"Venom #2" (2016) – Recenzja

Czyli o dwóch takich, co dogadują się inaczej.

Musze przyznać, że po zapoznaniu się z pierwszym zeszytem nowego runu traktującego o Venomie byłem nieco rozczarowany (choć nie w jakimś wielkim stopniu), bo były tam pewne rzeczy, które mnie zaciekawiły – w tym duet głównych bohaterów, czyli Venom oczywiście oraz jego nowy nosiciel/gospodarz – Lee Price. Ostatnio narzekałem też trochę na wolno rozwijającą się fabułę, ale zachwalałem za to ekspozycję, jak i same postaci. Czy coś zmieniło się pod tym względem w zeszycie #2? Sprawdźcie sami.

Tym razem na fabułę narzekać aż tak bardzo nie mogę, bo wreszcie dostajemy cokolwiek, co można uznać za „wątek główny”. Lee pojawia się z tajemniczym pakunkiem w siedzibie jakiegoś nowojorskiego gangu (czy może raczej zbieraniny typów spod ciemnej gwiazdy). Tam z kolei, ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu (i pewnie nie tylko mojemu) okazuje się, iż na czele szajki stoi Black Cat, a jednym z jej ludzi jest Mac Gargan aka. Scorpion – jeden z poprzednich hostów Venoma (wszyscy fani Spider-Manowych klimatów powinni czuć się docenieni). Lee ubija interes z całą ekipą i w sumie… to tyle. W dużym skrócie oczywiście, bo nie chcę tu nikomu spoilerować (na końcu dostajemy jeszcze nagły zwrot akcji z dwójką smutnych panów w garniturach). Ciekawsze jednak okazuje się to, w jaki sposób przebiegło to spotkanie. W trakcie całego zajścia Venom i Lee ucinają sobie pogawędkę wewnątrz głowy tego drugiego. W zasadzie to pogawędka jest złym określeniem. Bardziej pasowałoby tutaj słowo – monolog. Tak, gdyż czarny symbiont wzbrania się rękami i nogami przed powrotem na ciemną stronę i jakąkolwiek współpracą z osobami mającymi problem z przestrzeganiem prawa, których kodeks wartości w gruncie rzeczy nie istnieje. Lee niestety, czy może stety na te słowne zaczepki raczej nie reaguje, wręcz przeciwnie – robi wszystko, aby Venomowi samopoczucie popsuć i zrobić na złość, gdyż tak jak już w recenzji numeru #1 wspomniałem – w przypadku tego duo – on tutaj rządzi, a nie jak to zwykle bywało – symbiont. Przez tę różnicę zdań sytuacja obrasta w kilka zabawnych momentów, czego muszę przyznać po tej serii w ogóle się nie spodziewałem, a również mile mnie to zdziwiło. Przykładowo: Venom w trakcie zebrania ukazany jest przez rysownika (Gerardo Sandoval) jako niewielki robaczek z rączkami, który siedzi na ramieniu Lee i gada mu do ucha. Komicznie wygląda też końcowy moment konwersacji z Kocicą i Garganem, gdzie Lee zmuszony jest skorzystać… z wiadra (serio, zobaczcie to sami). Gdzieś w trakcie dostajemy na dodatek krótką retrospekcję z nocy poprzedniej, kiedy to główna dwójka wymieniała się poglądami na temat podejścia do różnych spraw w bardzo charakterystyczny dla „samców alfa” sposób. Niby nic takiego, ale miło jest jednak patrzeć na to, jak autor (Mike Costa) poświęca czas i kolejne strony na rozbudowywanie relacji między postaciami i ukazywanie ich totalnie odmiennych charakterów, tym samym zacieśniając między nimi swego rodzaju specjalną więź. Jest to kolejna rzecz, którą zdecydowanie można zaliczyć do plusów. Koniec końców okazuje się, że Venom nie da sobie w kaszę dmuchać, jednak to Lee dyktuje w tym wypadku warunki, a przy okazji oznajmia on swojemu pasożytniczemu koleżce, czym w końcu chciałby się zająć. Rządzenie miastem z cienia zawsze wydaje się być ciekawym pomysłem. Prawda? Cóż, czas i kolejne zeszyty pokażą czy rzeczywiście tak będzie.

Jeśli chodzi o sceny akcji to w Venom #2 jakoś specjalnie wiele ich nie ma, gdyż zeszyt jest raczej przegadany. Wcześniej wspomniałem, że dochodzi do pewnej utarczki gdzieś tam w połowie numeru. Kolejną „bójkę” dostajemy dopiero na końcu.

Odnośnie strony graficznej komiksu zdania nie zmieniłem. Wciąż fascynuje mnie wszechobecny mrok, ostrzejsza kreska (czasem może nawet i podchodząca pod mangową), przecudowny design postaci (Lee, Venom i Black Cat to po prostu majstersztyk. Wyglądają oni tak dobrze, że aż chciałoby się strony z pewnymi kadrami zwyczajnie wyrwać i powiesić na ścianie) i większy nacisk położony na brutalność, ukazywaną podczas walk. Wypadałoby dodać, że na kilku stronach zeszytu #2 czytelnicy zostali uraczeni paletą jaśniejszych, a zarazem cieplejszych barw, które stanowią niejako odskocznię, a przy tym kontrast dla tych grafik, na których dominują kolory dużo bardziej stonowane.

