„Empyre: Aftermath Avengers #1” (2020) – Recenzja
Empyre: Aftermath Avengers #1 (2020)
Przyszłość kosmosu Marvela
Drugi z aftermathów do eventu Empyre – Empyre: Aftermath Avengers – nie jest tak udany, jak wydany jednocześnie z nim zeszyt Empyre: Fallout Fantastic Four, ale cała reszta pozostała taka sama. Dosłownie. Zupełnie, jakby Al Ewing skopiował konstrukcję fabularną tamtego komiksu bez choćby próby dokonania jakichś zmian.
The end of EMPYRE begins a new age for the Marvel Universe! In the aftermath of the cosmic conflict, the forces gather one last time… but why? And at whose bidding? New bonds will be forged, new families will be founded, and there’s a new role waiting for Earth… but new destinies bring new dangers – and new enemies! Welcome to the new Marvel Space Age, true believer – hope you survive the experience!
Jak już pisałem ten zeszyt i Empyre: Fallout Fantastic Four są identycznie skonstruowane. Większość mamy tu gadanie, decydowanie, omawianie, potem nagle na sam koniec następuje wolta, która jednak okazuje się wysilona. Otwiera nowy rozdział, wprowadza nas w wydarzenia przyszłości, ale… Właśnie, to wszystko już było.
Jaka jest przyszłość w Marvelu? Za każdym razem gdy zaglądamy za jej zasłonę widzimy coraz to tragiczniejsze jej wersje, które trzeba powstrzymywać. Nigdy nie ma tam nic dobrego – w świecie tylu superbohaterów to wręcz żenujący dowód ich niekompetencji i głupoty – i tak jest tym razem. Kolejna tragedia, kolejna walka i kolejne rozczarowanie. Tak bohaterów, których sojusze się rozpadły, jak i czytelników, którzy widzieli to już dziesiątki razy i chcieliby w końcu czegoś nowego.
Ale jest też nadzieja. Pojawia się coś nowego i może być intrygująco, choć jednocześnie znów trąci to kiczem. Niemniej i tak zeszyt ten czyta się nieźle, ma kilka świetnych momentów, a szata graficzna jest naprawdę udana. Lepiej jednak chyba byłoby poprzestać na Empyre: Fallout Fantastic Four, bo już tam zaczęto przesadzać z zapowiedziami przyszłości. Tu wydarzeń pojawia się jeszcze więcej i niestety sprawdza się powiedzenie, że gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść.
Autor: WKP
Negatywna recenzja. Choć pod koniec trochę czegoś co wskazuje aby ten komiks przeczytać.