„Spider-Verse” – Tie-iny (historie poboczne) – Recenzja
Spider-Verse
Tie-Iny
Właśnie na sklepowe półki w naszym kraju trafiło Spider-Verse (zwane w Polsce Spiderversum) – największy pajęczy event od lat. Z tej prostej przyczyny postanowiłem krótko zrecenzować poszczególne zeszyty tie-inów (czyli nie serii głównej, ale tych pobocznych) niewydanych w naszym kraju. Gotowi?
Edge of Spider-Verse #1 – Spider-Man Noir
Rok 1939, wojna zbliża się wielkimi krokami. Peter wiedzie typowe życie Spider-Mana, a jego wrogiem staje się iluzjonista, Mysterio. Tymczasem MJ zmaga się z tym, co przeżyła w Europie…
Bałem się tego komisu. Kolejny Spin-off jakich wiele. Wiem co Marvel potrafi wymyślić, od SpiderMonkey przez Spider-Man India po Spider-Ham, żeby tylko zarobić. Niesłuszny był mój lęk, bowiem komiks okazał się znakomity. Świetna szata graficzna, która z miejsca powala na kolana; scenariusz mądry, intrygujący i zachwycający koneksjami, odwołaniami i całą masą smaczków dla fanów. Do tego dobra akcja, kilka klimatycznych momentów, udany kolor… Aż chce się więcej, dlatego polecam nie tylko fanom Pająka.
Edge of Spider-Verse #2 – Gwen Stacy Spider-Woman
Gwen Stacy działa jako Spider-Woman, ale jej własny ojciec, nieświadomy sekretnej tożsamości córki, poluje na nią…
Wyobraźcie sobie komiks, w którym to Gwen ugryzł pająk, Peter został Lizardem i zginął z ręki Stacy. Gwen z MJ gra w zespole Mary Jane’s… A to tylko początek alternatywnej historii przygód Pajęczaka. Udany scenariusz, nieco gorsze rysunki, za to klimat i odwołania, które dodają stałym fanom przyjemności, działają in plus. Wprawdzie dla zwykłego czytelnika tego medium nie będzie to dzieło aż tak udane jak dla znawców tematu, ale nie będzie także i porażką. Polecam.
Edge of Spider-Verse #3 – Aaron Aikman: The Spider-Man
Poznajcie doktora Aikmana, wielkiego biologa molekularnego i zarazem Spider-Mana. Jego największym wrogiem jest Naamurah, ale jaką tajemnicę ona skrywa?
Edge trwa i pokazuje najciekawszych Spiderów, którzy będą mieli do odegrania istotną rolę w nadchodzących wydarzeniach. Wydarzenia te zapowiadane są jako największe w historii, więc będzie na co popatrzeć.
Edge of Spider-Verse #4 – I Walked with a Spider
Patton Pattel to nastolatek, zdawałoby się, jak wszyscy. Niestety nie ma łatwego życia. W szkole nikt go nie lubi, a wujek, z którym mieszka znęca się nad nim. Wkrótce wszystko się zmienia, kiedy szkolna miłość Pattela, Sara Jane, wciąga go w ratowanie zwierząt laboratoryjnych. Ugryziony przez pająka Pattel staje się krwiożerczą pajęczą bestią…
Ten zeszyt to chyba najlepszy przykład tego, jak znakomicie i intrygująco można opowiedzieć od nowa losy Spider-Mana unikając schematów i powtórek. Spdey w klimatach grozy, pełen nawiązań do np. Lśnienia, jak dla mnie jest znakomity i polecam go Waszej uwadze!
Edge of Spider-Verse #5
Ojciec małej Peni Parker ginie w wyniku testowania zbroi SP//Dr. Wujek i ciotka dziewczynki, Ben i May, postanawiają zaangażować osieroconą dziewczynkę do tego samego projektu. Pięć lat później Peni działa jako SP//Dr; odziana w mech-zbroję walczy z przestępcami. Ale echa polowania Morluna i jego krewnych dają o sobie znać…
Spider-Man w klimatach mang o mechach? Czy to mogło się udać? Tak, pozwólcie więc, że od razu przejdę do konkretów.
