„The Darkhold: Iron Man #1” (2021) – Recenzja
The Darkhold: Iron Man #1 (2021)
Ghost in the Shell
Pierwszy zeszyt eventu The Darkhold nie kupił mnie. Zdarza się. Niewiele spodziewałem się więc także i po kolejnym numerze, ale – może właśnie dlatego – okazało się, że The Darkhold: Iron Man jest lepszy. Nadal może nie do końca idealny, ale całkiem niezły i bardziej wart poznania niż się na to zanosiło.
Ryan North turns his talents to a brand-new genre! Called forth to face the dread god Chthon, Iron Man reads from the ancient ill-fated text the Darkhold…and it changes the course of his entire life. The armor that has saved him countless times is about to become a prison — one whose only escape is a fate worse than death. The brilliant comedic mind behind The Unbeatable Squirrel Girl and Dinosaur Comics brings you the body-horror tale of the century!!
Podstawowym problemem, jaki mam z The Darkhold, jest to, że brak tutaj oryginalności. Szumne reklamy kolejnych zeszytów są tak naprawdę niczym innym jak zabiegiem speców od reklamy. Bo to wszystko, co tu mamy, już było. Ile razy mieliśmy świat Marvela ukazany przez pryzmat fantasy czy horroru? Body horror też nie jest tu niczym nowym. A że mieliśmy dzieła lepiej niż to wykonane… Chyba nie muszę kończyć tej myśli, prawda?
Iron Man jest na szczęście niezłym zeszytem. Obawiałem się tego, bo gdy spec od absurdalnego humoru bierze się za horror, obawy są czymś naturalnym. Ale udało mu się to dość dobrze. Nie jest to nic szczególnego, ot rozrywkowa historia do przeczytania i zapamiętania jedynie kilku konkretnych scen, ale na szczęście nie nudzi. Za to od strony graficznej, dzięki prostocie, dużej ilości czerni i brudnej kresce prezentuje się naprawdę znakomicie.
Jak wypadną dalsze części Darkholda, to pokaże czas. Na razie jest nieźle. Czy na tyle, by wnikać w ten event? Nie wiem, ale jeśli macie ochotę, możecie ten zeszyt pochłonąć w kilka minut.
Autor: WKP
Ta postać zdecydowanie jest twarzą prawdziwego Marvela.