„Uncanny Spider-Man #1” (2023) – Recenzja

Uncanny Spider-Man #1 (2023)
Bamf-Man

Co tu się odp… chciałem zapytać, czytając ten zeszyt. Potem chciałem rzucić krótkie: a dajcie już spokój z tym Fall of X, bo absurdalne się robi i pobocznie to już najczęściej słabizna i dno. A teraz po wszystkim mogę rzec tylko, że nie warto było. A szczegóły za chwilę. Oto komiks Uncanny Spider-Man #1 (2023).


THE NIGHTCRAWLING WALL-CRAWLER! On the darkest of days, he is the spark in the shadows! After the devastating events of the Hellfire Gala, Kurt Wagner is on the run – and having the time of his life?! Swashbuckling about NYC in disguise, the Uncanny Wallcrawler sets aside his mutant angst and dedicates himself to the hero’s life: saving civilians, hanging with fellow wallcrawlers, battling baddies, and hunting down the best pizza on the planet. But he can’t ignore the mutant plight forever… Si Spurrier and Lee Garbett launch a joyful, sexy series that will shake Nightcrawler to his foundations – and have a hell of a good time doing it!


Więc tak, mogło być dobrze. Bo z jednej strony punkt wyjścia i sytuacja, w jakiej Kurt obecnie się znajduje dają pole do popisu. Z drugiej doceniam, że chciano coś tam pokręcić i odświeżyć, ale… I tu, i tu mamy do czynienia ze strzałem w kolano. Fabuła jest naciągana i absurdalna, akcja mająca zamaskować brak pomysłu, jak to ugryźć, niczego nie maskuje, a całość zwyczajne nuży.

Graficznie też nic nie zachwyca. Zachowawcza robota, która nie odstrasza, ale nie ma też nic, co by przykuło moje spojrzenie. Ale Was nie zniechęcam, bo widziałem, że rzecz ma sporo pozytywnych ocen. Mi po prostu nie podeszła i tyle.


Autor: WKP

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x