„Anihilacja” (Tom 1) – Recenzja
Anihilacja
Tom 1
W fizyce anihilacją nazywamy proces, w którym cząstki elementarne i antycząsteczki zderzają się ze sobą, i ulegają unicestwieniu. Fani komiksów mogą znać jednak to pojęcie z trochę innej strony – to właśnie tak nazywa się wojna na skalę kosmiczną, jaka wybuchła z inicjatywy Annihilusa i jego armii. Dzięki Egmontowi na polskim rynku pojawił się niedawno pierwszy tom z tej serii.
Komiks, który miałam okazję ostatnio przeczytać, choć dość opasły, jest tylko wprowadzeniem do głównych wydarzeń, opowiedzianym z różnych perspektyw. Na samym początku odbiorca dostaje cztery zeszyty opisujące historię Draxa Niszczyciela po rozbiciu się na Ziemi statku więziennego, który miał przetransportować jego i jeszcze wiele innych nieciekawych osobowości. Zaraz po tym dostajemy coś dużo bardziej związanego z głównym wątkiem – Anihilacja: Prolog, czyli krótki wstęp o tym kto, jak, gdzie i dlaczego. Annihilus pojawia się ze swoją parszywą mordą i ogromną armią kosmicznych robali. Przyznam, że od strony graficznej prezentuje się to naprawdę dobrze.
Trzecia i ostania część to całkowity off-topic – opowiada historię Richarda Ridera, mężczyzny, który jako jedyny przeżył atak na gromadę Xandara. Później zgadza się połączyć ze świadomością sztucznej inteligencji, zwanej Wszechkomputerem i w ten sposób staje się Novą. Oczywiście to jest tylko jego geneza w bardzo dużym skrócie.
Najlepiej na tle całości wypada w moim odczuciu Anihilation: Nova, choć nie oznacza to, że pozostałe rozdziały nie są warte uwagi. Pierwszy tom Anihilacji trzyma bardzo wysoki poziom od początku do ostatnich stron i choćby z tego powodu warto po ten wolumin sięgnąć. Świetnie sprawdzi się on, jeśli jesteście dopiero w początkowej fazie poznawania kosmicznej części uniwersum Marvela (którego notabene do tej pory nie potrafię do końca ogarnąć).
Nie tylko jednak scenariusz – autorstwa Keitha Giffena, Dana Abnetta i Andy’ego Lanninga – świetnie się tutaj spisuje. Od strony graficznej może nie jest to wybitna pozycja, ale jest bardzo poprawna. Dobrze się to ogląda, czasem nawet można zawiesić oko na świetnie wykonanych panoramach kosmosu. Tutaj również zdecydowany punkt dla Anihilacji. Nie mam się nawet za bardzo do czego przyczepić, a jak już, to byłoby to strasznie naciągane. A szkoda, bo lubię sobie pomarudzić przy ocenianiu kwestii wizualnej komiksu.
Mam wrażenie, że ten tom to tylko wierzchołek góry lodowej i że jeszcze bardzo dużo przed nami. To dobrze. Może nie zostałam powalona na kolana, ale i tak będę z wielką chęcią wyczekiwać na kontynuację!
Autorka: Misha
Za egzemplarz do recenzji dziękujemy wydawnictwu
Egmont Polska.