„Moon Knight: Czerń, Biel i Krew” – Recenzja

Moon Knight: Czerń, Biel i Krew
Księżycowy rycerz w barwach krwi

No i pojawił się kolejny tom serii Czerń, Biel i Krew. Tym razem swoją okazję do zaprezentowania się nam w tej wersji dostał Moon Knight. I co? I nieźle jest. Naprawdę nieźle. Aczkolwiek ten konkretny tom okazał się chyba najbardziej nierównym z wszystkich dotychczas wydanych w ramach „krwistego” cyklu. Sporo autorów, sporo różnorodności, ale jednak chyba zaczyna już w tym wszystkim brakować pomysłu, choć nadal przyzwoita to lektura. Oto tom Moon Knight: Czerń, Biel i Krew od wydawnictwa Mucha Comics.


NAJEMNIK. SYN KSIĘŻYCA. PIĘŚĆ KHONSHU.

Kiedy Marc Spector odrodził się w cieniu Khonshu, egipskiego boga Księżyca, przybrał pseudonim Moon Knight i postanowił chronić nocnych podróżników przed złem. Podczas wypełniania życiowej misji przeszedł wiele zmian, ale zawsze pragnął jednego – sprawiedliwości. Piąty tom z serii Czerń, biel i krew nieznacznie uchyla rąbka tajemnicy i pozwala poznać kolejne twarze Marca w dwunastu ekscytujących i często psychodelicznych odsłonach autorstwa takich talentów, jak Jonathan Hickman, Chris Bachalo, Paul Azaceta czy Leonardo Romero. Gościnnie występują Spider-Man i Doktor Strange. Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w Moon Knight: Black, White & Blood #1–4.


Uwielbiam Hickmana, czytając zarówno jego Avengers (gdzie bawił się całą mitologią marvelowskich mścicieli) wzbogacając ją i rozwijając, X-Men, jak i jego autorskie komiksy pokroju Black Monday Murders, bawiłem się znakomicie. Liczyłem więc na jego komiks o Moon Knightcie, tym bardziej, że narysował go jeden z moich ulubieńców, Chris Bachalo, ale niestety. Komiks, choć graficznie świetny, fabularnie okazał się mielizną, która mnie zmęczyła. Być może nie jest Hickman stworzony do tak krótkich form, ale i tak jego fabuła była rozczarowaniem.

A parę innych też nie porywa. Z tym, że to na Hickmana liczyłem, więc najmocniej to odczułem. Wszystko jest tu szybkie, proste, krwawe. Czasem nastrojowe, czasem nie. Owszem rzecz wprowadza trochę nowych postaci, bawi się wątkami, ale nie robi tego w aż tak dobry sposób, jak kilka odsłon cyklu. Poprzednie opowieści z BW&B może genialne nie były, ale czytało się je przyjemnie. W większości, bo koszmarki też się zdarzały. Tym razem poziom jednak spadł. A szkoda.

I tak docieramy do prostego wniosku: rzecz dla fanów. Czerni, Bieli i Krwi, Moon Knighta, krótkich firm czy autorów. Bardziej jest to jednak ciekawostka, niż coś, co by mnie całkiem porwało. Ale nadal aż takiego zawodu nie ma, nadal jest tu kilka dzieł wartych poznania. I nadal chętnie poczytałbym więcej, ale jak na razie nic więcej w tej linii wydawniczej nie powstało.


Autor: WKP


Mucha Comics

Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości wydawnictwa Mucha Comics. Jeśli recenzja przekonała Was do zakupu – serię/tom możecie nabyć tutaj.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Diziti

Mucha Comiks to trochę alternatywa dla Egmontu. Oczywiście nie wydaje tak wielu tytułów ale też się bardzo stara.

1
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x