„X of Swords: Stasis #1” (2020) – Recenzja

X of Swords: Stasis #1 (2020)
Skrzyżowane miecze

Jonathan Hickman kontynuuje event X of Swords. Najnowszy zeszyt rozwijający tę opowieść, stanowiący już jej jedenasty rozdział, pojawił się właśnie na amerykańskim rynku. I cóż właściwie można o nim więcej powiedzieć, jak nie to, że w znakomitym stylu kontynuuje świetną opowieść, która spodoba się nie tylko zagorzałym fanom X-Men.

Jak zwykle oficjalny opis komiksu jest mocno okrojony. I jak zwykle, skoro wydawca nie chce zdradzać jego treści, nie będę robił tego i ja. A zatem zamieszczam Wam oficjalny blurb i zaraz wracam z bliższym spojrzeniem na zeszyt:

X OF SWORDS PART 11. A ritual. A parliament. A game begins.

Hickman to autor, który ma dość specyficzne podejście do komiksu. Bierze zgrane motywy i obdarza je taką śmiertelną powagą, że nawet ci, którzy doskonale już je znają, czują emocje w trakcie lektury. Do tego potrafi w ciekawy sposób łączyć różne pozornie niepasujące do siebie elementy, starając się przy tym by jednocześnie całość nie była wcale tak oczywista, jak można by sądzić.

I tak jest z jego ­X-Men. Niby to nieskomplikowany komiks superhero, a jednak mamy tu elementy fantasy – chyba jednego z ulubionych gatunków autora – i tym podobne rzeczy. Czyta się to szybko, lekko i przyjemnie, akcja jest dynamiczna, chociaż Hickman swoim zwyczajem nie popędza jej za bardzo, a fabuła ciekawa.

Udane są tez rysunki. Asrar i Larraz serwują nam typowo współczesne ilustracje, w których realizm spotyka się z cartoonową lekkością, a całość jest zarówno barwna, jak i mroczna. Ma swoją dynamikę, ma urok, nie brak tutaj także klimaty. w skrócie: wszyscy miłośnicy Hickmana i mutantów będą z komiksu zadowoleni.


Autor: WKP

Subskrybuj
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Diziti

Dla mnie mistrzem rysowania X-MEN jest Jim Lee. Ale trzeba też doceniać innych rysownikow.

1
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x