„Heroes Reborn: Young Squadron #1” (2021) – Recenzja
Heroes Reborn: Young Squadron #1 (2021)
Młodzi górą?
W młodych siła, prawda? Ale w tym zeszycie o młodych bohaterach Marvela nie ma jej zbyt wielkiej. Owszem, posiada on swoje plusy, niemniej jest to kolejny przeciętny zeszyt (o tytule Heroes Reborn: Young Squadron #1), zaliczający się do eventu Heroes Reborn, który lepiej broniłby się z jakąś bardziej wpadającą w oko szatą graficzną.
The Squadron Supreme of America have taken root in the hearts and minds of all, but none more so than a trio of youthful champions who call themselves the Young Squadron! Kid Spectrum (Sam Alexander), Girl Power (Kamala Khan) and the all-new Falcon (Miles Morales) are here to fight for truth, justice and the American flag…or are they? Beneath the flashy facade of colorful adventure, something grim is stirring and Deadpool is determined to bring it to light.
Jim Zub to jeden z tych scenarzystów, których prace nigdy mnie nie kupiły. Czy uprzedziło mnie to do tego zeszytu? Nie, bo lubię dawać twórcom drugą, trzecią i kolejne szanse (inaczej nie czytałbym komiksów Jasona Aarona, Gerry’ego Duggana itp.). Ale w tym wypadku nie było czemu dawać szansy, bo Heroes Reborn: Young Squadron (2021) #1 jest zwyczajnie przeciętny, a momentami słaby.
Fabuła jest wtórna i zachowawcza. Nie dzieje się tu nic, co by wciągnęło. Problem z całością jest też taki, że cierpi na nadmiar nic niewnoszącego do opowieści tekstu. Owszem, są tu bardziej udane momenty, ale równoważą je te całkiem słabe. A w tak krótkim zeszycie nie świadczy to o niczym dobrym.
Rysunki? Nie są złe, ale zbyt przejaskrawione i kreskówkowe. Gdyby zeszyt miał jakiś ciekawszy klimat, byłoby dużo lepiej, a tak… Widać tu też pewną nieścisłość – numer celuje w młodego czytelnika, który nie lubi nadmiaru tekstu, a jednocześnie atakuje go nadmiarem zbędnych słów. Wszystko to daje kolejny nijaki dodatek, który bez obaw możecie sobie darować.
Autor: WKP