„Death of Doctor Strange: X-Men/Black Knight #1” (2022) – Recenzja
Death of Doctor Strange: X-Men/Black Knight #1 (2022)
Londyn w ogniu
Większość dodatków do cyklu Death of Doctor Strange jest nic niewartym odcinaniem kuponików. Dlatego ten konkretny wypada na ich tle zadziwiająco dobrze. I chociaż nie jest to komiks z ambicjami, jeśli czytacie główną opowieść, warto poznać też ten dodatek do niej.
LONDON’S BURNING! THE BLACK KNIGHTS RIDE AGAIN! All manner of vile extradimensional foes invade Earth following the collapse of Doctor Strange’s magical safeguards for the planet. Dane Whitman, A.K.A. the BLACK KNIGHT, receives a terrible vision from the EBON SIEGE while Jacks, now sharing the burden of the EBONY BLADE with her father, rides off to confront a terrible evil attacking London – the X-MEN?! Krakoa’s greatest heroes have been transformed – but by what?! Jacks, Dane and Faiza Hussain – wielder of the mighty sword EXCALIBUR – must team up to save the X-Men before an even deadlier threat destroys them all!
Największym plusem tego zeszytu, takim, który z miejsca rzuca się w oczy, jest szata graficzna. Miłe dla oka, widowiskowe i nastrojowe ilustracje. To one podnoszą poziom całości, mają w sobie urok i warte są poznania. Na szczęście nie tylko one wypadają dobrze.
Fabuła, może dobrą jej nie nazwiemy, ale niezłą już tak, broni się, bo scenarzysta odrzucił wszelkie ambicje. Właściwie trudno tu nawet mówić o konkretnej treści – dostajemy po prostu szybką, dynamiczną akcję, przy której nie można się nudzić i tyle wystarcza. Owszem, byłoby lepiej, gdyby zaserwować nam coś świeżego i odkrywczego, ale jak na to, co mogło z tego wyjść, i tak jest dobrze.
W efekcie dostajemy jeden z nielicznych udanych dodatków do Śmierci Doktora Strange’a. Lekki, prosty, przyjemny. Pewnie szybko wypadnie mi z głowy, ale przynajmniej w trakcie czytania nie zawodził.
Autor: WKP
Doktor S. komiksy w których jest bohaterem często to dzieła sztuki. Które po prostu chce się czytać.