„Inhumans: Once & Future Kings #1” (2017) – Recenzja
Inhumans
Obecni i Przyszli Królowie
Nowi Inhumans to kolejna z serii Marvela, która ma się spodobać przede wszystkim nowym, nieznającym zbyt dobrze zawiłej historii uniwersum czytelnikom. I pod tym względem Once and Future Kings sprawdza się całkiem nieźle. To w końcu lekka i prosta historia osadzona w realiach zbliżonych do fantasy. Miłośnicy serii także znajdą tutaj coś dla siebie, ale jednak czegoś w tym wszystkim zabrakło.
Inhumans to – gdyby ktoś nie wiedział – rasa stworzona dawno temu na skutek eksperymentów genetycznych, jakie na ludziach prowadziła rasa Kree. Ewolucja „Nieludzi” przebiegała nieco inaczej niż nasza; stworzyli oni też zupełnie inne struktury społeczne i polityczne (panuje u nich monarchia), a co więcej u jej przedstawicieli można wyzwolić niesamowite moce za pomocą tzw. mgieł terrigenu. Teraz nadszedł czas cofnąć się nieco w czasie i zobaczyć, jak wyglądały losy Inhumans, kiedy ich król Black Bolt był jedynie nastolatkiem i nie zajmował jeszcze tronu, a jego brat Maximus Szalony był normalnym (a wręcz genialnym) chłopakiem.
Kiedy zaczyna się ta opowieść, obaj, po tragicznej śmierci rodziców, żyją u boku obecnego króla. Niestety wtedy w Attilanie dochodzi do buntu „niewolników”, którzy chcą śmierci władcy. Black Bolt i Maximus trafiają w sam środek walki, a na dodatek przeciwnikom udaje się zablokować ich moce. Sytuacja jest trudna, ale udaje się zażegnać konflikt. To jednak dopiero początek, trzeba bowiem znaleźć winnych tej sytuacji, a także uzyskać odpowiedzi na kilka pytań…
Inhumans to jedna z najstarszych serii Marvela. Chociaż powstała w roku 1965, czyli ładnych kilka lat po debiucie Fantastycznej czwórki, Hulka, Spider-Mana czy X-Men, już w 1941 roku nazwa ich domu, czyli Attilanu pojawiła się w Captain America Comics #1, jeszcze zanim powstało wydawnictwo Marvel. Jak każda seria, tak i ta po latach wydawania musiała doczekać się (nie pierwszego zresztą) odświeżenia uniwersum. To sięgnięcie do przeszłości postaci i tajemnic z nimi związanych, by pokazać ich wczesne przygody.
Pod tym względem Once and Future Kings wypadają bardzo dobrze. Nie trzeba wiedzieć prawie nic, by zabrać się za ten zeszyt. Całość ma też ciekawy klimat, niestety mimo tego wydaje się zbyt prosta, trochę jakby poprowadzona na siłę, byle tylko stworzyć jakąś niezależną opowieść. Osobiście lubię takie retrospektywne historie dodające nowych elementów do doskonale znanej wszystkim układanki, szczególnie jeśli są tworami autonomicznymi, ale tym razem czuję się nieco zawiedziony. Na szczęście tylko nieco, a finał (plus okładka drugiego numeru) zapowiadają ciekawy rozwój serii.
Graficznie Inhumans wypadają całkiem nieźle, prosta, lekka kreska Phila Noto (bardziej szkice niż rysunki, pokryte udającymi akwarele kolorami kładzionymi komputerowo) przedstawia się mile dla oka. Szczególnie design postaci mający trafiać w gusta nastoletnich odbiorców. W konsekwencji powstała historia głównie dla tej grupy wiekowej albo po prostu dla miłośników tytułu. Starsi czytelnicy, którzy chcieliby poznać tę serię, zachęceni reklamami produkcji fabularnej, chyba jednak lepiej powinni sięgnąć po klasykę.
Autor: WKP