„War of The Realms: War Scrolls #1” (2019) – Recenzja
War of The Realms: War Scrolls #1 (2019)
Wojna w kuchni.
Niepowalający na kolana event War of The Realms trwa. Jason Aaron, który wybitnym autorem nie był nigdy, tym razem stworzył coś, co nawet fanów jego scenariuszy nie zachwyci. Jeśli zastanawialiście się, jak w tym przypadku wypadną dodatki, to powiem, że póki co – niestety – nie lepiej. Pierwszy z trzech zeszytów spin-offu War Of The Realms: War Scrolls napisanego po części przez Aarona właśnie, to tylko poprawna historyjka do przeczytania i zapomnienia, przypominająca mi podobne dodatki do Nieskończoności, ale przez to jeszcze bardziej trącąca odświeżanym kotletem.
Rzecz składa się z czterech opowieści ukazujących nam, jak poszczególni bohaterowie radzą sobie z kryzysem. W pierwszej z nich, najważniejszej, Daredevil stawia czoła najeźdźcom, ale czy ma jakiekolwiek szanse? Oprócz tego czytelnicy mogą się przekonać, co dzieje się z Wojami Trzema (albo Czterema), potem przekonujemy się, co w tym czasie robią Wolverine i Punisher, a w końcu do akcji wkracza… Kaczor Howard.
Ale niewiele z tego wynika. Najlepiej wypadają tu chyba dodatki, które wrzucono by zapełnić strony (Puni, Howard – bywa zabawnie, bywa klimatycznie), ale główna opowieść napisana przez Aarona to typowy przeciętniak. Dzieje się dużo, a niewiele z tego wynika. Jest tu kilka udanych momentów, temu nie przeczę, ale na tym koniec.
I nawet szata graficzna tym razem nie wypada na plus. Sorentino się stara, ale nie lubię jego kreski, bo jej delikatność i specyficzność jakoś nie oddają w komiksach tego, co powinny. Z resztą rysowników rzecz ma się podobnie. Typowi wyrobnicy, którzy nie odstraszają, ale też i nie zachwycają. W skrócie: zeszyt ten to rzecz tylko dla zagorzałych fanów. Mam nadzieję, że jednak cały event ostatecznie skręci w jakąś ciekawszą stronę, bo póki co szkoda z czegoś tak nijakiego robić tak wielkie wydarzenie.
Autor: WKP
