„Black Panther: Blood Hunt” #1 (2024) – Recenzja
Black Panther: Blood Hunt #1 (2024)
Wampirza pantera
I kolejny dodatek do Blood Hunt. I kolejny całkiem niezły. Sama historia może nie jest jakaś specjalna, ale za to całkiem fajnie ukazane zostały wewnętrzne zmagania Czarnej Pantery z wampiryzmem, który go dopadł. Acz nadal to niewykorzystany potencjał, w którym postawiono na akcję zamiast to, co mogłoby zachwycić w tej historii. Oto Black Panther: Blood Hunt #1.
T’CHALLA THE VAMPIRE! A KEY BLOOD HUNT TIE-IN! Spinning directly from the events in the BLOOD HUNT series, Black Panther finds himself transformed into a vampire and tasked with carrying out a key mission for the vampire overlord. But even a dark transformation won’t keep T’Challa from his duties to Wakanda – for better or for worse…
Ten zeszyt jest trochę, jakby chciał naśladować komiksy z czasów mrocznej ery. Czyli jakiś mocniejszy temat, rozterki, wewnętrzne i zewnętrze zmagania z samym sobą i… No i fajne są te wszelkie rozterki, ale jakoś nie do końca wykorzystane. Tego przydałoby się więcej, bo tak całość szybko idzie w akcję, a ta akcja, choć przetykana tą walką wewnętrzną, jednak nie pozwala tu wykorzystać tematu. Kiedyś, jakieś trzy dekady temu, Marvel zrobiłby to o niebo lepiej, Pantera miałby więcej przemyśleń, psychologia byłaby bogatsza, a i sama akcja pewnie bardziej złożona i ciekawsza. Ale i tak przyzwoicie jest.
Także graficznie. Niby rysunki takie trochę niewyważone, czasem niespójne, ale całkiem z niezłym wejściem w detal i w klimat. I dobrze, bo klimatem ten event stoi i twórcy jak najbardziej właśnie w tę stronę iść powinni. A tu idą w całkiem niezłym stylu i tego się trzymajmy.
Autor: WKP