„Phoenix” #1 (2024) – Recenzja
Phoenix #1 (2024)
Ashes to ashes
To, co dzieje się w uniwersum X-Men w ostatnim czasie to takie obracanie się w proch tego, co przez ostatnie lata budowano w tym uniwersum. A teraz na tych popiołach powstają nowe serie i jak na razie za dobrze nie było. Ale Phoenix okazuje się jednak całkiem fajnym komiksem, który stanowi przyjemne nowe otwarcie.
LIFE! FIRE! POWER! POSSIBILITY! PHOENIX! She is JEAN GREY. She is PHOENIX. She saves the world. She brings death. One woman, alone in space, who not only must do what no one else can: she yearns to. A desperate S.O.S. from NOVA brings the Phoenix to the edge of a black hole, where hundreds of lives hang in the balance…and whatever Jean does – or fails to do – will bring darkness to the universe and haunt her in ways she can scarcely imagine…
Niezła akcja, trochę epickości, skupienie na postaci i solowej akcji… Jak robić jedynkę z wielkiego restartu, to właśnie taką. Bez przesadnego pójścia w ustalanie nowego statusu quo, za to z uczynieniem opowieści jak najbardziej przyswajalnej dla nowych, a dla starych satysfakcjonującej. Wybitny komiks to nie jest, do historii nie przejdzie, a i historii z Jean lepszych od tej jest cała masa. Ale i tak jest dobrze.
I fajnie wygląda to graficznie, nie tak, jak okładka, ale klarowna, czysta, typowo współczesna kreska wpada w oko i ma w sobie coś przyjemnego. No i przyjemna jest po prostu całość. Jak na współczesny komiks, dobra rzecz.
Autor: WKP
Ilustracje: AIPTComics