Komiks zdecydowanie polecam, bo zwyczajnie dobrze i szybko się go czyta. Nie męczy i nie nuży. Jest wręcz przeciwnie, a przy tym pozostawia on czytelnika w stanie ciągłego zainteresowania (przede wszystkim mam tu na myśli siebie). Bohaterowie są dobrze nakreśleni (na tyle na ile mogą być przy drugim numerze serii) – autorowi świetnie idzie rozbudowywanie ich osobowości i relacji między nimi. Ponadto, powoli wprowadzany jest wątek główny w postaci podejmowanych przez Lee kroków, aby zostać kimś więcej w „Wielkim Jabłku” (a przy tym wciąż pozostawać niezauważonym). Warto też rzec, że samo zakończenie prezentuje się wcale niebanalnie i rzuca czytającemu cliffhangerem prosto w twarz. Gdzieś tam wcześniej wspomniałem o akcentach humorystycznych – te kupiły mnie w całości i dawkowane w umiarkowanym stopniu pasują do obecnego runu jak ulał. W skrócie – mnie niczego więcej w historii o Venomie nie trzeba (chociaż dobrze byłoby w końcu dowiedzieć się tego, co stało się z Flashem). Myślę, że szczerze i z czystym sumieniem mogę polecić zeszyt Venom #2 chyba każdemu (niezależnie od tego czy postać zna, czy też nie). Całość jest warta każdych pieniędzy (moim zdaniem oczywiście).


Autor: SQ

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x

Agencja T.A.R.C.Z.A. zmusiła nas do śledzenia twoich poczynań poprzez pliki cookie! Czym są T.A.R.C.Z.A. i pliki cookie dowiesz się tutaj.

Co to są pliki cookies? Cookies, zwane również ciasteczkami (z języka angielskiego cookie oznacza ciasteczko) to niewielkie pliki tekstowe (txt.) wysyłane przez serwer WWW i zapisywane po stronie użytkownika (najczęściej na twardym dysku). Parametry ciasteczek pozwalają na odczytanie informacji w nich zawartych jedynie serwerowi, który je utworzył. Ciasteczka są stosowane najczęściej w przypadku liczników, sond, sklepów internetowych, stron wymagających logowania, reklam i do monitorowania aktywności odwiedzających. Jakie funkcje spełniają cookies? Cookies zawierają różne informacje o użytkowniku danej strony WWW i historii jego łączności ze stroną. Dzięki nim właściciel serwera, który wysłał cookies, może bez problemu poznać adres IP użytkownika, a także na przykład sprawdzić, jakie strony przeglądał on przed wejściem na jego witrynę. Ponadto właściciel serwera może sprawdzić, jakiej przeglądarki używa użytkownik i czy nie nastąpiły informacje o błędach podczas wyświetlania strony. Warto jednak zaznaczyć, że dane te nie są kojarzone z konkretnymi osobami przeglądającymi strony, a jedynie z komputerem połączonym z internetem, na którym cookies zostało zapisane (służy do tego adres IP). Jak wykorzystujemy informacje z cookies? Zazwyczaj dane wykorzystywane są do automatycznego rozpoznawania konkretnego użytkownika przez serwer, który może dzięki temu wygenerować przeznaczoną dla niego stronę. Umożliwia to na przykład dostosowanie serwisów i stron WWW, obsługi logowania, niektórych formularzy kontaktowych. Udostępniający używa plików cookies. Używa ich również w celu tworzenia anonimowych, zagregowanych statystyk, z wyłączeniem personalnej identyfikacji użytkownika. To pomaga nam zrozumieć, w jaki sposób użytkownicy korzystają ze strony internetowej i pozwala ulepszać jej strukturę i zawartość. Oprócz tego, Udostępniający może zamieścić lub zezwolić podmiotowi zewnętrznemu na zamieszczenie plików cookies na urządzeniu użytkownika w celu zapewnienia prawidłowego funkcjonowania strony WWW. Pomaga to monitorować i sprawdzać jej działania. Podmiotem tym może być między innymi Google. Użytkownik może jednak ustawić swoją przeglądarkę w taki sposób, aby pliki cookies nie zapisywały się na jego dysku albo automatycznie usuwały w określonym czasie. Ustawienia te mogą więc zostać zmienione w taki sposób, aby blokować automatyczną obsługę plików cookies w ustawieniach przeglądarki internetowej bądź informować o ich każdorazowym przesłaniu na urządzenie użytkownika. Niestety, w konsekwencji może to prowadzić do problemów z wyświetlaniem niektórych witryn, niedostępności niektórych usług. Więcej na ten temat znajdziecie tutaj --> https://ec.europa.eu/info/cookies_pl

Zamknij