„Daredevil: Nieustraszony!” (tom 4) – Recenzja
Daredevil: Nieustraszony
Tom 4
Daredevil zaistniał w wyobraźni czytelników już w 1964 roku, za sprawą Stana Lee i Billa Everetta.
Jak się dowiedziałem, chciano stworzyć postać, która miałaby jakąś znaczącą wadę – w tym przypadku – bohater jest niewidomy. Obawiano się reakcji osób z podobnym problemem, jednak ich opinie były więcej niż pozytywne. Murdock, który jest od dzieciństwa niewidomy pracuje jako adwokat, w najgorszej dzielnicy NY, zwanej Hell’s Kitchen, a nocami walczy z przestępczością w stroju diabła. Mimo utraty wzroku, nic nie wskazuje na to, że jest w jakimś stopniu niepełnosprawny, bowiem jego zmysły są bardzo wyostrzone, a typowa biała laska, to także niezłe narzędzie do walki wręcz. Daredevil przede wszystkim planuje zemścić się na zabójcach swojego ojca-boksera. Z różnym skutkiem mu to wychodzi, w zależności kto akurat pisał scenariusz do jego przygód.
A sama postać zyskała na tyle popularności, że także film upomniał się o tego bohatera (że o serialu nie wspomnę. Swoją drogą całkiem ciekawy ten serial, przynajmniej dla mnie. A wracając do komiksu, w moje ręce wpadł niedawno 4 już tom przygód Murdocka i jego przyjaciół.
Daredevil: Nieustraszony! przedstawia naszego przyjaciela w więzieniu. Nie wiem, dlaczego się tam znalazł, ale można wywnioskować, że stoi za tym władza, która usiłuje udowodnić, że Murdock to Daredevil i oskarżyć go o różne przestępstwa. Różne szumowiny usiłują pozbawić go życia, jednak bohater, nie daje sobie w kaszę dmuchać. Przy pomocy Punishera udaje mu się zbiec z więzienia. Po czym, usiłuje odnaleźć osoby odpowiedzialne za śmierć jego przyjaciela. Jego droga prowadzi prosto do Monaco, a potem do Paryża. Tam poznaje pewną kobietę, która kogoś mu przypomina. Sprawy komplikują się coraz bardziej, a nasz mściciel wreszcie dowiaduje się, kto stoi za wszystkimi oskarżeniami względem jego osoby, jednocześnie czeka go spora niespodzianka. Zachęcam do lektury.
Wypadałoby teraz nadmienić kilka zdań, o tym, jak ta historia mi się podobała. Zważywszy, że zacząłem od końca poznawać tą opowieść, mogę stwierdzić, że jest całkiem udana. Mroczna atmosfera więzienia, podstępne łotry, starzy dobrzy znajomi, z Punisherem na czele; w tle przewija się nawet Elektra. Całkiem to interesujące i muszę przyznać, że Ed Brubaker wykonał dobrą robotę.
Żeby jeszcze nadmienić o relacji między Punisherem i Daredevilem, mogę stwierdzić, że mimo przeciwności, całkiem dobrze się dogadują. Murdock wykorzystał nawet to, że uciekł razem z Frankiem, a potem utrzymywał, że Castle po prostu wyrzucił go w bocznej uliczce. Pasowało to do charakteru samego Punishera. Szorstka przyjaźń, można tak określić ich związek, ale może się nie znam. A kobiety w życiu Murdocka? Cóż, nie licząc jego wielkiej miłości, która jest tutaj tylko wspomniana, należałoby tu wspomnieć o tajemniczej Lilly, która okazała się kimś zupełnie innym, niż Matt zakładał. Początkowa fascynacja tą niewiastą zamieniła się w podejrzliwość, a intuicja nigdy nie zawiodła Diabła z Hell’s Kitchen. Uff. Psychologiem zapewne nie jestem, także interakcje między bohaterami mogą być zupełnie inne, niż to przedstawiłem.
Co do plansz, odpowiedzialni za nie są Michael Lark i David Aja. Jeśli miałbym wskazać sceny, które szczególnie przypadły mi do gustu, będą to zapewne te, które dzieją się w deszczu, oraz walki, które Daredevil musiał stoczyć w murach więzienia. Pełne dynamizmu, ciekawie przedstawione elementy, dzieje się dużo, czytelnik nie nadąża z odwracaniem kartek. Polecam!
Komiks w twardej oprawie ukazał się dzięki Wydawnictwu Egmont Polska. Cena okładkowa to 99,99 zł, a na język polski przełożył go Marceli Szpak.
Autor: eR_
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja was przekonała do zakupu, to serię/tom możecie nabyć tutaj.