„Nieśmiertelny Iron Fist” (tom 2) – Recenzja
Nieśmiertelny Iron Fist (tom 2)
W sercu nieba trwa bitwa o wieczność!
W poniedziałek 6 marca na półkach wszystkich polskich sklepów z komiksami zagościł drugi tom serii Nieśmiertelny Iron Fist o podtytule Siedem Stolic Nieba. Podobnie jak jego poprzednik, został on opublikowany nakładem wydawnictwa Mucha Comics, a w jego skład wchodzi tym razem materiał, który pierwotnie ujrzał światło dzienne na łamach aż ośmiu zeszytów. Chodzi tu o Immortal Iron Fist #8-14 oraz Immortal Iron Fist Annual #1, wydane na przełomie lat 2007/2008. Wydawca wycenił wolumin na 79 zł (cena okładkowa). Czy komiks wart jest swojej ceny? Sprawdźmy.
Za scenariusz Siedmiu Stolic Nieba odpowiada duet Ed Brubaker & Matt Fraction. Być może o obu Panach zdążyliście już usłyszeć, gdyż dzięki nim ukazały się takie tytułu jak chociażby Dardevil czy wyśmienity Hawkeye (cykl ten wydawany jest również i w naszym kraju. Na razie są to dwa tomy). Tak czy siak, jak to mam w zwyczaju, daruję sobie wszelkie spoilery i przytoczę Wam po prostu krótki opis fabuły (tzw. synopsis) z tylnej okładki.
Danny Rand trafia do legendarnego miasta K’un-Lun, aby walczyć w turnieju nieśmiertelnych broni siedmiu stolic Nieba. Rozgrywki odbywają się co osiemdziesiąt osiem lat, kiedy siedem miast łączy się w tym samym wymiarze. Na szali waży się życie Jeryna Hogartha, przyjaciela i wspólnika biznesowego Danny’ego, który trafił do niewoli szaleńca związanego z Hydrą, dziedzictwo ojca i mentora Danny’ego Randa, a także przyszłość K’un-Lun. Czy wspaniałe nowe moce i wiedza nabyte od tajemniczego Orsona Randalla wystarczą, gdy w turnieju zostanie wywołane imię Danny’ego Randa?
O tym będziecie musieli przekonać się sami. Ja z kolei dodam, że klimat komiksu jest fenomenalny. Sztuki walki, mistycyzm, różnorodne filozofie, religie i poglądy, magia, a także rzeczy nadnaturalne są tutaj wszechobecne. Są one jednak tak dobrze i ciekawie przedstawione, że nawet osoba, która wcześniej nie miała styczności z czymś takim, spokojnie powinna załapać o co chodzi. W najlepszym przypadku wciągnie się bez końca w ten metafizyczny świat pełen sekretów i rzeczy niewytłumaczalnych (tak było w moim przypadku).
Chciałbym również nadmienić, że najważniejszym wątkiem (a przy okazji moim ulubionym) jest wspomniany powyżej turniej nieśmiertelnych broni. Dzięki niemu czytelnik ma szansę poznać cała gamę intrygujących postaci, pochodzących z innych zakątków świata, bo ten przecież na Dannym i święcącej dłoni się nie kończy.
To właśnie tę kwestię chciałbym niejako omówić. Tytułowych stolic nieba mamy w Marvelu siedem. K’un-Lun, gdzie Danny się wychowywał, jest jedną z nich. To tam trenowano wojowników posiadających moc „Żelaznej Pięści”. Warto również wspomnieć, że każde takie miejsce ma tzw. nieśmiertelną broń – wojownika/czempiona ze specjalną zdolnością. W przypadku K’un-Lun jest to oczywiście Iron Fist.
Drugą stolicą nieba jest K’un-Zi. Miasto czarnej/mrocznej magii, które zarządzane jest przez Matkę Żurawicę, ochraniane przez Żurawiego Czempiona – Davosa, zwanego Stalowym Wężem.
Trzecim niebiańską stolicą jest Tygrysia Wyspa. Tropikalny raj, gdzie kobiety usługują mężczyznom w ramach podziękowania za to, że tamtejsi wojownicy ochraniają je, a także całe miasto. Czempionem wyspy jest Li Hua – Piękna Córka Tygrysa.
