„Devil’s Reign X-Men #1” (2022) – Recenzja
Devil’s Reign X-Men #1 (2022)
Rządy Emmy
Gerry Duggan nieraz i nie dwa udowodnił nam, że do czego, jak do czego, ale do pisania poważnych komiksów się nie nadaje. Zdarzały się wyjątki, ale potwierdzały tylko regułę. Niestety, zeszyt Devil’s Reign: X-Men nie jest takim wyjątkiem i mnie osobiście jego lektura zmęczyła.
THE QUEEN’S REIGN! Emma Frost has many skeletons in her closet, but only one of them is currently Mayor of New York City. The truth about the White Queen’s secret past with the Kingpin of Crime comes to light. As Wilson Fisk makes his play, will his old ally Emma Frost stand in his way? Or protect the secrets they share?
Chciał Duggan coś tu nam pokazać, miał jakieś ambicje, ale wyszło, jak zawsze. Ten scenarzysta dobrze radzi sobie, kiedy pisze komediowe fabuły w stylu Deadpoola. Nie zawsze, często rozczarowywał nawet tam, nigdy jednak tak, jak w poważnych historiach. A ta historia jest poważna. Chociaż nawet to ciężko o niej powiedzieć, bo specyfika podejścia scenarzysty sprawia, że do końca nie wiem, jaki miał być to komiks. Ale jaki być nie miał i tak okazał się porażką.
Za to rysunki pozostają miłe dla oka. To one mają w sobie najwięcej lekkości i uroku, a także klimatu, podnosząc poziom zeszytu. Niestety nie ratują całości. A ta, jak na tie-in przystało, bardziej niż poznania, warta jest pominięcia. Bo szkoda i czasu, i pieniędzy na ten komiks. Taka jest niestety smutna prawda o nim.
Autor: WKP