„Doktor Strange” (Tom 1) – Recenzja
Doktor Strange (Tom 1)|
Sorcerer Supreme… of the Galaxy
Zgodnie z zapowiedzią inicjatywy Marvel Fresh (oryginalnie nazwanej Fresh Start) niemal wszystkie serie wydawane pod jej szyldem powinny podjąć zupełnie nowe wątki i postawić przed znanymi i lubianymi bohaterami jeszcze ciekawsze niż dotychczas zadania.
I faktycznie, pierwszy tom przygód Stephena Strange’a rozpoczyna nowy rozdział w życiu magicznego Doktora, aczkolwiek absolutnie nie odcina się od tego, co przydarzyło mu się w – świetnych swoją drogą – zeszytach sygnowanych Marvel 2.0. Nowością tutaj jest przede wszystkim zmiana scenarzysty – po Aaronie i Catesie pieczę nad zmaganiami Najwyższego Ziemskiego Maga przejął bowiem utalentowany Mark Waid. Co samo w sobie dawało nadzieję na jeszcze lepsze historie i faktyczny powiew świeżości. Niestety, przynajmniej dla mnie, na nadziejach się skończyło… Oto Doktor Strange (Tom 1).
Doktor Stephen Strange traci moc, a Tony Stark proponuje mu rozwiązanie na miarę XXI wieku – podróż w kosmos! Tam ziemski Mistrz Magii znajdzie dziwnych wrogów i jeszcze dziwniejszych przyjaciół, a także trafi do niewoli obcego ludu kochającego jedynie naukę. I – a jakże – odzyska moc. Jednak każde czary mają swoją cenę, a Strange już zbyt długo zalega z płatnościami. Czy rachunek w końcu okaże się za wysoki? I co zadziwiającego Doktor zastanie w domu po powrocie na Ziemię?
Mimo że ciągle mamy tu do czynienia z motywem znikającej magii i wałkowanym raz po raz przypomnieniem, że magia ma swoją cenę, Waid miał naprawdę ciekawy pomysł z umiejscowieniem akcji w kosmosie. Tym bardziej, że Strange sam określa się przecież mianem ziemskiego maga i to naszą planetę poprzysiągł chronić. Wysłanie go więc poza „swoje włości” obiecywało fantastyczną przygodę. I pierwsze kilka kartek naprawdę to potwierdzało. Co stało się dalej? Nie wiem sama. Możliwe, że prostu nie przypadł mi do gustu taki schemat opowieści. Wszystko działo się za szybko i było przedstawione za bardzo „po łebkach”: pstryk Doktorek jest w kosmosie, pstryk jest obca planeta, pstryk więzienie, pstryk ucieczka, pstryk zdobywamy magię, pstryk wracamy na Ziemię itd. Zanim na dobre zdążyłam się wkręcić w jakiś motyw, on już przestawał być ważny, a po nim następował kolejny. Wielka szkoda, wielka, bo odkrywanie i badanie nowych rodzajów magii, zaklęć czy magicznych artefaktów powinno być tajemnicze i właśnie magicznie, a nie opisane jednym zdaniem i przedstawione jednym kadrem.
Po co reklamować komiks jako wyprawę Maga w kosmos, jak eksploracji tego kosmosu jest tyle, co nic. Ewentualnie pod to pojęcie możemy podpiąć relacje Strange’a z nowymi, kosmicznymi sprzymierzeńcami, a zwłaszcza z tajnolożką Kanną. To jej postać, charakter, historia, a przede wszystkim równorzędne, ironiczne przekomarzania i rozmowy z Doktorem wyróżniają się w tym albumie na plus.
Rysunki, za które odpowiadają m.in. Jesús Saiz i Javier Piña, są niezłe; konkretne kreski, twarze bohaterów z zarysem emocji, fajnie przedstawione zaklęcia, potwory i dostateczna ilość szczegółów tła powodują przyjemny odbiór wizualny całości.
A gdy już przebrniemy przez to wszystko, czyli przez pomysłowy początek i zepsuty środek historii dostajemy coś na osłodę – epilog, który (hura!) czyta się doskonale. Jest to wydanie specjalne 400 zeszytu serii Doktor Strange dedykowane Stanowi Lee i Steve’owi Ditko. W nim znajdziemy nie tylko zakończenie, ale i najważniejsze postaci związane z Doktorem (m.in.Starożytny, Mordo, Dormammu).
Podsumowując, to nie jest zła pozycja. Po prostu sam pomysł na fabułę, chociaż dobry, to za mało, a koncepcja Waida nie doczekała się przyzwoitego rozwinięcia. Czasem narzekałam, że jakiś komiks się dłuży, a tutaj aż się prosiło o takie dłużyzny i, jakkolwiek to dziwnie zabrzmi, pierwszy raz wynudziłam się nadmiarem akcji. Zrekompensowały mi to nieco przyzwoite rysunki, niegłupie dialogi i świetne zakończenie. Słowem – jest okay, a mogło być przecież super…
Autorka: Zireael
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja Was przekonała do zakupu – opisywaną serię/tom możecie nabyć tutaj.
Miałem chęć kupić ów komiks. Ale chyba dobrze zrobiłem, że nie kupiłem.
Komiks może ma swoje słabe momenty, ale zły nie jest . Taki raz lub dwa razy do przeczytania i na półkę do następnego 2 tomu 5 zeszytowego .