Scenariusz, choć prosty, dostarcza konkretnej rozrywki i porcji przyjemnych dla fanów nawiązań. Kreska, mało amerykańska, wpasowuje się w to znakomicie. Wprawdzie kadrowanie mogłoby być bardziej mangowe, ale co tam. Zeszyt polecam – całe „Edge” zresztą warte jest uwagi – i czekam na nadchodzące zdarzenia.
Scarlet Spiders #1 – The Widow
Trójka klonów Petera, Kaine, Ben Reilly i Jessics Drew, przybywają do wymiaru, z którego pochodzą klony Dziedziczących. Sytuacja przerasta jednak ich oczekiwania… Średnio udany, choć nieźle narysowany spin-off głównej fabuły Spiderversum. Zeszyt niestety tylko dla fanów, choć tragedii nie ma.
Scarlet Spiders #2 – The Other
Klony Petera kontra klonujący Dziedziczących.
Po pierwszym, niezbyt udanym zeszycie tria klonów miałem pewne obawy, ale na szczęście ten zeszyt okazał się udany. Nie jest idealnie, niemniej czyta się go miło i warto polecić fanom.
Spider-Verse #1
Cztery spiderowe komiksy, w którym poznajemy wariacje na temat Petera.
W Witamy w Spider-verse poznajemy co by było, gdyby to wujka Bena a nie Petera ugryzł pająk. Niezły scenariusz, a także fajne rysunki.
W Spider klanie jest gorzej. Rysunki jak dla dzieci i durny scenariusz z Peterem w realiach buddyjskich. Ale już Steampunkowa Lady Spider zadowoli fanów, oferując ciotkę May (młodą), w wiktoriańskich realiach (choć akcja toczy się w NY), i paletę wrogów z rewelacyjnie pomyślanym Kravenem na czele.
Natomiast kiepsko narysowane, ale nieźle napisane kolejne dzieło – Penelope Parker – pokazuje, jak wyglądałoby życie Spidera, gdyby nie był Peterem a Penelope, najlepszą przyjaciółką MJ. Całość kończą paski stylizowane na te, jakie ukazywały się z Pająkiem w prasie amerykańskiej lat 60 i 70, w których Morlun zmaga się z niestabilnym wymiarem, gdzie znika ciągle pamięć krótkotrwała. Zeszyt jest więc przyjemną antologią, ciekawostką bardziej niż czymś istotnym, ale fani dostaną to, czego oczekują.
Spider-Verse #2
Tym razem czytelnicy dostają niemal 50 stron komiksu. Gdyby tak jeszcze były to rewelacyjne historie. Niestety, większość z nich to przeciętne, a czasem i poniżej przeciętnej plasujące się dzieła.
Całość otwiera short o pojedynku Pajączka z Morlunem. Zabawny, ale nic poza tym. Druga jest historia o Anansim, takim afrykańskim Spiderze. Jej poziom to żenada, na którą szkoda dobrych rysunków. Na szczęście po nim następuje Anarchic Spider-Man. Hasło „With great power comes no future!” zdecydowanie pasuje mi najlepiej ze wszystkich przeróbek Pajęczych sloganów. Sama historia także jest niezła, a pojedynek zespołu punkowego z Pająkiem przy wiośle, z Venomami, i pokonanie wroga solówką na gitarze, rozwala. Tym bardziej szkoda, że kolejna historia to przeciętna opowiastka o Peterze, który jest synem zapaśnika. Całość utrzymana w meksykańskich realiach, na dokładkę podana została w dwóch wersjach, po hiszpańsku i angielsku, co stanowi moim zdaniem marnotrawstwo stron. W finale zaś otrzymujemy zabawną, pełną nawiązań do filmów o Spiderze historyjkę ostatecznego pojedynku z Dziedziczącymi. To oczywiście nie koniec, ani nie rozwiązanie, wstęp jedynie, ale czyta się miło.
Ogólnie za taką kompilację wystawiam ocenę dobrą, ale jest ona nieco na wyrost i zdecydowanie wynika z uwielbienia Pajęczaka. Także dzieło polecam tylko innym fanom.
Spider-Verse Team-Up #1
Dwa komiksy stanowiące rozwinięcia tego, co dostaliśmy w Edge of Spider-Verse. W pierwszym Ben Reilly z Ziemi 94 walczy z Vulture’ami – jest to nudniejsza część komiksu. Ratuje ją występ pyskatego Spider-Hama.
