„Devil’s Reign: Moon Knight #1” (2022) – Recenzja
Devil’s Reign: Moon Knight #1 (2022)
Devil Moon
Kolejny dodatek do Devil’s Reign i kolejny przykład na to, że niektóre historie powinny kończyć się szybko, bez wciskania nam tie-inów do nich. Tak powinno być w tym przypadku, bo o ile sam event jest naprawdę dobry, o tyle większość historii go uzupełniających to niestety słabizna. A Moon Knight okazuje się sporym rozczarowaniem.
After being arrested by the Thunderbolts as part of WILSON FISK’S crackdown on costumed heroes, MOON KNIGHT is now a prisoner in the high-tech Myrmidon. Surrounded by hostile guards and many of the very criminals he helped put away, MARC SPECTOR must fight for his survival. But Moon Knight’s quest for justice doesn’t end just because of a little light incarceration…
W tym komiksie znajdziecie wszystko to, czego nie powinno się wrzucać do tie-inów, a jednak wciąż się to robi. Dlaczego? Bo coś na rynek wypuścić trzeba, ale pomysłu na to brak. Bierze się więc kilka wątków i usilnie rozwija, starając się spleść je w jedną całość. I ten brak pomysłu aż wyziera ze stron tego zeszytu.
Czy zatem nie ma on żadnych plusów? Przynajmniej na polu fabularnym? Nie, zasadniczym pozytywem całości jest to, że czyta się ją szybko i całkiem przyjemnie. Rzecz w tym, że niczym ten komiks nie zaskakuje, widać w nim po prostu odcinanie kuponików, a twórcom nie chciało się nawet bardziej pochylić nad opowieścią.
Także graficznie. Oglądanie tego zeszytu do przyjemnych nie należy. Komiks narysowany jest po linii najmniejszego oporu: prosto, kreskówkowo, ale w złym stylu. I taki jest właśnie cały ten numer. Podany w kiepskim stylu, nijaki. Do przeczytania i zapomnienia, chociaż lepiej w tym czasie sięgnąć po coś innego.
Autor: WKP
Mam jeden komiks postać owa wydaje się nieco dziwna. Ale być może to tylko moje odczucie.