„Black Panther Legends #1” (2021) – Recenzja

Black Panther Legends #1 (2021)
Legenda Czarnej Pantery

Słaby to komiks, co tu dużo mówić. Tak, jak film kinowy Czarna Pantera mógł być naprawdę dobrym filmem, ale nim nie został, tak Black Panther Legends mógł być dobrym zeszytem, ale nie jest. Zostało odcinanie kuponików i balansowanie na granicy opowieści superhero i legendy, ale w taki sposób, że zamiast być jednym i drugim, historia ta nie jest żadnym z nich.

Black Panther Legends


T’Challa and Hunter are brothers growing up in the idyllic royal palace of Wakanda. Theirs goes beyond the usual sibling rivalry, though – Hunter, although older, is adopted, and T’Challa is the true heir to the throne. Both brothers wrestle with fairness and the future, readying themselves for responsibility, when tragedy strikes and takes the choice from them.This new series, ideal for young fans and loyal readers alike, will explore the moments that make T’Challa who he is, from his adventurous upbringing to his walkabout as a teen where he meets the enchanting Ororo Munroe before she becomes the legendary Storm, to when he first invites the Fantastic Four into Wakanda! Son, Brother, Warrior, King – as each chapter unfolds, new pieces of T’Challa’s character will be revealed and the Black Panther will emerge.


Wydawało się, że zatrudnienie Tochiego Oyebuchiego, amerykańskiego fantasty o nigeryjskich korzeniach, będzie w tym wypadku strzałem w dziesiątkę, ale nie jest. Ten zeszyt mógł być ciekawy; autor etnicznie bliski głównemu bohaterowi, znający się na tym świecie i legendach, mógł wnieść coś ciekawego i świeżego. Do tego to pisarz, a zatem swoim udziałem mógł przynieść literacką jakość. A nie ma tu nic z tych rzeczy.

Co zatem jest? Do bólu prosta historyjka, która ani nie ciekawi realiami, ani nie ma w sobie nic więcej. Akcja jest, ale jakaś blada, afrykańskie motywy stają się jedynie otoczką, której nikt nie zauważa, a treść dosłownie nic ze sobą nie niesie. I jeszcze ten język… Myślałem, że tak jak w przypadku chociażby komiksów Neila Gaimana, dostaniem tu nieco wyższy poziom literacki, ale nie, wszystko jest proste, naiwne i pozbawione polotu. A przesadnie kreskówkowe, kiepskie ilustracje dopełniają efektu.

Jeśli lubicie Czarną Panterę i nie wyobrażacie sobie, że moglibyście ominąć jakiś komiks o jego przygodach, sięgnijcie. Jeśli nie, darujcie sobie. Szkoda czasu.


Autor: WKP

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x