„All-New Wolverine: Staruszka Laura” (Tom 6) – Recenzja

All-New Wolverine: Staruszka Laura (Tom 6)

Dawno, naprawdę dawno nie czytałam żadnego komiksu, który w jakimś większym czy mniejszym stopniu nie byłby związany z moją pracą magisterską. Przyznam, że odczuwam ostatnio zmęczenie materiału, brak motywacji związany ze zdalnymi studiami i skutkujący niechęcią do czytania czegokolwiek, w tym nawet i komiksów. Nie jestem z siebie zadowolona, ale postanowiłam chociaż symbolicznie przeczytać na tyle krótki i odprężający tekst, który sprawiłby, że nie miałabym wobec siebie wyrzutów sumienia. Tym trafem Egmont uraczył mnie szóstym tomem cyklu All-New Wolverine o podtytule Staruszka Laura od Toma Taylora. Powiem szczerze, że w mig zapoznałam się z tą historyjką i mogę powiedzieć, że na nowo odzyskałam wenę do czytania!


Kłopoty nie omijają Laury Kinney w żadnej linii czasowej. W teraźniejszości Sieroty X wzywają ją do walki z dawnym wrogiem, a jej siostra Gabby obmyśla słodką zemstę i dzwoni po… Deadpoola! Tymczasem w niedalekiej przyszłości, w której superbohaterowie pokonali superłotrów, Laura planuje swoją ostatnią misję. Wkrótce wyruszy do Latverii, gdzie stoczy walkę z ostatnim złoczyńcą na świecie!


All-New Wolverine

Fabuła jest w większości prościutka i łatwa do zrozumienia, choć momentami bywa chaotyczna i konfundująca. Najpierw Gabby, Deadpool, rosomak (dosłownie) Jonathan oraz Wolverine atakują laboratorium, w którym prowadzone są eksperymenty na zwierzętach-zombie. Następnie Laura oraz Amber (kimkolwiek ona jest, bo z treści niewiele jednak wynika) udają się na misję opartą czysto na zemście na jakimś politycznym oszuście. Później natomiast podróżujemy w czasie do przyszłości, w której Laura, Gabby, Hawkeye, Kapitan Marvel oraz Agentka Hill chcą uratować więźniów ze szpon Doktora Dooma, który ma swój własny plan względem Laury. I tyle.

Powiem tak. Biorąc pod uwagę moją słabsza kondycję umysłową, to spodobała mi się ta historia i bohaterki w niej występujące. Nie oczekiwałam niczego, nie miałam żadnych wymagań ani chęci zmierzenia się z jakimś wybitnym dziełem Marvela. Treść jest łatwiutka, lekkostrawna, przyjemna i przez opowiadanie się dosłownie płynie. Nie jestem jednak pewna, czy każdej osobie taka forma przypadłaby do gustu, bo scenariusz nie zapada głęboko w pamięć, nie jest niczym odkrywczym ani nie wzbudza jakichś intensywnych emocji. Taka prawda, że nie dostajemy długiego backstory i żadna z bohaterek, ani nawet Wolverine, nie mają aż nadto rozwiniętego wątku. Z jednej strony to dobrze, bo akcja brnie do przodu, ale z drugiej – nie ma żadnych większych stawek w grze. Uważam więc, że jest to taki komiks na jeden wieczór do gorącej herbatki i kocyka, właśnie typowo na zrelaksowanie się. Trzeba jednak mieć na uwadze, że nie każdy może być zadowolony z takiego spłaszczenia bohaterek i generalnie sposobu prowadzenia historii (występują też kadry, które mogą trochę osłabić). Niemniej ja jestem zadowolona i spodobały mi się interakcje między głównymi bohaterkami kobiecego składu, dążącego do obalenia rządów Doktora Dooma.

Za stronę graficzną komiksu odpowiadają Marco Failla, Djibril Morisette-Phan, Ramon Rosanas, a za kolorystykę Nolan Woodard. Jeśli chodzi o styl rysowania, mimikę postaci, ukazanie scen walk, jak i o barwy oraz różne ich odcienie to naprawdę nie mam się do czego przyczepić. Wizualnie komiks prezentuje się znakomicie i przyjemnie kartkuje się kolejne strony.