W drugiej historii Spider-Man Noir i Man-Spider ratują Petera, który cierpi po ukąszeniu pająka. Tu historia prezentuje się znacznie lepiej, wręcz świetnie. Klimat, nastrój i niezła zabawa.
Spider-Verse Team-Up #2
Dwie historie o Spiderach z alternatywnych rzeczywistości.
W pierwszej Spider-Man i Miles Morales odwiedzają świat cartoon. I komiks ten jest żenadą. Ja wiem, hołd, konwencja, pastisz, ale niestrawna to historia. Szkoda, bo druga opowieść, gdzie Gwen stara się ocalić Petera, który po śmierci Gwen ze swej rzeczywistości przejął rolę Goblina, była naprawdę udana. Tak czy inaczej, poznać warto, jeśli jest się fanem.
Spider-Verse Team-Up #3
Zbyt wiele Pająków.
Historia otwierająca finałowy zeszyt Spider-verse Team-Up pokazuje naszych bohaterów, gdy trafiają do świata, w którym Spider- Manem (a raczej Spider Ma’am) jest ciocia May. Tu spotykają jednego z Dziedziczących wygnanego przez rodzinę. Stara się on odzyskać miejsce w familii uśmiercając pająki. Pająki zaś chcą przeciągnąć go na swoją stronę. Niezła to historia, ale bez rewelacji. Świetna za to jest historia Bugged, w której Mayday Parker wdaje się w awanturę z Uncle Ben Spider-Manem o uczucia po stracie bliskich. Napisana przez DeFalco z rysunkami Buscemy, ludzi, którzy w latach 90. tworzyli przygody Spidera, przypomina lata świetności serii i pokazuje, że to, co powstaje teraz, nie ważne jak dobre, jest tylko popłuczyną.
Tak więc fani, poznajcie ten zeszyt koniecznie. Miłe to dzieło, sentymentalne i naprawdę niezłe.
Spider-Woman Vol 5 #1
Spider-Woman i Spider-Man Noir podróżują przez najróżniejsze wymiary razem z Silk, by zabrać ją z dala od wyczuwających jej specyficzną woń wrogów. Niestety nowe światy mają swoje zagrożenia, a na dodatek Dziedziczący wpadają na ich trop…
Świetnie narysowany, choć średnio napisany zeszyt. Ciekawy dodatek, nie przeczę, ale to jednak nie to, co główna akcja. Lepsze mogłoby być także kolory, choć sceny z NY lat 30. XX wieku mają swój urok. Rzecz tylko dla fanów.
Spider-Woman Vol 5 #2
Spider Woman przybywa do Loomworld z niebezpieczną misją zinfiltrowania Dziedziczących. Szybko odkrywa, że jej tutejsza wersja jest zła, a na dodatek w planach ma ślub z pewnym piratem-Dziedziczącym…
Przez połowę zeszytu nie dzieje się nic konkretnego ani logicznego. Spider-Woman w świecie stanowiącym połączenie Piratów z Karaibów z czasami Zeppelinów unoszących się na niebie. Potem na szczęście do całej historii Spiderversum dołącza pewien istotny fakt i robi się nieźle. Znakomite za to są rysunki. Niestety to za mało bym dał dobrą ocenę.
Spider-Woman Vol 5 #3
Spider-woman stara się zinfiltrować Loomworld. Tymczasem Silk walczy o przetrwanie w skażonym świecie.
Kolejny udany zeszyt, szczególnie rysunkowo. Niezły scenariusz plus sporo akcji. Niestety czytałem to według spisu, a powinienem był poznać ten zeszyt przed ASM 13.
Spider-Woman Vol 5 #4
Spider-woman, Silk, Gwen Stacy i Anya podejmują walkę o Loomworld, a w tle toczy się wielki finał Spiderversum…
Ten zeszyt SW kończy pewien etap w życiu Jessici, zmienia je, i co najważniejsze stanowi dodatek do Spider-Verse, choć nie jest wymieniany w oficjalnej liście komiksów z serii. Zresztą na okładce ma spiderversowe logo, więc… całość jest udana i choć nie powala, a dodatkowa historia z Avengres jest zbyt prosta, warto ją przeczytać.
Autor: WKP
A są z tego wydania zbiorcze po polsku? A jeśli tak , gdzie kupić?