„Avengers: Beyond #1” (2023) – Recenzja

Avengers: Beyond #1 (2023)
Avengers: Znów to samo

Zaczyna się cykl Avengers: Beyond. I co z tego? A no nic takiego, bo takich historii, jak ta, mieliśmy już całą masę. I całą masę mieć będziemy. Ot kolejna rzecz w stylu Avengers: Nie poddamy się czy Avengers: Bez drogi do domu. Niby jakiś pomysł był, ale przeciętnie wyszedł i tyle.


Someone has been manipulating the Avengers for the past several months, altering the very fabric of reality in an attempt to prepare the planet for a threat that could destroy everything. Here, now, this unseen individual is to be dragged, kicking and screaming, from the shadows and into the light – and is revealed as the Beyonder! Something big is coming to the Marvel Universe…


Niby jakiś zamysł tu jest, niby zapowiedź czegoś wielkiego jest, ale przecież tak jest za każdym razem. Bohaterowie coś odkrywają, wielkie zagrożenie idzie na nasz świat i trzeba będzie stawić mu czoło. Pewnie ktoś zginie – ale nie na długo, przejmować się nie ma czym – pewnie coś się zmieni – ale jeszcze szybciej zostanie odwrócone – a po wszystkim ziewniemy i powiemy: no okej, ale po co to było? Ja tak czuję się właśnie po pierwszym zeszycie.

Największy jego plus to to, że akcja jest szybka, pędzi to wszystko przed siebie i nudy nie ma. Ale nie znalazłem też nic, co by mnie szczególnie zaciekawiło. Ot superbohaterszczyzna, jakich wiele. Sporo postaci, sporo wydarzeń, zero refleksji. I niezła szata graficzna, ale też jakoś bez polotu. Ot kolejne „wielkie” wydarzenie do przeczytania i zapomnienia.


Autor: WKP

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x