has set his sights on Earth – but as avid Marvelites already know, his hand has been at work at the edge of the Marvel Universe for years! IN THIS SERIES, witness one of Knull’s earliest attempts at birthing life from the darkness of non-creation! From superstar creators PETER DAVID and GREG LAND comes a titanic tie-in tale to this year’s winter epic KING IN BLACK!
Chociaż Venom to symbiont kosmicznego pochodzenia, a jego losy często opowiadane są w ramach komiksów mocno powiązanych z fantastyką, zawsze bardziej przemawiało do mnie przyziemne podejście do tej postaci. Dlatego to takie historie, jak Głód zawsze najbardziej mnie kupowały – emocjonalne, depresyjne, zgłębiające psychikę postaci, mroczne, nastrojowe…
Symbiote Spider-Man: King In Black taki nie jest. To lekka rozrywka, w której scenarzysta trochę zaszalał niekoniecznie na korzyść opowieści. Mamy tu swoisty miszmasz, wrzucenie do worka zbyt wielu elementów. Ma to swój urok, ale ginie gdzieś to, na co liczyłem. Nie zmienia to jednak faktu, że historia jest lepsza, niż sugeruje to jej opis. Czyta się ją lekko i przyjemnie, ma udaną szatę graficzną, a i daje nadzieję, że dalej może być lepiej. Czy będzie? Czas pokaże, niemniej jeśli lubicie Pajęczaka, śmiało możecie sięgnąć i przekonać się, w co wmieszał się tym razem.
Autor: WKP
Spiderman to superbohater Marvela. Ale trzeba pamiętać, że bez fanów- owego Marvela by nie było. Trzeba zapytać fanów za co cenią Spidermana? Ja go cenię za to, że pomimo iż wychowywał się prawie sam wyrósł na prawdziwego amerykańskiego obywatela. Którego ani wujek ani ciocia nie muszą się wstydzić.