„Luke Cage: Gang War” #1 (2023) – Recenzja

Luke Cage: Gang War #1 (2023)
Luke na wojnie gangów

Gang War jeszcze nawet się nie zaczęło – premiera dopiero szóstego grudnia – a już mamy parę tie-inów do całości. Pierwszy z nich to jedynka mini-serii Luke Cage: Gang War. Niestety, jak i to, co widzimy we wstępie do eventu, tak i ten dodatek to kolejna porcja nieźle narysowanego, ale zbędnie przegadanego przeciętniactwa bez większego pomysłu.


GANG WAR: FIRST STRIKE! In the wake of the Anti-Vigilante Act, Luke has been trying to save the city from behind a desk. But a meeting with old friend DANNY RAND reminds him of the good old days when problems could be punched in order to solve them. As New York descends into a GANG WAR, Luke must use every power he has to protect the innocent and save his city!


Ja wiem, że to dopiero wstęp i początek, ale już na tym etapie Wojna gangów cierpi na niedobór akcji. To, co pokazywane jest w tych zeszytach można było zawrzeć na dwóch, trzech stronach i zaserwować jakiś konkret albo po prostu lepiej wpleść w akcję, ale wiadomo, Marvel chce rzucić jak najwięcej dodatków i wyciągnąć z kieszeni fanów kolejne pieniądze. Więc rozwleka to wszystko i to się czuje. A kiedy czuje się już na samym początku, dobrze nie jest.

No i tak to w sumie wygląda. Niby coś się dzieje, niby mogłoby zacząć być ciekawie, ale scenarzysta się powstrzymuje. W efekcie jest jak z jazdą samochodem, gdzie prosta droga i można płynnie przed siebie mknąć, a tu co kilkanaście metrów, zanim wóz się rozpędzi, kierowca wciska hamulec i tak szarpie nami. Więc przy tym zeszycie wynudziłem się. Graficznie też mnie nie powalił – nieźle jest, ale nijako. No i po kolejne z tej miniserii nie sięgnę na pewno.


Autor: WKP

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x