„Avengers #1” (2018/Fresh Start) – Recenzja

Avengers #1 (2018/Fresh Start)
It’s raining Celestials…

W minioną środę (02.05.18) na komiksowym rynku (głównie amerykańskim) pojawił się pierwszy zeszyt całkiem nowej serii Avengers, który wchodzi już w skład zapowiadanej od jakiegoś czasu przez wydawnictwo Marvel linii wydawniczej Fresh Start. Run charakteryzuje się przede wszystkim tym, że zbiera do kupy w zasadzie wszystko to, co zostało kiedyś rozbite na mniejsze cykle (przykładowo All-New All-Different, New czy Uncanny Avengers).

Dlaczego? Ano choćby dlatego, żeby czytelnicy, którzy chcą być na bieżąco z przygodami poszczególnych Mścicieli, nie musieli czytać kilku(nastu) serii. Najważniejszym powodem jest jednak coś innego. Chodzi tu o przyciągnięcie rzeszy nowych fanów, którzy nie będą musieli znać długoletniej historii najznamienitszych ziemskich bohaterów, aby móc zabrać się za śledzenie ich perypetii. Po prostu – siadasz i czytasz, niczym się nie przejmując.

I faktycznie tak to wygląda. Przede wszystkim dzięki bardzo przystępnej fabule, która nie jest też jakoś nadzwyczajnie skomplikowana (choć odpowiada za nią jeden z moich ulubionych scenarzystów, a zarazem człowiek, który od lat tworzy opowieści o ThorzeJason Aaron). Sytuacja prezentuje się bowiem następująco: spokojny dzień w Nowym Jorku; Kapitan Ameryka, Iron Man oraz Thor (z całkiem nowym ramieniem i młotem – obie rzeczy mienią się teraz na złoty kolor) spędzają czas wolny w swoim towarzystwie, dawkując sobie przy okazji ulubione trunki. Niestety, sielanka nie trwa długo, gdyż na niebie otwierają się portale, z których zaczynają się wylewać przedstawiciele kosmicznej rasy Celestials (niezwykle potężnej, ale ogólnie uważanej za wymarłą).

Na domiar złego okazuje się, że nie tylko Wielkie Jabłko cierpi z powodu tego niezrozumiałego dla kogokolwiek incydentu. Dokładnie to samo można zaobserwować w innych częściach świata. Szczęśliwie z pomocą głównej trójce przychodzą Doctor Strange, Black Panther, Captain Marvel, She-Hulk i Ghost Rider. To właśnie między tymi wszystkimi herosami (oraz wcześniej wspomnianą trójką) skaczemy co chwilę na kolejnych planszach komiksu. Tu wypadałoby jeszcze dodać, że wątek Celestiali mocno odnosi się do pierwszych stron książeczki, gdzie mamy ukazany pierwszy skład Avengersów sprzed miliona lat. Należeli do niego Odin, Agamotto, Starbrand, a także ówczesne inkarnacje Phoenix, Iron Fista, Black Panthera i Ghost Ridera. Prehistoryczna ekipa już wtedy musiała zmierzyć się z dokładnie tym samym problemem. Dzięki temu mamy zachowaną tzw. ciągłość fabularną. Więcej nie zdradzę i zachęcam do zapoznania się z wydarzeniami w Avengers #1 osobiście.

Avengers

Za warstwę graficzną komiksu odpowiada Ed McGuinness, który wykonał naprawdę świetną robotę. Zeszyt jest niezwykle kolorowy, ale i bardzo rysunkowy. Po prawdzie, to cały ten komiks wygląda jak animacja dla nastolatków, co wcale nie jest zarzutem z mojej strony (no, może troszeczkę). Zdecydowanie uwielbiam taki sposób rysowania twarzy, które są najzwyczajniej w świecie przyjemne w odbiorze. Na pochwałę zasługują też kadry, które ukazują sceny akcji: są bardzo dynamiczne, a do tego wyglądają naprawdę przekonująco. Osobiście najbardziej w pamięć zapadły mi dwie ilustracja. Pierwsza z kolosalnych rozmiarów Celestialem leżącym na terenach NJ. Druga zaś, gdzie wysypują się z one dziesiątek usytuowanych na niebie wyrw. Nadmienię jeszcze, że za totalnie „odjazdową” graficzkę okładkową odpowiada dokładnie ten sam człowiek. Niestety, zabiegi takie nie są stosowane jakoś specjalnie często… a szkoda.

Avengers #1 to komiks, który jest bardzo prosty, a przy tym poprawny. Tylko i aż tyle. Zeszyt skierowany jest (jak już wspomniałem na początku) głównie do nowych czytelników, przez co nie wytłumaczono też kilku rzeczy (*ekhm* nowe gadżety Odinsona *ekhm*), które mogą w jakiś sposób przeszkadzać stałym czytelnikom. Z drugiej strony, jeśli przymknie się oko na takie szczegóły, całość czyta się naprawdę przyjemnie, co zdecydowanie umila barwna kolorystyka i naprawdę fajna kreska. Czy polecam? Na pewno nie mogę powiedzieć, że zdecydowanie. Warto jednak sprawdzić, czy nowe wydanie traktujące o Mścicielach przypadnie Wam do gustu. Dla mnie było po prostu okej.


Autor: SQ

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Podziel się z nami swoim komentarzem.x