Czwarte miasto znane jest jako Peng Lai. Jest to wyspa, której mieszkańcami są pokojowo nastawieni hodowcy świń. Wyspa od zawsze ochraniana była przez wojowników, którym nadawano tytuł Kobry. Najnowszym obrońcą Peng Lai jest… Tłusta Kobra.
Piąta stolica niebios to Królestwo Pająków – mroczne miejsce, które zlokalizowane jest gdzieś w Nepalu. Cała ta „metropolia” pokryta jest pajęczynami, a jego obrończynią jest Narzeczona Dziewięciu Pająków.
Szósta stolica to Z’Gambo. Znajduje się ona pośród mrocznych afrykańskich dżungli. Jest to dom Księcia Sierot, będącego przy okazji tamtejszym czempionem. Ten bohater spowity jest taką tajemnicą, że nikt nie jest w stanie nic powiedzieć na jego temat.
Siódmym i ostatnim miastem niebios jest Podziemne Miasto (ang. Under City). Dom wszystkich osób, które zbłądziły (dosłownie). Tutejszy czempion to Pierwszy Psubrat – bohater przybłęd i uliczników całego świata. Często przemierza on różne zakątki świata, ratując i sprowadzając do Podziemnego Miasta zagubionych.
Jak zatem widać, natężenie rzeczy dziwnych, metafizycznych, nadprzyrodzonych, astralnych i nadzmysłowych jest naprawdę duże, ale stanowi to najjaśniejszy i najlepszy aspekt całej tej historii. Bez dwóch zdań. Obok tego najlepiej wypadają bohaterowie. Tych jest tu od groma, a każda postać znacznie różni się od całej reszty. Nie ma zatem opcji, aby nie znaleźć sobie choćby jednej, której nie polubimy. Personalnie mogę jeszcze dodać, że moimi faworytami są Rand oraz Davos.
Warstwa graficzna komiksu to coś pięknego. Dostajemy tu kilka całkiem odmiennych stylów rysowania, które prezentują się fenomenalnie. Jeden bardziej klasyczny, charakteryzujący się dość ostrą, surowszą kreską. Drugi stawiający raczej na realizm. Trzeci dość karykaturalny, a czwarty nieco mocniej rysunkowy, gdzie najlepiej przedstawione są twarze, a także emocje, które się na nich malują. Taka graficzna różnorodność wynika z faktu, iż nad tym segmentem woluminu pracował cały legion artystów. David Aja, Roy Allan Marinez, Scott Marinez, Kano, Javier Pulido, Tonci Zonjic i Clay Mann, Jelena Kevic Djurdjevic (i to wciąż nie są wszyscy. Po prostu chciałem, abyście mieli świadomość tego, ile osób przyłożyło rękę do powstania tego tomu).
Polskie wydanie stoi na najwyższym poziomie. Jego najjaśniejszym punktem jest piękna, matowa, twarda obwoluta. Wewnątrz dostajemy za to kredowy połyskujący papier, który nie dość, że świetnie wygląda, wzmacnia także doznania wizualne. Również tłumaczenie z języka angielskiego to kawał dobrej roboty (szczególnie nazwy technik, którymi wojownicy posługują się podczas pojedynków). Pan Marek Starosta spisał się na medal. Genialna robota.
Podsumowując, drugi tom Nieśmiertelnego Iron Fista to pozycja godna polecenia (nawet jeśli wielkimi fanami Danny’ego Randa i tego, co go dotyczy nie jesteście). Sporo ciekawych zagadnień, interesujący bohaterowie, szybkie tempo prowadzenia akcji, sztuki walki, mistycyzm i lekkość, z jaką to wszystko jest zaserwowane. Osobiście nie mógłbym życzyć sobie niczego więcej. Jeśli macie wolne osiem dyszek, zafundujcie sobie ten komiks, bo jest tego wart. Nie pamiętam już, kiedy czytałem coś o podobnym klimacie, co byłoby na takim poziomie.
Autor: SQ
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Mucha Comics. Jeśli recenzja was przekonała do zakupu, to serię możecie nabyć tutaj.