„Uncanny X-Men: Mutant Omega” (tom 5) – Recenzja
Uncanny X-Men: Mutant Omega
Konsekwencje tajemnic Xaviera
Run X-Men pisanych przez Briana Michaela Bendisa powoli zbliża się do końca. Albumy All-New X-Men: Przygoda w świecie Ultimate oraz Uncanny X-Men: Mutant Omega to przedostatnie tomy obu serii. Nadciągający koniec najlepiej czuć właśnie w tym drugim, gdzie wydarzenia nabierają tempa i rozmachu. A jednocześnie, jak na Bendisa przystało, czyta się to rewelacyjnie, choć przecież scenarzysta korzysta z ogranych już schematów.
Śmierć Charlesa Xaviera podzieliła X-Men i sprawiła, że świat znienawidził wielu z nich. Niedawno, w trakcie wydarzeń Grzechu Pierworodnego, ujawniony został nieznany testament profesora, a zarazem jego tajemnice, które znów mogą zmienić wiele i doprowadzić do dalszych rozłamów między mutantami. Oto bowiem Charles ukrył przed wszystkimi swój własny grzech, którego tak bardzo się wstydził… Mówiąc dokładniej – istnienie kolejnego mutanta poziomu Omega, którego moc mogła zagrozić wszystkim. Profesor zablokował go, wyczyścił jego umysł, ale teraz jego moc znów daje o sobie znać i świat po raz kolejny staje w obliczu zagrożenia. X-Men starają się do tego nie dopuścić, próbują odnaleźć go, zanim jego potęga w pełni się przebudzi, ale niestety nie są jedyni. Także S.H.I.E.L.D. jest na tropie chłopaka, a interwencja organizacji militarnej może przynieść więcej szkody, niż pożytku…
X-Meni nie raz już mieli do czynienia z mutantami Omega. Najsłynniejszą bohaterką tego typu była Jean Grey (choć przecież także inni członkowie rodziny Greyów mogli pochwalić się podobnymi mocami, a oprócz nich również m.in. Quentin Quire czy Franklin Richards, syn Sue i Reeda z Fantastycznej Czwórki) i chyba każda opowieść o podobnych starciach będzie porównywana do Mrocznej Phoenix, której była bohaterką. Jak niniejszy album wypada na tle tej ewidentnie nieśmiertelnej klasyki?
Zadziwiająco dobrze, szczególnie jak na tak wtórny temat. Bendis ma jednak to do siebie, że nie robi złych komiksów. Z kolei jego serie o X-Menach należą do najlepszych tytułów wydawanych w ramach Marvel Now. Mutanta Omega, jak i pozostałe tomy, czyta się więc znakomicie. Komiks ma klimat, konkretną akcję, nie brakuje w nim humoru, a i trochę emocji także się znajdzie. Lektura przypomina oglądanie hollywoodzkiego hitu, ale takiego naprawdę z wysokiej półki; na pewno lepszego od większości filmów z kinowego uniwersum Marvela.
Do tego mamy dobrą szatę graficzną (najlepiej jak zwykle wypada prosta, lekko cartoonowa kreska Chrisa Bacchalo) i świetne wydanie. Dla miłośników X-Men, jak i dobrych komiksów superhero, obie serie o mutantach to pozycja obowiązkowa. Ja ze swojej strony polecam gorąco.
Autor: WKP