„X-terminacja” – Recenzja
X-terminacja
Podążając za ciosem, czyli za nieprzemijającą fazą na mutantów, postanowiłam kontynuować swoją przygodę i sięgnęłam, dzięki uprzejmości Egmontu, po najnowszy zeszyt X-terminacja zawierający materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach Extermination #1-5. Czy kolejna opowieść o przygodach drużyny X-Men mnie nie zawiodła? Jak się sprawuje dzieło Eda Brissona?
Pierwsza grupa X-Men, stworzona przed laty przez Profesora X, została przeniesiona do współczesności. Na jej członków czekał tu świat, który ledwie rozpoznali, ale postanowili pomóc w zmienianiu go na lepsze. Teraz przyszłość wszystkich mutantów spoczywa w rękach bohaterów z przeszłości. Na młodych przedstawicieli ich gatunku poluje Ahab. Wziął ich na cel także ktoś znajomy, kogo zupełnie się nie spodziewali. Czy uda mu się zrealizować tajemniczy plan? Dzisiejszi X-Men muszą stanąć w obronie pierwszej piątki. Jeśli zginie choć jeden z członków drużyny, przyszłość legnie w gruzach. Ale ilu – i kto – odda życie za nich? Żeby ocalić linię czasu, X-Men muszą zaryzykować wszystko i odpowiedzieć na najważniejsze pytanie: czy można zmienić los drużyny z przeszłości?
Czy tylko dla mnie ten opis jest zawiły? To chyba oczywiste, że jak w grę wchodzi zabawa, z czasem skutkiem może być zawrót głowy. No i oczywiście potencjalna zagłada świata. Okazuje się, że Beast (Hank McCoy) sprowadza do teraźniejszości piątkę pierwszych X-Menów z przeszłości, czyli Cyclopsa (Scott Summers), Marvel Girl (Jean Grey), Icemana (Bobby Drake), Angela (Warren Worthington III) oraz samego siebie z tamtego okresu, aby pomogli współczesnej ekipie zmienić świat i ukształtować przyszłość na lepsze. Problem w tym, że młodzi pozostali dłużej w teraźniejszości niż powinni, co zaburza linię czasową. Świadomy jest tego Ahab, który wraz ze swoimi ogarami chce dopaść i powybijać piątkę bohaterów, oraz pewien mutant, który chce zapobiec totalnej zagładzie czasoprzestrzeni.
Powiem szczerze, że ciężko mi się wypowiedzieć na temat tego opowiadania… Z jednej strony podoba mi się, bo występuje mnóstwo znanych mi i lubianych postaci, które przyjemnie się ogląda na kartach (aczkolwiek mojego ulubieńca, Nightcrawlerka, mogło być więcej!). Cieszę się, że mogę znowu ujrzeć znajome twarze i widzieć, jak skład X-Menów zmieniał się i ewoluował przez cały czas. Podobają mi się interakcje między bohaterami, zwłaszcza między tymi starszymi i młodszymi wersjami samych siebie, oraz sposób, w jaki wszyscy współpracują, aby ocalić oryginalną piątkę. Z drugiej jednak strony wielokrotnie się gubiłam, nie potrafiłam się we wszystkim połapać; co z kolei wiązało się z tym, że ciężko mi było wciągnąć się w historię. Jedna ekipa musi zrobić to, druga tamto, podczas gdy kolejna jeszcze inną rzecz, aby wesprzeć ekipę pierwszą i drugą… Strona wizualna też nie pomagała w ogarnianiu treści.
Za część graficzną odpowiada Pepe Larraz, a za kolorystykę Marte Garcia. I o ile barwy są świetne i prezentują się naprawdę ciekawie, tak kreska już niekoniecznie. Często kadry nakładają się na siebie, tworząc straszny chaos i np. w scenach akcji ledwo przyszło mi rozpoznać kto z kim się pierze po mordzie. W dodatku ciężko było odróżnić wersję młodszą od starszej, bo posturą czy mimiką ledwie się różniły. Nie ułatwiało mi to wcale zrozumienia opowiadania. Ostatecznie metodą domysłów udało mi się odgadnąć kto jest kim, ale w trakcie czytania do takich przerw nie powinno często dochodzić.
Pod kątem technicznym też mam lekkie zastrzeżenia, bo o ile oprawa jest średniej grubości, miękka, a kartki są śliskie, co przyspiesza lekturę, tak często musiałam wpatrywać się w niektóre kadry, które zostały wszyte centralnie w środku. Na szczęście okładka główna plus okładki alternatywne prezentują się ślicznie, czcionka jest jasna i czytelna, a tłumaczenie Marka Starosty całkiem dobre.
Podsumowując, od Extermination spodziewałam się więcej. Nie mogę powiedzieć, że jestem rozczarowana, bo całosc wypadła nieźle i pewne wątki fabularne mnie pozytywnie zaskoczyły, ale to nie zmienia faktu, że przez liczne estetyczne potknięcia i zawiłości na tle kombinowania z przeskokami czasowymi opowieść tę czytało mi się dość opornie i z lekkim kręceniem oczu. Niemniej cena 39,99 zł nie jest jakimś wielkim wydatkiem, także jeśli motywy z podróżami w czasie z mutantami na czele was nie odstraszają, to śmiało bierzcie się za zakup tego komiksu.
Autorka: Rose (Vombelka)
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja Was przekonała do zakupu – opisywaną serię/tom możecie nabyć tutaj.
Bardzo dobrze, iż jest dobra recenzja. To pomaga wyciągnąć odpowiednie wnioski.