KomiksyTeksty

„Sądny Dzień” – Recenzja

Sądny Dzień

Tym razem dzięki wydawnictwu Egmont miałem sposobność zapoznania się z komiksem Sądny Dzień z linii Marvel Fresh. Są to zestawione ze sobą przygody z dziewięciu historii o Eternals, Mutantach, a także ekipie Avengers, prowadzące do kluczowego momentu, w którym waży się być lub nie być wspomnianych Mutantów. Jak to wyszło? Czy warto zagłębić się w lekturę i poświęcić mu czas? Jeśli jesteście ciekawi mojej opinii, to zapraszam do lektury.


Trzy najpotężniejsze drużyny superbohaterów wstępują na wojenną ścieżkę. X-Men, świadomi swojej nowej potęgi, ogłaszają się bogami Ziemi. Przedwieczni – od wieków dumni obrońcy ludzkości – uważają, że ta rola należy do nich. Avengers, usiłujący zapobiec wojnie, poznają zaś bolesną prawdę: ich rzekomi przyjaciele już od dawna nie są z nimi szczerzy. Wkrótce wszystkie te ledwo skrywane napięcia wybuchną jak uśpiony wulkan, a Ziemia stanie w ogniu. W środku pożaru przebudzi się istota gotowa bezwzględnie osądzić ludzkość. Czy świat przetrwa ten sądny dzień? Czy przetrwają go skłóceni superbohaterowie?

„Sądny Dzień” to komiksowy crossover, pełen spektakularnych bitew i niełatwych moralnych pytań, do którego scenariusz napisał Kieron Gillen – autor znany z takich serii jak: „Die”, „Przedwieczni”, „Raz i na zawsze” czy „The Wicked + The Divine” Za oprawę graficzną odpowiadają między innymi Valerio Schiti („Empireum”, „Inferno”, „Tony Stark: Iron Man”) i Guiu Vilanova („Conan”, „Venom”).

Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach „A.X.E.: Avengers” #1, „A.X.E.: Death to the Mutants” #1–3, „A.X.E.: Eternals” #1, „A.X.E.: Eve of Judgment” #1, „A.X.E.: Judgment Day” #1–6, „A.X.E.: Judgment Day Omega” #1, „A.X.E.: Starfox” #1, „A.X.E.: X-Men” #1 oraz „Free Comic Book Day 2022: Avengers/X-Men” #1.


Z przyzwyczajenia nazwałbym tę pozycję zeszytem, lecz patrząc na gabaryty, zeszytem jej nazwać nie można, bardziej książką. Otóż Sądny Dzień to komiksowa „księga” posiadająca aż 370 stron, wszystko solidnie zgrzane w miękkiej okładce ze skrzydełkami. Skrzydełka te dobrze działają też jako zakładka, lecz w tym przypadku tylko w sytuacji, gdy zapomniało się swojej własnej, a nie jest się akurat w domu. Przy takiej ilości stron prędzej czy później trzeba będzie się wspomóc inną, „docelową” zakładką.

Papier tutaj jest z tych grubszych, więc łatwo przewraca się strony, a także jest przyjemny w dotyku. Druk wyraźny, dzięki czemu widać najdrobniejsze szczegóły. Rozkład stron jest bardzo przemyślany, wszystko ma swoje miejsce. Jeśli kadr potrzebuje dwóch stron, to wszystko jest rozmieszczone tak, aby wpasowywało się w sąsiednie strony, dając pogląd na całość. W środku znajdziemy także okładki alternatywne, świetnie uzupełniające całość. No i bardzo ważna rzecz; poszczególne części są pooddzielane od siebie ciekawostkami albo wspomnianymi alternatywnymi okładkami.

Egmont wykonał kawał solidnej roboty. Komiks świetnie się prezentuje i zwyczajnie robi dobre wrażenie.


Jeśli chodzi o zawartość, to sama fabuła jest moim zdaniem ciekawa i wciągająca. Cóż, może i chęć wybicia mutantów w Marvelu to chleb powszedni (grupa ta lekko nie ma chyba już od samego początku swojego istnienia), lecz w momencie, gdy doprowadzić do tego chcą Eternalsi, sytuacja robi się poważna. Chcący pomóc w tej sytuacji Avengers jeszcze bardziej pogarszają sprawę, to… no już sami wiecie co i jak. Wyszło jak wyszło. Intencje były dobre, ale „dobrymi intencjami piekło jest wybrukowane”.

Jednak, aby nie wdawać się w szczegóły i nie rzucać spoilerami na prawo i lewo, powiem, że mnie osobiście ta historia kupiła do tego stopnia, że nie mogłem się doczekać, by poznać jej ciąg dalszy i zobaczyć, czym to się skończy. Jeśli mógłbym Wam coś polecić, to najlepiej zagospodarujcie sobie 2-3 godziny i pochłońcie pozycję jednym ciągiem. Szkoda to sobie rozkładać na części.

Akcja rozpoczyna się już od pierwszych stron. Wielkich bitew i potyczek jest pod dostatkiem, jednakże dla równowagi zapodane mamy tu też intrygi, knowania i próby układania się, co tworzy spójną całość, a do tego dodaje pikanterii. Wszystko przykryte jest kołderką ciekawych zwrotów akcji, a co najciekawsze – zwracania uwagi na to, co w tym czasie robią zwykli ludzie, którzy z bohaterstwem nie mają nic wspólnego.

Jedyną rzeczą, która mi w tym wszystkim nieco zgrzyta, jest mnogość ugrupowań i lokalizacji, do których co rusz przeskakujemy. Potrafi być tak, że po jednej stronie już przenosimy się do następnej lokacji, co tworzy prawdziwy kalejdoskop miejsc i zdarzeń. Na szczęście przy każdej zmianie mamy notatkę, gdzie się aktualnie znajdujemy i przy jakim teamie, co przy odpowiednim tempie czytania pozwala nam na zorganizowanie i zorientowanie się w tym, co się dzieje.


Jeśli chodzi o oprawę graficzną, to dodaje ona mnóstwo klimatu. W zimnych kolorach, nieco brudna i mroczna, czyli taka jak przy smutnej, deszczowej pogodzie być powinna (idealnie wpasowuje się w motyw eliminacji gatunku). Dodatkowo, tak jak wspominałem wcześniej, kadry są ostre, z dużą ilością szczegółów i wyraźne, co naprawdę cieszy oko.

Wszystko to tworzy komiks, który naprawdę zapada w pamięć i pozostaje z nami na dłużej. Dlatego polecam go wszystkim tym, którzy szukają rozrywki i oderwania od rzeczywistości, bo eskapizmu znajdziemy tu wystarczająco dużo. Rzekłbym, że nawet w nadmiarze.

Niestety, na sam koniec muszę dodać do tego wszystkiego łyżkę dziegciu, bo cena 140 zł jest dość zniechęcająca, choć patrząc na wielkość i grubość oraz dopracowanie tej pozycji, to mimo wszystko jest ona warta swojej ceny, gdyż po lekturze na pewno będzie ona jakościową pozycją w waszej biblioteczce.


Tyle ode mnie. Dziękuję za wasz czas i mam nadzieję, że ten artykuł okazał się dla Was pomocny w podjęciu decyzji odnośnie zakupu omówionego przeze mnie komiksu.

Enjoy.


Autor: DD


Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja przekonała Was do zakupu – opisywany tom/serię możecie nabyć tutaj.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Tomasz

Wiele osób uważa, że to powielanie tego samego. Ja uważam, że to unikat.

1
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x