„Spider-Man. Historia życia” – Recenzja
Spider-Man. Historia życia
Czas w komiksowym uniwersum Marvela działa nieco inaczej niż ten w naszym świecie. Wiek wielu bohaterów można by wręcz uznać za płynny, ponieważ twórcy na przestrzeni lat umieszczali ich na tle wydarzeń inspirowanych tym, co działo się wówczas w rzeczywistości, jednak oni wciąż pozostawali w sile wieku, tak jakby czas był dla nich łaskawy i po prostu zwolnił, pozwalając naszym ukochanym superbohaterom żyć i działać jak najdłużej. A co by było, gdyby czas w komiksach płynął w takim samym tempie jak w rzeczywistości? Odpowiedzi na to pytanie postanowił poszukać Chip Zdarsky, czterokrotny laureat Nagrody Eisnera, który we współpracy z rysownikiem Markiem Bagley’em stworzył sześciozeszytową miniserię Spider-Man. Historia życia (Spider-Man: Life Story #1-6), która niedawno ukazała się w Polsce dzięki wydawnictwu Egmont.
Opowieść ta zaczyna się w latach 60., bowiem to w 1962 roku światło dzienne ujrzał komiks Amazing Fantasy #15, opowiadający historię piętnastoletniego Petera Parkera, genialnego nastolatka, który zyskał supermoce po ugryzieniu przez radioaktywnego pająka. Każdy kolejny zeszyt Historii życia jest poświęcony innej dekadzie, od wspomnianych lat 60. począwszy i na latach 10. XXI wieku skończywszy. Peter nie tylko dojrzewa i starzeje się jak realny człowiek, ale też musi stawić czoła problemom, z którymi w tamtych czasach mierzyli się Amerykanie. Nie zabraknie więc tu wątków chociażby wojny w Wietnamie czy zimnej wojny między USA a Rosją.
Najistotniejsze są tu wątki obyczajowe i codzienne perypetie Petera i jego bliskich. Fani komiksów przepełnionych akcją będą zawiedzeni, jednak dla sympatyków superbohaterskiej życiówki jest to pozycja wręcz idealna. Jak najbardziej rozumiem, dlaczego twórcy komiksowi decydują się na zatrzymywanie bohaterów w czasie. Gdyby nie to, ze sporą liczbą naszych ulubieńców, którym nie dane było posiąść mocy długowieczności lub wyjątkowej odporności, musielibyśmy się już na dobre pożegnać, a przecież tego nie chcemy. Nie ukrywam jednak, że brakuje mi w Marvelu historii o bohaterach, którzy nie są nastolatkami, 30-latkami lub nagle przeniesionymi w czasie staruszkami. Jasne, młode postacie zdecydowanie najbardziej nadają się do superbohaterskiej roboty, a oglądanie Wolverine’a, Hawkeye’a czy Star-Lorda jako staruszków to ciekawa odskocznia od tego, co już znamy, ale chętnie poczytałabym o rozterkach trykociarza w kryzysie wieku średniego, który mierzy się nie tylko ze złoczyńcami, ale też z pierwszymi siwymi włosami, coraz częstszym łupaniem w krzyżu czy nastoletnim buntem jego dzieciaków. Spider-Man wydaje się być wręcz idealny do tego typu historii, bo czytelnicy doskonale wiedzą, że choć jest on bardzo oddany sprawie ratowania świata, to budowanie relacji i chęć stabilizacji w życiu prywatnym również nie są mu obce.
Zresztą, Zdarsky radzi sobie z postawionym sobie zadaniem świetnie. Czerpie garściami ze znanych już wcześniej historii o Parkerze, wyciąga z nich znane i kultowe motywy, a następnie rozmieszcza je w czasie. Nie zabraknie tu zatem Gwen Stacy, MJ, Milesa Moralesa, cioci May, spotkań z takimi złoczyńcami jak Venom, Kraven, Doktor Octopus i Green Goblin czy też słynnych wątków z klonami. Obserwujemy, jak Peter lawiruje pomiędzy superbohaterszczyzną a życiem prywatnym, jak upada i wstaje, jak osiąga sukcesy i ponosi porażki, jak radzi sobie ze stratą bliskich i postępującą utratą własnych sił witalnych. Rozszerzenie życiorysu Spider-Mana sprawia wręcz, że staje się on bardziej wiarygodny, bo zastanawiając się nad tym nieco dłużej, trudniej jest uwierzyć, że tak wiele życiowych zawirowań ma za sobą około 30-letni facet, którym jest Peter Parker z głównego komiksowego uniwersum.
Nie spodziewałam się, że ta historia przypadnie mi do gustu aż tak bardzo, ale zdecydowanie dostarczyła mi ona to, co w komiksowych opowieściach lubię najbardziej. Nie obraziłabym się, gdyby tego typu eksperymenty pojawiały się na sklepowych półkach częściej, bo możliwości eksploracji tego tematu jest wiele. Na chwilę obecną jednak muszę zadowolić się Historią życia, do której z chęcią kiedyś wrócę i którą Wam również serdecznie polecam, bo to po prostu kawał dobrego komiksu.
Autorka: Dee Dee
Egzemplarz recenzencki otrzymaliśmy dzięki uprzejmości Egmont Polska. Jeśli recenzja Was przekonała do zakupu – opisywaną serię/tom możecie nabyć tutaj.
Spiderman choć jego również dotknął czas. Został owym bohaterem. Który zawsze będzie po owej jasnej strony mocy. A nawet jak ktoś go na moment przeniesie do ciemnej strony mocy. To on powróci do jasnej strony mocy. Pozdrawiam wszystkich fanów Spidermana.