„Ultimate Comics Spider-Man: Kim jest Miles Morales?” – Recenzja

Ultimate Comics Spider-Man: Kim jest Miles Morales?
KIM JEST NOWY SPIDER-MAN?

Śmierć w świecie komiksowym, a już w szczególności w świecie Marvela, jest rzeczą względną. Najważniejsi herosi umierali i powracali zza grobu niekiedy nawet po kilka razy, nikt więc w ich ostateczny zgon już nie wierzy. Co nie znaczy, że czytelników takie historie nie interesują – obok wielkich eventów to właśnie one zaliczają najwyższą sprzedaż, fan w końcu nie chce na dobre żegnać się z ulubionym bohaterem, za to ciekaw jest, jak uśmiercą go (a potem fakt ten odwrócą) twórcy.

Bendis pisząc wydany w Polsce przed ponad rokiem album Ultimate Spider-Man: Śmierć Spider-Mana poszedł pod prąd i zabił Petera – ostatecznie. Taki był wprawdzie zamysł, w ostatnim czasie nieco na tym polu się zmieniło, jednak przez lata Parker pozostawał martwy. Ale przecież Spider-Man nie mógł zniknąć z ulic Nowego Jorku świata ultimate, więc puste miejsce od razu wypełnił nowy nastolatek w pajęczym kostiumie. Ale kim on jest, skąd wzięły się jego moce i dlaczego robi to, co robi?

Ludzie są oburzeni. Spider-Man poświęcił swoje życie w starciu z Goblinem. Jednak chwilę potem na ulicach miasta pojawia się ktoś przebrany w jego strój. Ktoś, kto staje do walki z przestępcami. Nowy Pająk wydaje się wprawdzie niedoświadczony, ale posiada takie same (mniej więcej) moce jak Peter! Za maską skrywa się jednak trzynastoletni Miles Morales, który pewnego dnia został ugryziony przez pająka, jakiego przypadkiem do swego mieszkania sprowadził jego wujek, po tym jak okradł laboratoria Oscorp. Nie mniej chłopak nie chce używać swoich mocy do walki z przestępczością. Chce żyć normalnie, chce być sobą, nawet jeśli najbliższy przyjaciel namawia go do działania. Pewnego dnia jednak zdarzy się coś, co odmieni Milesa i sprawi, że zostanie nowym Spider-Manem…

Zacznijmy od tego, że nie jest to historia tego samego poziomu co Śmierć Spider-Mana. Nie wyzwala tylu emocji, jest łagodniejsza, bardziej nastoletnia bym rzekł. Co nie znaczy, że jest zła. Kim jest Miles Morales? to naprawdę znakomity komiks, który na nowo dekonstruuje mit Pajęczaka, pokazując co by było, gdyby wywodził się z innego środowiska, miał inne priorytety i poglądy, jednocześnie przedstawiając podobieństwa pomiędzy Moralesem a Parkerem. Nieważne, że Miles posiada rodziców, bez znaczenia jest fakt, że nie przeżył traumy – kiedy przychodzi co do czego, ma serce po właściwej stronie i wie, co trzeba zrobić. Tak jak w przypadku Petera, zaniechanie, którego się dopuszcza, staje się iskrą zapalną wewnętrznej rewolucji i chłopak przejmuje rolę Spidera.

Interesującym elementem albumu staje się budowanie na nowo problemów posiadacza pajęczych mocy, jakie wywołuje godzenie ze sobą roli herosa oraz ucznia. Minęło trochę czasu, zmienił się świat, Miles na dodatek mieszka w internacie, co tylko bardziej utrudnia mu wymykanie się na akcje. Pomocny okazuje się przyjaciel, któremu chłopak zwierza się niemal od razu. Ów geekowski nastolatek, niepasujący do reszty rówieśników, staje się przeciwwagą, elementem komicznym i kolejnym odróżnieniem Milesa od Petera (to na nim zresztą wzorowano postać z filmu Spider-Man: Homecoming).

Najciekawszym wątkiem i tak jednak pozostaje fakt, iż akcja komiksu toczy się równocześnie z wieloma wydarzeniami znanymi z Ultimate Spider-Man. Początek i owszem, rozgrywa się tuż po śmierci Parkera, ale Miles moce zdobywa o wiele wcześniej, tylko unika swojego przeznaczenia. Na część wydarzeń spoglądamy więc z innej perspektywy, a momenty te poprowadzone zostały naprawdę znakomicie. I tylko szkoda, że nikt nie zdecydował się wydać po polsku Ultimate Fallout.

Ta poruszająca, przepiękna opowieść pożegnalna, byłaby idealnym pomostem między Śmiercią a Milesem Moralesem. Podobnie zresztą żałuję, że nikt w naszym kraju nie wydaje tej serii regularnie. Spoglądając na niniejszy album z perspektywy całego cyklu dostrzegam, ile rzeczy może być tu niezrozumiałych dla czytelnika nie znającego wcześniejszych wydarzeń. Odbiera to niestety część przyjemności płynącej z lektury. I choć Bendis tworzy tu coś podobnego do swoich All New X-Men (Miles jest zagubiony w superbohaterskim świecie, w którym nagle się znalazł, w tym tomie jednak nie ma zbyt wiele czasu na odkrywanie go), koniec następuje zbyt szybko. Czytelnik  nie da rady się tutaj odnaleźć. A ciągu dalszego na naszym rynku póki co nie uświadczymy.

Oczywiście nie poczytujcie powyższego jako minus. Trzeba się cieszyć, że na sklepowe półki trafił naprawdę dobry komiks. Kreska Sary Pichelli jest lekko mangowa, ale realistyczna. Detale tła i przedstawienie twarzy, nawet w bardziej uproszczonych kadrach wypadają znakomicie; szczególnie żywa mimika bohaterów. Do tego dochodzi świetne wydanie w rewelacyjnej cenie (tradycyjnie dla WKKM). Miłośnicy Spider-Mana powinni koniecznie dołączyć go do swojej kolekcji. Ci zaś, którzy nie znają bądź też nie lubią postaci, mogą przekonać się, co ma do zaoferowania. Szczególnie, że ten nowy Pajęczak jest inny niż Peter i nie rzuca bez przerwy drażniących żartów.


Autor: WKP

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x