„The Amazing Spider-Man: Pajęcza Wyspa” – Recenzja
The Amazing Spider-ManHATTAN
Z jednej strony wydanie w ramach WKKM eventu Spider-Island bardzo mnie ucieszyło – w końcu to kolejny Spider-Man do kolekcji – z drugiej żałowałem, że wydawnictwo nie sięgnęło po którąś z lepszych opowieści. Bo nie ukrywajmy, Wyspa, choć bardzo dobra, nie dorasta do pięt choćby fabule Grim Hunt, że ograniczę się tylko do tytułów z tamtego okresu. Poza tym to opowieść przeznaczona przede wszystkim dla fanów, pełna nawiązań do konkretnych zdarzeń i mocno osadzona w akcji, jakiej polscy czytelnicy nie mieli okazji poznać. Jednak mimo mojego sarkania, to i tak znakomita (i obszerna) historia, naprawdę warta polecenia miłośnikom superbohaterskich komiksów.
Wszystko zaczyna się od powrotu Jackala. Wróg Spider-Mana, który już wielokrotnie próbował zniszczyć mu życie, choćby poprzez stworzenie klonów naszego bohatera i doprowadzenie go do szaleństwa, tym razem wpadł na pomysł równie chory i utrzymany w podobnym tonie, co wcześniejsze. Mianowicie, zakaża wszystkich mieszkańców Manhattanu pajęczymi mocami. Nowojorczycy zaczynają chodzić po ścianach, strzelać pajęczyną z nadgarstków itd., jednak to dopiero początek przemiany, jaka ich czeka. Zaczyna się szaleństwo, któremu czoła stawić może tylko jeden bohater, nie kto inny jak Peter Parker. Jak jednak wpłynie to na jego dalsze życie i jakie będą konsekwencje tych wydarzeń?
Z Pajęczą Wyspą są dwa zasadnicze problemy. O pierwszym z nich wspomniałem już na początku, ale pozwólcie, że się powtórzę – by w pełni docenić i zrozumieć cały ten event i jego znaczenie dla postaci Spider-Mana, trzeba być dobrze rozeznamy w ogólnych wydarzeniach serii. Niektóre z nich już wkrótce poznamy po polsku (jeszcze w tym roku Egmont wyda album wprowadzający do Spider-Verse), innych niestety nie, a jest tego niemało i wprowadzenie do historii nie wyjaśnia wszystkiego. Drugim problemem jest rozmiar Wyspy.
Chociaż polska, podzielona na dwa tomy, edycja zbiera zeszyty (#666-673) Amazing Spider-Mana (na okładce drugiego tomu błędnie podano numerację, kończąc ją na #672), #6-8 Venoma i fragment Spider-Island: Deadly Foes, to stanowią one jedynie rdzeń całej historii. Fakt, że pozostałe 17 epizodów + Amazing Spider-Man: Infested (jest szansa, że część z nich trafi na nasz rynek w kolekcji Superbohaterowie Marvela, w tomie Deadly Hands of Kung Fu) przedstawia raczej wątki poboczne, nie jest bez znaczenia, nie mniej byłoby miło móc otrzymać pełną fabułę.
Wracając jednak do samej opowieści. Pajęcza Wyspa pełna jest nie tylko odniesień do przeszłych wydarzeń, ale też i ciągłego puszczania oka do czytelników. Jest tu też sporo żartów. Już same tytuły poszczególnych części (Amazing Spider-Manhattan, Peter Parker: Unspectacular Spider-Man itd.) potrafią przywołać uśmiech na twarzy, a to tylko początek. Resztę musicie jednak odkryć sami, ale warto to zrobić, jeśli jesteście miłośnikami Spidera.
Od strony graficznej oba tomy prezentują się bez zarzutu. Humberto Ramos należy do rysowników, których cenię, chociaż daleko mu do zachowania realizmu; do tego dochodzi brudna kreska Toma Fowlera i okazjonalne prace innych artystów, które także trzymają poziom. Polskie wydanie uzupełnione zostało o tradycyjne dla WKKM materiały, jak szkice, wywiady, kulisy czy historię wspólnych działań Spider-Mana i Avengers. Całość prezentuje się więc znakomicie. Szkoda tylko, że miłośnicy Pajęczaka nie dostaną bezpośredniego ciągu dalszego, jak i wcześniejszych jego przygód. Z drugiej strony już niedługo na naszym rynku startuje trzeci wolumin Amazing Spider-Mana. Namiesza on sporo w życiu bohatera. Poznamy dziewczynę ugryzioną przez tego samego pająka co Peter. Znajdziemy tam także alternatywne wersje naszego herosa. Powróci również Morlun. Co za tym idzie – dostaniemy wspomniane już Spider-Verse – event lepszy nawet od Pajęczej Wyspy. Jest więc na co czekać.
Autor: WKP
Mimo całej mojej sympatii do Pajączka, akurat Wyspa nie przypadła mi do gustu :/ Szczególnie pod względem graficznym – ten sposób kolorowania niezmiennie mnie odrzuca.
Ja z kolei uważam „Spider-Island” za jeden z najciekawszych eventów Marvela, który zrobił przy okazji grunt pod moje ukochane „Spider-Verse”. 🙂