„Black Panther And The Agents of Wakanda #1” (2019) – Recenzja
Black Panther And The Agents of Wakanda #1 (2019)
Wakanda Whatever…
Kilka lat temu (a w Polsce obecnie) Peter Parker stanął na czele wielkiej firmy i rozszerzył swoją działalność na cały świat. Teraz nadszedł czas by twórcy podobnie potraktowali przygody Czarnej Pantery i jego agentów Wakandy. Już samo to wystarczyłoby, żeby seria się nie udała, bo inspirowanie się czwartym woluminem Amazing Spider-Mana przypomina trochę skakanie na bungee ze sznurem okręconym wokół szyi (a patrząc na hasło promujące ten zeszyt tym właśnie się inspirowano), ale twórcy postanowili posunąć się dalej i zaserwować nam jak najbardziej beznadziejnie dobraną obsadę, której kazali przeżywać absurdalne przygody. Gdyby twórcy odrzucili jakiekolwiek prawdopodobieństwo, mogłoby być ciekawie, a tak powstała opowieść, którą i owszem, czytać się da, ale po wszystkim zostaje pytanie, po co to właściwie było? Sprawdźmy zatem o co w Black Panther And The Agents of Wakanda #1 tak naprawdę chodzi.
WAKANDA WORLDWIDE! ALL-NEW ONGOING SERIES!From the pages of Jason Aaron’s AVENGERS! Vampires. Aliens. Angry fish kings. Black Panther’s hand-picked Agents of Wakanda can handle it all. And who better to lead them than the king of the world’s most technologically evolved country? Wakanda is making waves on the world’s map – and not everyone’s a fan. With General Okoye’s help, T’Challa will take Gorilla-Man, Ka-Zar and Wasp on a global fight for survival – to handle threats S.H.I.E.L.D. could only dream of!
Tak przedstawia się oficjalny opis tego zeszytu. Wklejenie go tutaj to oczywiście pójście z mojej strony na łatwiznę, ale zaufajcie mi, naprawdę nie ma tu za bardzo co pisać o treści. Bohaterowie dobrani jakby ktoś opowiadał żart typu wchodzą pantera, goryl i osa do baru… Co jest dalej? Głównie akcja, trochę żartów, ale takich, że czytelnik tak właściwie nie wie czy miały one w jakikolwiek sposób dodać całości parodystycznego tonu, czy tylko podkreślić powagę czegoś, co poważne być nie może. Czyta się to szybko, to prawda, i… I to tyle.
Jeszcze są niezłe ilustracje, z tym nie będę się spierał, ale tym razem niczego one nie ratują. Nie oczekiwałem jednak zbyt wiele po tym komiksie i nijak się nie rozczarowałem. Jako ciekawostkę można na to spojrzeć, ale nie liczcie, że dacie się porwać i będziecie z niecierpliwością czekać na kolejny zeszyt.
Autor: WKP
Grafika to pozytywny element dobre i to. Oby i inne elementy były bardziej pozytywne niż negatywne.
Nigdy produkt nie jest idealny. Jak tekst jest super to grafika szwankuje. I zawsze tak jest.
I jeszcze cena nie jest za niska. Gdyby nie bonusy. To kupowanie byłoby prawie niemożliwe.
Narzekacie jak stare panny. Więcej optymizmu. I pozytywnego myślenia.
Tak, tak. Cena musi być wysoka bo jest to wielkiej klasy produkt. A wiadomo że za Maybachy więcej się płaci niż za zwykłe mercedesy.
Istota komiksu to nie cena to treść.