„Powers of X #1” (2019) – Recenzja

Powers of X #1 (2019)
Z wielkimi mocami idą w parze… X-Meni.

Jonathan Hickman kontynuuje swój run X-Menów. Pierwszy zeszyt serii House of X okazał się zaskakująco świetną rozrywką, bijącą na głowę to, co w serii działo się w ostatnich latach. Pierwsza odsłona analogicznego cyklu, który pojawił się dziś (31.07.2019) zachowuje tę samą, świetną jakość. Seria ta, która zatytułowana jest Powers of X, zabiera nas w niezwykłą podróż w czasie. Lepiej złapcie się czegoś i nie puszczajcie, bo zabawa z Mutantami Hickmana jest jak jazda kolejką górską bez pewności, czy pasy rzeczywiście są zapięte.

Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość splatają się w jedno, kiedy sekrety rasy mutantów wychodzą na jaw, zmieniając całe spojrzenie na wszystko, co się dotąd wydarzyło. Rok pierwszy ich działalności określono jako sen, rok dziesiąty zyskał miano „świata”. A co będzie dalej? Rok setny to wojna, rok tysięczny – wniebowstąpienie. Co się za tym wszystkim kryje? Pora odkryć karty i zobaczyć prawdę…

Dobry to komiks – znów muszę to powiedzieć. Bardzo dobry, świetny. I zapowiada się, że będzie tylko lepiej i bardziej przełomowo. Omawianie tej serii bez zdradzania fabuły jest prawie niemożliwe. Pozwólcie więc, że powiem w skrócie: jest akcja, są tajemnice, jest rewolucja i świetnie skrojeni bohaterowie. A wszystko to zmiksowane we wciągającą, zaskakująco świetną i bardzo poważną całość, która nadaje losom marvelowskich mutantów nowy kierunek.

Świetna szata graficzna też robi tu swoje. Zeszyt ogląda się z przyjemnością, choć i tak chciałbym, żeby cykl wyglądał jak inne dzieło Hickmana – Black Monday Murders. Tak czy inaczej polecam gorąco. Każdy fan X-Menów koniecznie powinien całość przeczytać. Tak dobrych przygód tej grupy nie było od czasów, kiedy pisał je Bendis.

Autor: WKP