„X-Men: Blue #1” (2017) – Recenzja
X-Men: Blue #1
Moja przygoda z drużyną X-Menów trwa dalej. Tym razem przyszło mi się zmierzyć z X-Men: Blue, gdzie poznajemy młodą kadrę mutantów, próbujących (podobnie jak X-Men: Gold) odzyskać zaufanie ludzi po słynnym evencie Inhumans vs. X-Men.
Nowa ekipa składa się z głównodowodzącej Jean Grey, znanej jako Marvel Girl oraz Cyclopsa, Angela, Beasta i Icemana. Ich mentorem staje się niegdysiejszy złoczyńca i wróg X-Menów, Magneto. Wspólnie muszą stawić czoła podstępnemu Tomowi Cassidy’emu czy potężnemu Juggernautowi. Jednocześnie poznajemy tajemniczego jegomościa, który swoim wyglądem czy mutacją przypomina samego Wolverine’a!
Bardzo cieszy mnie sposób, w jaki pokazano stosunki między młodą kadrą bohaterów. To jest dopiero pierwszy zeszyt i już czuję, że więź między nastolatkami będzie jednym z atutów całej serii. Widać, że są to świetni kumple. Dowcipkują sobie, żartobliwie dogryzają (patrz Iceman), czasami się kłócą i dochodzi między nimi do spięć, np. między Beastem a Cyclopsem, ale też pomagają sobie wzajemnie, wspierają i są gotowi się poświęcić, gdy sytuacja staje się poważna. Myślę, że stanowią zgrany team i chętnie się dowiem, jak ich relacje będą się rozwijać w następnych tomikach.
Za stronę graficzną komiksu odpowiada Jorge Molina i Matteo Buffagni, a za kolorystykę Matt Milla.
Powiem, że pod względem wizualnym komiks wyróżnia się trochę na tle wcześniejszych, z którymi miałam styczność. Kreska jest inna, sposób w jaki przedstawione są sceny walki czy mimika postaci bohaterów też jest inna i uważam, że to jest bardzo dobra odmiana. Artyści pieczołowicie wzięli się do pracy i dzięki nim dużo przyjemniej czytało i oglądało mi się ten komiks. Tak samo, jeśli chodzi o barwy. Są wyraźne, kontrastujące, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu, bo nie dają po oczach i pasują jak ulał do całości i kreski.
Ciężko mi w tej chwili wskazać konkretne plusy i minusy X-Men: Blue, bo jest to dopiero pierwszy zeszyt i lekki zarys tego, co być może wydarzy się w kolejnych woluminach. Obecnie, mogę śmiało powiedzieć, że podoba mi się taki wstęp. Czuję, że będzie mnóstwo zwrotów akcji. Już na początku doznałam zdziwienia, gdy pojawił się Magneto czy tajemniczy mutant z wysuwanymi szponami. Na pewno będzie się działo i nie raz będzie można się pośmiać, bo dialogi między nastolatkami są śmieszne i czuć między nimi tę pozytywną chemię.
Summa summarum, nie mogę się doczekać kolejnych zeszytów z serii X-Men: Blue i mam nadzieję, że pan scenarzysta Cullen Bunn mnie nie zawiedzie!
Autorka: Rose