„Silver Surfer: Rebirth #1” (2022) – Recenzja
Silver Surfer: Rebirth #1 (2022)
Kolejny wielki powrót
Początek tego roku to chyba czas wielkich powrotów. Do pisania Spider-Mana, nawet jeśli mowa tylko o Benie, wrócił DeMatteis, a teraz kosmiczne przygody herosów Marvela wracają w ręce Marza i Lima! I chociaż twórcy ci do najlepszych nie należą, komiks który wyszedł spod ich ręlki to sympatyczne, sentymentalne dzieło dla tych, którzy wychowali się na zeszytówkach z lat 80. i 90. XX wieku. Oto Silver Surfer: Rebirth #1.
THEY’RE BACK! No, we don’t mean the guys on the cover… We’re talking about legendary creators Ron Marz and Ron Lim returning to tell a story set during their fan-favorite run of SILVER SURFER! Someone has stolen the Reality Gem, an object that allows the user to fulfill any wish no matter the consequences! But whoever has taken it is doing things like bringing back the dead hero Captain Mar-Vell. It’s up to Silver Surfer to team up with the least likely of allies, Thanos, to find the Gem and restore reality to its proper form.
Marz i Lim wracają do tworzenia komiksów. I robią to w stylu, w jakim robili kiedyś, więc w nim sporo naiwności i dużo tekstu, w którym czasem po oczach aż biją rzeczy oczywiste czy takie, które powinny zostać w sferze domysłów. A mimo to wszystko to wciąga, czasem też zaskakuje, a przy okazji jest odpowiednio epicka i dynamiczna. Może przydałoby się w tym więcej humoru i lekkości, ale i tak bawiłem się lepiej, niż przy lekturze większości nowości.
Jeśli zaś chodzi o szatę graficzną, ilustracje także są naprawdę nieźle. Ron Li to też nie postać wybitna i jego kreska nigdy jakoś szczególna dla oka nie była, ale klasyczna że wręcz oldschoolowa, wypada tu dobrze. Jedynie kolor mógłby być mniej nowoczesny, bo podkreśla mankamenty rysunków, zamiast je tuszować, ale i tak nie ma tu na co narzekać.
Kto lubi Silver Surfera i klimaty rodem z wojen o kamienie nieskończoności, znajdzie tu coś dla siebie. Przyjemna, w każdym calu oldschoolowy i sentymentalna rozrywka zapewniona. I chociaż rewolucji wielkiej nie robi, zabawa jest na tyle udana, że polecam z czystym sercem.
Autor: WKP
Starsi autorzy chcą pokazać młodszym autorom, że jeszcze wcale nie są tacy najgorsi…