A skoro już jestem przy technicznych kwestiach, to warto wspomnieć o ciekawych okładkach Davida Lopeza oraz licznych alternatywnych wersjach, które można znaleźć na samym końcu komiksu. Lubię doceniać cudzy kunszt i oglądać niewykorzystane szkice artystów, które niejednokrotnie rzucają inne światło na przedstawianą historię. Oprawa zeszytu jest miękka, ale za to się nie zgina i po prostu wygodnie się ją trzyma w rękach. Kartki są grube i śliskie, co tylko ułatwia kartkowanie, a sama wielkość czcionki jest na tyle dobra, że opowiadanie czyta się bez przestojów. Tłumaczenie w wykonaniu Weroniki Sztorc trzyma poziom i mój wewnętrzny filolog nie odczuł jakichś znaczących zgrzytów uprzykrzających lekturę.

All-New Wolverine #6 to całkiem przyjemna historia, przez którą się płynie, i która szybko wciąga, ale nie jest to moja ulubiona pozycja komiksowa. Gdyby nie mój słabszy okres, to pewnie niżej bym ją oceniła, ale w ogólnym rozrachunku komiks jest wart swojej ceny – 39,99 zł. Więc przygotujcie sobie gorącą herbatkę, ułóżcie się w kokon i przygotujcie na ciekawą przygodę!


Autorka: Rose (Vombelka)


Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja Was przekonała do zakupu – opisywaną serię/tom możecie nabyć tutaj.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Diziti

Akcja bardzo szybko nabrała tempa. Dopiero co Laura była młoda a już staruszka. To raczej Logan był staruszkiem. Mam jakieś mieszane odczucia.

1
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x

Agencja T.A.R.C.Z.A. zmusiła nas do śledzenia twoich poczynań poprzez pliki cookie! Czym są T.A.R.C.Z.A. i pliki cookie dowiesz się tutaj.

Co to są pliki cookies? Cookies, zwane również ciasteczkami (z języka angielskiego cookie oznacza ciasteczko) to niewielkie pliki tekstowe (txt.) wysyłane przez serwer WWW i zapisywane po stronie użytkownika (najczęściej na twardym dysku). Parametry ciasteczek pozwalają na odczytanie informacji w nich zawartych jedynie serwerowi, który je utworzył. Ciasteczka są stosowane najczęściej w przypadku liczników, sond, sklepów internetowych, stron wymagających logowania, reklam i do monitorowania aktywności odwiedzających. Jakie funkcje spełniają cookies? Cookies zawierają różne informacje o użytkowniku danej strony WWW i historii jego łączności ze stroną. Dzięki nim właściciel serwera, który wysłał cookies, może bez problemu poznać adres IP użytkownika, a także na przykład sprawdzić, jakie strony przeglądał on przed wejściem na jego witrynę. Ponadto właściciel serwera może sprawdzić, jakiej przeglądarki używa użytkownik i czy nie nastąpiły informacje o błędach podczas wyświetlania strony. Warto jednak zaznaczyć, że dane te nie są kojarzone z konkretnymi osobami przeglądającymi strony, a jedynie z komputerem połączonym z internetem, na którym cookies zostało zapisane (służy do tego adres IP). Jak wykorzystujemy informacje z cookies? Zazwyczaj dane wykorzystywane są do automatycznego rozpoznawania konkretnego użytkownika przez serwer, który może dzięki temu wygenerować przeznaczoną dla niego stronę. Umożliwia to na przykład dostosowanie serwisów i stron WWW, obsługi logowania, niektórych formularzy kontaktowych. Udostępniający używa plików cookies. Używa ich również w celu tworzenia anonimowych, zagregowanych statystyk, z wyłączeniem personalnej identyfikacji użytkownika. To pomaga nam zrozumieć, w jaki sposób użytkownicy korzystają ze strony internetowej i pozwala ulepszać jej strukturę i zawartość. Oprócz tego, Udostępniający może zamieścić lub zezwolić podmiotowi zewnętrznemu na zamieszczenie plików cookies na urządzeniu użytkownika w celu zapewnienia prawidłowego funkcjonowania strony WWW. Pomaga to monitorować i sprawdzać jej działania. Podmiotem tym może być między innymi Google. Użytkownik może jednak ustawić swoją przeglądarkę w taki sposób, aby pliki cookies nie zapisywały się na jego dysku albo automatycznie usuwały w określonym czasie. Ustawienia te mogą więc zostać zmienione w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym przesłaniu na urządzenie użytkownika. Niestety, w konsekwencji może to prowadzić do problemów z wyświetlaniem niektórych witryn, niedostępności niektórych usług. Więcej na ten temat znajdziecie tutaj --> https://ec.europa.eu/info/cookies_pl

Zamknij