„LOGAN” (2017) – Recenzja

LOGAN, czyli do trzech razy sztuka

Wytwórnia 20th Century Fox przez ostatnie lata dała nam dwa filmy o Rosomaku: X-Men Origins: Wolverine i The Wolverine. Obie ekranizacje były słabe, obejrzałam je tylko raz i czułam niedosyt aż do dnia, kiedy zobaczyłam film Logan.

Film Jamesa Mangolda to Wolverine, na którego czekaliśmy i na którego zasłużyliśmy. Dzień wcześniej słyszałam opinie innych i pierwszy raz bałam się iść do kina, bo wiedziałam, że to będzie trudne rozstanie, zwłaszcza, że Logan jest moją ulubioną postacią. Nie sugerujcie się tym, że go uwielbiam, moja ocena nadal jest obiektywna.

Od samego początku na ekranie jest dużo krwi, latające kończyny, a z ust Hugh Jackmana wychodzi naprawdę sporo wulgaryzmów. Produkcja jest brutalna (chyba nawet bardziej niż Deadpool), prawdziwa i brudna. Mogę się nawet pokusić o stwierdzenie, że to było, dla mnie, idealne.

Logan, Charles i Laura wyglądają i zachowują się jak stuknięta rodzina. Jednak scena, gdzie czują się jak naprawdę spokrewnieni i szczęśliwi, jest tak wzruszająca, że łzy same się cisną do oczu. Uprzedzam, że takich momentów było więcej, więc radzę wziąć ze sobą chusteczki. Panom też.

Nie będę pisać, co zobaczycie na ekranie, bo nie o to chodzi. Powiem tylko, że kreacja Logana, przekleństwa Profesora, sceny walki, muzyka, scenografia i świadomość, że widzisz Jackmana i Stewarta po raz ostatni w swoich rolach sprawiają, że film jest epicki, ale smutny jednocześnie.

Nie obchodzi mnie, czy historia zgadzała się z komiksem, czy nie. Myślę, że to nie mogło być idealnym odwzorowaniem, jeśli w filmie występuje jeden (a nawet kilka) z klasycznych komiksów z serii X-Men (który jest dość istotny). Oceniam tę ekranizację pod względem akcji, aktorów i tego, że trzymała w napięciu. Żałuję tylko, że czekaliśmy aż 17 lat, by zobaczyć prawdziwego Wolverine’a. W sumie pierwszy i ostatni raz.

Produkcję odebrałam osobiście i gdyby nie fakt, że siedziałam w kinie, to pewnie płakałabym jeszcze godzinę po obejrzeniu. Próbowałam być silna, ale złamałam się i na pewno nie jeden twardziel polegnie. Czuję się dobita i nie wiem, co ze sobą zrobić. Fox nas wcześniej nie przygotował na tak mocne kino. Jednak niektóre momenty były po prostu śmieszne, choćby to, kiedy Logan próbował porozumieć się z Laurą. Albo relacja między Wolverinem a Charlesem, którzy zachowywali się jak ojciec i syn.

Jeśli jeszcze nie kupiliście biletów, albo zastanawiacie się, czy to zrobić, to odpowiadam: TAK, zróbcie to natychmiast! Przysięgam, że nie pożałujecie. No chyba, że z jakiegoś względu nie lubicie Logana albo nastawiacie się na totalnie komiksową ekranizację. Ja jestem zachwycona, nie wiem kiedy obejrzę to po raz kolejny, bo chyba nie chcę zbyt szybko wbijać sobie noża w serce po raz drugi.

PS. Nie, nie ma sceny po napisach, także nie musicie czekać.


Autorka: Marv

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
gośka

Zgadzam się z recenzja w 100%. Fox zdecydowanie dawał nam za mało Logana w Loganie.Natomiast ten film jest niesamowity… esencja tego co chciałam oglądać przez ostatnie lata. Ja wprawdzie się nie popłakałam, ale przez następny dzień nie wiedziałam co ze sobą zrobić i jeszcze ten dzieciak z figurką Wolverina w reku. Szkoda że naprawdę dobry film dostaliśmy na pożegnanie postaci, choć jak to się mówi lepiej późno niż wcale.

1
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x