„Punisher: Soviet #1” (2019) – Recenzja

Punisher: Soviet #1 (2019)

Po raz kolejny jest nam dane spotkać się mrocznym mścicielem z czachą na klacie, będącym byłym wojskowym, który stracił swoją rodzinę w strzelaninie gangów. Od tamtej pory Punisher poprzysiągł zemstę na każdej mafijnej kanalii w Nowym Jorku. Nasz „karzyciel” był członkiem niejednej rządowej misji polegającej na rozprawianiu się z gangsterami oraz innymi członkami przestępczego podziemia czy to na skalę lokalną, czy  globalną. Także i teraz Castle znów będzie siał spustoszenie pośród nowych złoczyńców. Tym razem padło na Rosjan.

Punisher Soviet

Na samym początku dostajemy kilka kadrów, gdzie grupa rosyjskich gangsterów leży martwych u stóp Punishera. Nic w tym dziwnego skoro para się on takim,  a nie innym „zajęciem”. Problem w tym, że panowie zginęli od pocisków karabinu maszynowego nienależącego do niego. To zaś niekoniecznie mu się podoba. Frank postanawia więc zasięgnąć informacji na temat całego zdarzenia u różnych źródeł i odkryć kto tak naprawdę stoi za tajemniczym morderstwem.

Fabuła spod ręki Gartha Ennisa, pisarza z wieloletnim doświadczeniem w kwestii Punishera (komiksy jego autorstwa są wydawane w serii Punisher Max), jest raczej poprawna. Castle chce odnaleźć nowego przeciwnika. Nie pierwszy i zapewne też nie ostatni raz używa do tego różnego rodzaju forteli typu: rozmowa z konkretnym informatorem, tropienie oraz koniec końców pościgi, wybuchy i uprowadzenie zakładnika. Standardowe procedury i sposób działania Franka, który wie jak w takich momentach postępować. Niestety, nie jest to nic odkrywczego, przez co czasami aż wieje nudą. Nie ma jednak co narzekać, bo to dopiero początek sześciozeszytowego mini-cyklu, więc uzbrójmy się w cierpliwość i poczekajmy na rozwój wydarzeń.

Warstwa artystyczna Jacena Burrowsa oraz Gulliermo Oregi jest świetna, ale nie zaskoczy Was niczym nowym. Jak na komiksy z Frankiem przystało, anty-bohater jest przedstawiony jako mroczny tępiciel, który pojawia się na tle pościgów, wybuchów oraz krwi. Ci nieodłączni towarzysze ciągną się za nim wszędzie. W tym komiksie Punisher jest klasycznym uosobieniem mściciela pałającego rządzą zemsty. Śmiertelna powaga, ostry język oraz barwy wojenne przestają już zaskakiwać przy tego typu tytule. Powiewem świeżości jest za to inna seria, a mianowicie Punisher Kill Krew, gdzie Frank był ukazany w przekomicznych sytuacjach, gdzie z uśmiechem na twarzy mordował swoich wrogów. Zdecydowanie specyficzna „sielanka”. Tutaj jest za to powaga, powaga i jeszcze raz powaga.

Punisher Soviet

Mam nieco mieszane uczucia co do całego komiksu Soviet. Zapewne dlatego, że to dopiero początek tej historii, gdzie główny bohater próbuje odnaleźć swoich wrogów kryjących się w cieniu. Jeżeli jesteście zwolennikami takich tematów – serdecznie polecam. Tutaj jeszcze mały apel do rodziców, komiks jest przeznaczony dla osób dorosłych (ze względu na ilość naprawdę mocnych scen i nieocenzurowanego języka).


Autorka: Lynn

Subskrybuj
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Diziti

Punisher to najemnik. Ale z zasadami. Pomimo, że zajmuje niczym innym tylko zabijaniem

Mariusz

Oby Egmont wydał jeszcze jakiegoś Punishera

2
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x